Russia Today

Pylyp Bilyi: Zdaniem Rosjan, operacja przebiega zgodnie z planem. Żołnierze wchodzący do ukraińskich miast... witani są z otwartymi rękami

Pylyp Bilyi: Zdaniem Rosjan, operacja przebiega zgodnie z planem. Żołnierze wchodzący do ukraińskich miast... witani są z otwartymi rękami

autor artykułu

Pylyp Bilyi

Pylyp Bilyi - gliwiczanin, który spędził większość życia w Kijowie, od wybuchu wojny w Ukrainie prowadzi w serwisie YouTube transmisje na żywo z tłumaczeniem rosyjskich i ukraińskich relacji medialnych na język polski. Przed zablokowaniem rosyjskich mediów przez Unię Europejską, Bilyi tłumaczył także rządowe komunikaty Kremla. Oto wnioski.

Wojna czy operacja specjalna?

Od początku "specjalnej operacji", którą Rosja przeprowadza w Ukrainie od 24 lutego, prokremlowskie media milczą na temat poniesionych strat na froncie. Dane podawane są nieregularnie, "odświętnie". Ich zdaniem z powodu trwającej "wojny" (już nie specjalnej operacji) takie dane mogłyby narazić państwo na niebezpieczeństwo.

Ukraińcy natomiast regularnie informują o poniesionych stratach - głównie cywilach, w tym kobietach i dzieciach. Nasi wschodni sąsiedzi do wiadomości publicznej podają dane o swoich stratach, ale także i wroga. Niestety liczby obu stron kolosalnie różnią się od siebie. Zatem prawdy trzeba szukać gdzieś pomiędzy.

Nacjonaliści czy prokremlowscy fanatycy?

Zdaniem wielu rosyjskich mediów, operacja militarna przebiega zgodnie z planem. Żołnierze wchodzący do ukraińskich miast witani są z otwartymi rękami. Naprawdę. Prowadzący wiadomości putinowskiej propagandy tłumaczą, że tylko 20 procent Ukraińców ma podejście nacjonalistyczne. Wobec czego należy się ich pozbyć - wypędzić z Ukrainy, by uzyskać ziemie, które od dawna w teorii należą do nich. Wtedy Rosja połączy się w historyczną terytorialną całość - wszyscy Słowianie będą mogli żyć w spokoju obok siebie.

Społeczeństwo Zełenskiego w żadnym stopniu nie utożsamia się z Kremlem. To akcenty mediów ukraińskich. Ukraina nie zamierza przyjmować żądań strony rosyjskiej - woli walczyć o swój kraj do ostatniej kropli krwi. Prawdą jest, że kobiety i dzieci uciekają przed wojną za granicę, jednak równolegle napływają mężczyźni, którzy wcielają się do armii - to ważny, mobilizacyjny przekaz. Nawet emerytowani żołnierze, pomimo swojego wieku, chcą ponownie dołączyć do wojska. Międzynarodowe legiony ukraińskiej obrony terytorialnej wspierane są przez inne narodowości. Ukraińskie MON 7 marca poinformowało, że do jednostki międzynarodowej zgłosiło się już łącznie ponad 20 tys. ochotników z 52 państw.

Bękarty wojny czy płatni zabójcy?

W tym aspekcie pojawia się bardzo wiele sprzeczności dotyczących świadomości żołnierzy rosyjskich na temat wojny w Ukrainie. W początkowej fazie konfliktu świat zalewały doniesienia, że większość walczących tam młodych mężczyzn - jak wynika z ich słów - została wysłana na ćwiczenia. Rzekomo nie mieli pojęcia o trwającej wojnie oraz o tym, że jadą tam zabijać. Część żołnierzy oddała się do niewoli dobrowolnie, piętno zabijania godziło w ich wartości moralne. Nie brakowało również wiadomości młodziutkich żołnierzy wysyłanych do swoich matek, co odnotowywano w ukraińskich przekazach. Co pisali młodzi Rosjanie? Kreowali brutalną ukraińską rzeczywistość, podkreślając, że są zmuszani do zabijania.

Jednak rosyjska propaganda słynie z kłamstw i manipulacji. Przykładami można sypać z rękawa. Rosyjski pilot, który przymierzał się do bombardowania ukraińskich miast, zaprzeczył o podejmowanych rzekomych krokach mających zaszkodzić zachodniemu sąsiadowi. Rosjanin reasumował, że tylko monitorował stan miast. Żołnierze są wyjątkowo zgodni w zeznaniach - każdy z nich wymienia słowo ćwiczenia, manewry wojskowe i żadnym przypadku nie pada słowo wojna. Przecież wiadomo, że nieświadomego i zesłanego na front wojenny militarnego szybciej odda się do niewoli niż zabije - takie prawo łaski. Adekwatnym przykładem putinowskiej manipulacji jest Rosyjskie Centrum Nauki i Kultury, mające swoją siedzibę w Gdańsku. Placówka w komunikacie poinformowała, że Rosja wysyła do ukraińskich miast pomoc humanitarną - prawda szyta grubymi nićmi.

Lepiej oddać za darmo niż zostać okradzionym

Ukraińcy radzą sobie z Rosjanami na własne sposoby. Romowie kradną czołgi, rolnicy wywożą sprzęt, a lokalni przedsiębiorcy rozdają żywność za darmo mieszkańcom. Powód? Doskwierający głód oraz rosyjscy żołnierze plądrujący sklepy. Na jednych z nagrań widoczne jest, jak wojskowi biorą wszystko co jest pod ręką - nie mają wystarczających zasobów żywności lub mają z delikatnym poślizgiem daty przydatności. 7 lat różnicy może powodować delikatną różnicę w jakości konserw.

W obliczu rozbieżności relacji strony rosyjskiej, wiadomości prokremlowskich mediów wydają się być opowiadaniem science fiction. Jednak nadal w większości federacji jej mieszkańcy wydają się być ślepo wpatrzeni w swojego wodza i jego nierealną wizję słowiańskiego mocarstwa.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon