Przemysław Jedlecki z „Gazety Wyborczej” poinformował, że zarząd województwa śląskiego podjął uchwałę o wszczęciu procedury odwołania ze stanowiska Marii Czarneckiej – dyrektorki Muzeum Śląskiego w Katowicach.
Taką decyzję marszałek Jakub Chełstowski (KO) zapowiedział miesiąc wcześniej w Radiu Piekary.
– Marzy mi się nowy dyrektor Muzeum Śląskiego (...) Umowa jest tak fatalnie skonstruowana, że musielibyśmy mieć zgodę ministra kultury. Bez tego uchwała zarządu województwa zostanie unieważniona przez służby prawne wojewody – powiedział Jakub Chełstowski w Radiu Piekary.
Nowa większość (Koalicja Obywatelska, Polska 2050 i Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Nowa Lewica) przejęła stery w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a więc zarząd województwa podjął odpowiednie kroki.
Zdrapywanie napisu ze ściany
Maria Czarnecka trafiła do Muzeum Śląskiego w atmosferze skandalu. Przynajmniej w środowisku muzealników. Posadę otrzymała bez konkursu. Nie miała doświadczenia w tej branży. Ukończyła studia związane z językami obcymi i bankowością, a wcześniej pracowała w Narodowym Banku Polskim. W kuluarach mówiono, że jest protegowaną premiera Mateusza Morawieckiego (PiS).
Najgłośniej o Muzeum Śląskim za kadencji Marii Czarneckiej zrobiło się podczas otwarcia 11. Triennale Grafiki Polskiej, kiedy oburzył ją tytuł pracy Michała Krawca „Jesteśmy tu... (Holiday on Earth 2050 / Lex Szyszko / River trip)", przedstawiającej połacie zniszczonego lasu i maszyny do wycinki drzew. Na jej polecenie – na oczach dziennikarzy – zdrapano ze ściany część tytułu z nazwiskiem nieżyjącego już polityka PiS. Przypomnijmy, że Jan Szyszko jako szef Ministerstwa Środowiska dopuścił do masowej wycinki w Puszczy Białowieskiej. Wprowadził też przepisy ułatwiające usuwanie drzew i krzewów z prywatnych działek, które nazwano potocznie „lex Szyszko".