Dzień Metalowca w PRL
Dzień Metalowca został ustanowiony w 1964 roku przez premiera Józefa Cyrankiewicza. Było to święto pracowników przemysłu metalurgicznego i w PRL-u obchodzone było w ostatnią niedzielę marca. Tego dnia obywały się rożnego rodzaju akademie, były odczyty, gratulacje i odznaczenia dla ludzi pracujących w ciężkim przemyśle, a nawet koncerty (choć nie takie jak dziś). Chwalono się także osiągnięciami i rozwojem przemysłu, a sam twórca święta, Józef Cyrankiewicz, corocznie przyjmował z tej okazji grupy „przodujących metalowców”.
Hucznie świętowano oczywiście m.in. na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim. To przecież w Dąbrowie Górniczej powstała Huta Katowice, największa huta w Polsce. Huty zresztą działały prawie w każdym większym mieście Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego - m.in. w Katowicach, Gliwicach, Bytomiu, Rudzie Śląskiej, Chorzowie, Siemianowicach Śląskich, Świętochłowicach czy Łaziskach Górnych
Dziś pierwotne znaczenie Dnia Metalowca nieco się zamazało. Hutnicy świętują 4 maja, czyli w Dzień Hutnika (obchodzony w dniu imienin św. Floriana, patrona m.in. hutników). Chorzowskie Muzeum Hutnictwa organizuje tego dnia m.in. Pochód Ludzi Ognia czy rodzinne hutnicze święto zwane Florianfest. Obchody dnia św. Floriana, jako element hutniczych tradycji, zostały nawet w 2024 roku wpisane na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Projekt koordynowało właśnie Muzeum Hutnictwa.
Dzień Metalowca w nowej odsłonie
O Dniu Metalowca jednak nie zapomniano i obchodzony jest teraz co roku 29 marca. Trudno określić kiedy i jak to się stało (raczej był to powolny i niekontrolowany proces), że święto przejęli fani muzyki metalowej. A w tym przypadku także przoduje Górny Śląsk. To tu powstał zespół Kat, obok TSA i Turbo zaliczany do „Wielkie Trójcy Polskiego Metalu”. Zaś Roman Kostrzewski, wokalista Kata, nazywany był „ojcem polskiego metalu”.
- Roman Kostrzewski był ikoną polskiego metalu. Choć z racji wieku i mądrości, którą niewątpliwie w sobie miał, pasuje do niego także określenie „ojciec polskiego metalu”. To jest tak wielowymiarowa i arcyciekawa postać, że można mu przypisać wiele przymiotów, które będą oddawały naturę tego wyjątkowego człowieka – mówił po śmierci Kostrzewskiego Adam „Nergal” Darski, lider metalowego zespołu Behemoth.
Dziś także nie brakuje na Śląsku świetnych metalowych zespołów. Wystarczy chociażby wspomnieć o grupie Furia z Katowic, która wprowadziła black metal na salony. W 2023 roku Furia była nominowana do Paszportów Polityki w kategorii… Muzyka popularna. To była pierwsza taka nominacja dla zespołu metalowego.
Przy tej okazji Łukasz Orbitowski, pisarz i wielki fan muzyki metalowej, cytowany przez Politykę, stwierdził, że Furia to zespół, który „posiadł zdolność do budowania hipnotycznych, chwytliwych utworów, a w tekstach pisanych po polsku użył śląskiej lokalności i kunsztownego słowotwórstwa”. Z kolei dziennikarz muzyczny Jarek Szubrycht napisał o Furii, że „ich black metal jest ciemniejszy od oryginału, bo utytłany w czarnym pyle śląskich hałd i błocie nadwiślańskich wsi”.
W kontekście znaczenie Śląska na metalowej mapie Polski nie można zapomnieć o Metal Mind Production (MMP), wytwórni płytowej założonej w 1987 roku w Katowicach przez Tomasza Dziubińskiego. Wydawała na polskim rynku m.in. albumy Sepultury, Death, Paradise Lost czy Megadeth. Jako agencja koncertowa MMP organizowała Metalmanię, coroczny festiwal muzyki metalowej w katowickim Spodku (później także w innych miejscach), na który ściągali fani z całej Polski i nie tylko. Poza tym zorganizowała m.in. koncert Monsters of Rock na Stadionie Śląskim w 1991 roku, gdzie wystąpiły AC/DC, Metallica i Queensrÿche. Wydawała także polską edycję miesięcznika Metal Hammer. Dziś firma jest niestety w upadłości.
„Zabraliśmy fałszywym metalowcom ich święto”
Zabawną „przygodę” związaną z Dniem Metalowca opisał Jarek Szubrycht w książce „Skóra i ćwieki na wieki. Moja historia metalu”. Działo się to co prawda nie na Śląsku, tylko na Podkarpaciu, ale historia warta jest przytoczenia. Dziennikarz wspomina, że w 1987 lub 1988 roku ktoś z jego metalowych znajomych z rodzinnej Dukli ogłosił, że w 29 marca jest Dzień Metalowca i z tej okazji w Krośnie odbędzie się wielki koncert.
Szykowali się do tego wielkiego wydarzenia przez dwa tygodnie i pojechali. Liczyli, że koncert odbędzie się na krośnieńskim rynku, ale tam nie było nawet śladu metalowej imprezy. Wreszcie odkryli na tablicy ogłoszeń afisz z informacją, że Dzień Metalowca rzeczywiście istnieje i obchodzony jest w świetlicy Fabryki Amortyzatorów „Polmo”. Pięcioosobowa brygada dukielskich metalowców skierowała się wobec tego do tej fabryki.
- Gdybyście zobaczyli miny tych wszystkich odświętnie ubranych robotników i przywykłych do garniturów działaczy partyjnych, którym przerwaliśmy ich socjalistyczne rytuały… Ktoś właśnie przemawiał z przyozdobionej biało-czerwonymi wstęgami sceny, gratulował, wręczał goździki. Dzień Metalowca, owszem – czyli pracownika branży metalurgicznej. Koncert? Będzie, a jakże – po zakończeniu części oficjalnej wystąpi zasłużony zespół ludowy Swary. Gdybyście zobaczyli nasze miny… - czytamy w książce.
Dziennikarz dodaje, że po latach 29 marca znów słyszy o Dniu Metalowca. Czyta o nim w mediach społecznościowych, trafia na wzmianki o nim w radiu i telewizji. Zaznacza, że dziś mówiąc o Dniu Metalowca wszyscy mają na myśli fanów „muzyki opartej na przesterowanych gitarach i galopującej sekcji”.
- Niby żartem, niby ironicznie, zupełnie nieoficjalnie, ale stało się – zabraliśmy fałszywym metalowcom ich święto – pisze Jarek Subrycht.
Metalowcy mają nie tylko swoje święto, ale także swoje ulice. Są takie m.in. w kilku śląskich miastach i to w miejscach nieprzypadkowych. W Chorzowie ul. Metalowców jest przy dawnej Hucie Królewskiej (Kościuszko), a dziś przy tej ulicy znajduje się Muzeum Hutnictwa. W Gliwicach taka ulica jest niedaleko Huty Łabędy, a w Świętochłowicach przy dawnej Hucie Florian (obecnie oddział ArcelorMittal Poland). To może świadczyć, że ulice poświęcone są ludziom ciężkiej pracy, a nie fanom ciężkiej muzyki, ale… pamiętam jak w czasach szkoły średniej w Chorzowie powtarzaliśmy sobie, że mamy (fani metalu) w mieście swoją ulicę.

Może Cię zainteresować:
"Kat i Roman jak Black Sabbath". Gwiazdy polskiego metalu wspominają Romana Kostrzewskiego

Może Cię zainteresować: