Od środy, 20 kwietnia, w Kopalni Węgla Kamiennego Pniówek doszło w sumie do dziewięciu wybuchów metanu. Tylko w ciągu ostatnich kilkunastu godzin ratownicy, którzy znajdowali się w bazie znacznie oddalonej od strefy zagrożenia, odczuli siedem z nich. W związku z tym kontynuowanie akcji ratowniczej, polegającej na dotarciu do siedmiu uwięzionych tysiąc metrów pod ziemią górników, jest niemożliwe.
- To bardzo trudne, ale podjęliśmy decyzję o wyizolowaniu tego rejonu kopalni, aby nie zagrażał on ludziom w innych częściach zakładu - przekazał w piątek, 22 kwietnia, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Cudny.
Jak wyjaśnił, teraz akcja ratownicza będzie polegać na odcięciu i zabezpieczeniu niebezpiecznej strefy. Ponowne wejście do niej będzie możliwe prawdopodobnie dopiero za kilka tygodni lub miesięcy.
O wstrzymaniu poszukiwań w pierwszej kolejności dowiedziały się
rodziny siedmiu górników, którzy zostali uwięzieni w strefie
zagrożenia. Przedstawiciele JSW zapewniają, że udzielono im
wsparcia psychologicznego.
Tragedia w KWK Pniówek. Nie żyje pięć osób
Do pierwszego wybuchu metanu w ścianie N-6 kopalni Pniówek doszło w środę, 20 kwietnia, kilkanaście minut po północy. Drugi raz gaz eksplodował kilka godzin później, kiedy pod ziemią znajdowali się już ratownicy, próbujący wydostać na powierzchnię swoich kolegów. Potwierdzono śmierć pięciu osób.
Najbardziej poszkodowani górnicy trafili do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
- Pięciu poszkodowanych leczonych jest na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii, a kolejnych pięciu pacjentów na innych oddziałach szpitala - informuje Wojciech Smętek z Centrum Leczenia Oparzeń.
Górnicy przeszli zabiegi oczyszczenia ran, aplikacji specjalistycznych opatrunków, a także kuracje w komorze hiperbarycznej. Dla jednego z nich założono hodowlę komórek skóry.
W innych szpitalach przebywają ratownicy, którzy zostali zaskoczeni pod ziemią przez trzeci wybuch metanu, do którego doszło w czwartek, 21 kwietnia, wieczorem.
Siedmiu pracowników KWK Pniówek - dwóch górników i pięciu ratowników górniczych - uznaje się za zaginionych.