Szyb Maciej w Zabrzu, Szyb Prezydent w Chorzowie, Szyb Wilson w Katowicach - te postindustrialne zabytki dostały drugie życie i są przedmiotem dumy swoich miast. A Szyb Franciszek w Rudzie Śląskiej? Opuszczony i zaniedbany chyli się ku upadkowi.
Szyb Franciszek. Zapomniana część tradycji górniczej
Postanowił o nim przypomnieć, przy okazji zbliżających się wyborów prezydenckich w Rudzie Śląskiej (I tura już 11 września 2022) Adam Kowalski, mieszkający w Rudzie ekspert od industrialu, obecnie dyrektor Muzeum Hutnictwa w Chorzowie.
"Ruda Śląska jest największą gminą górniczą w kraju, a jednocześnie kolebką górnośląskiego górnictwa węglowego. To piękna i trudna, ale przede wszystkim długa historia" - pisze Kowalski w poście na Facebooku.
Kopalnia Brandenburg na terenie dzisiejszej Rudy Śląskiej została formalnie nadana w 1770 r. Samo wydobycie trwało na tym terenie jednak już od wielu lat. Jan Gierałtowski prowadził eksploatację płytkich pokładów począwszy od lat 50. XVI wieku, figurując w ówczesnych dokumentach jako „górnik”. Ty samym aspiruje do najstarszego „oficjalnego” węglowego bergmona na całym Śląsku.
Pamiątką, choć oczywiście znacznie późniejszą, po kopalni Brandenburg jest zespół Szybu Franciszek (ul. Szyb Bartosza, dzielnica Ruda) z pięknym budynkiem straży pożarnej. Za samym szybem znajdują się rozrzucone w lesie „szczątki” dwóch kolejnych szybów – Johanna i Bartosza.
Zabytek od niedawna w rękach miasta
Jak pisze Kowalski: "O klasie obiektu niech świadczy fakt, że w latach 80., w czasie, w którym nikt jeszcze poważnie nie myślał o zabytkach przemysłu i techniki, został on wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków. Był to też jeden z nielicznych budynków przemysłowych, który opisywała, nader w tamtym czasie skromna, literatura tematu. Wymieniano go jednym tchem z Giszowcem, Nikiszem, siłownią Huty Bobrek oraz Szybem Andrzej. W tym zestawieniu dziś Franciszek radzi sobie chyba najgorzej. Nikisz i Giszowiec są industrialną ekstraklasą, w siłowni ma powstać m.in. Muzeum Koksownictwa, a Andrzej stoi sobie spokojnie w niezmiennie dobrej formie. Tymczasem wieża wyciągowa naszego szybu ulega co raz większej korozji, a budynek nadszybia (w środku piękne stalowe konstrukcje z markami Friedenshutte) popada w ruinę. Za szybem przez lata najemca wyhodował spektakularne składowisko wełny mineralnej, które stanowi smutną pointę wspaniałej historii" - dodaje dyrektor Muzeum Hutnictwa.
- Wiele to mówi także o podejściu władz wszelkiego szczebla oraz społeczności lokalnej do górnośląskiej tożsamości i tradycji - ocenia Kowalski. - Być może jednak idzie lepszy czas. Właścicielem większości budynków zostało miasto, pilnuje ich ochroniarz, ale pomysłów na zagospodarowanie chyba brak. W kampanii już wielokrotnie, u różnych kandydatów pojawiło się dziedzictwo w różnej formie – tradycji, godki, edukacji regionalnej, obiektów przemysłowych itp. Od lat, nie tylko ja mam taką refleksję, że najbardziej śląskie z śląskich miast czy Ruda przespało swoje szanse na wypromowanie się na dziedzictwie przemysłowym. Dziś nie ma sensu ścigać się z Zabrzem czy Katowicami. To po prostu niemożliwe. Mamy natomiast wciąż do zagospodarowania obszar dziedzictwa niematerialnego, do którego należy na przykład godka, ale też muzyka, twórczość artystyczna, duchowość, strój śląski, tradycje i zabawy, wielojęzyczność itp. Mamy też świetnie zachowane osiedla robotnicze, których wielością i rozpiętością gatunkową bijemy konkurencję. To co prawda dziedzictwo materialne, ale już to jaki model życia panował w familoku, jak wyglądał czas wolny i zabawy na placu, jaką społecznością i wspólnotą było osiedle robotnicze, to ewidentnie dziedzictwo niematerialne. Budynek to nie tylko meble i mury - opisuje Adam Kowalski.
Żywe muzeum jak z serialu "Peaky Blinders"
I podsuwa pomysł. W słynnym brytyjskim serialu "Peaky Blinders" (wyprodukowano 8. sezonów), opowiadającym o perypetiach gangsterów w latach 20. XX w. w Birmingham, pokazane są przemysłowe plenery miasta. Nie zostały one zbudowane w studiu. Tak wygląda Black Country Living Museum w Dudley nieopodal Birmingham. To żywe muzeum, prezentujące przeszłość i tradycje tego brytyjskiego zagłębia węglowego.
"Idea muzeum powstała w latach 60. XX wieku (sic!) jako odpowiedź na zagrożenia dla dziedzictwa związane z likwidacją górnictwa. Muzeum to połączenie obiektów historycznych, zrekonstruowanych, odtworzonych, przeniesionych z innych miejsc. Można wejść do licznych domów, sklepów, warsztatów, obiektów przemysłowych charakterystycznych dla przemysłowego krajobrazu sprzed ponad 100 lat, spotkać dawnych rzemieślników, sprzedawców itp. Wyobraźcie sobie, że trafiacie do górniczego miasteczka z początków XX w i macie możliwość zajrzeć w każdą dziurę, do każdego domu, pogadać z domownikami, spotkanymi w sklepie, maglu czy u fryzjera mieszkańcami" - pisze Adam Kowalski.
Uważa, że Franciszek to dobra przestrzeń na tego typu muzeum. Argumentuje, że zespół budynków w Rudzie Śląskiej wygląda jak XIX wieku miasteczko otoczone lasem. "Jest historyczna architektura, place do wykorzystania, duża kubatura przy zachowaniu kameralnego charakteru, świetna lokalizacja i komunikacja. Do tego zaleta w postaci naszpikowanej pamiątkami okolicy, cenny przyrodniczo teren zielony prowadzący przez hałdy hut Karol i Berta do kamieniołomu, z którego wydobywano piaskowiec do budowy budynków w całej Rudzie. Do tego pozostałości po wyburzonych szybach, nasze małe górnicze Pompeje dla przemysłowych archeologów, z pozostałościami prochowni i kopalnianej kuźni" - dodaje.
Nauczycie się godki, napijecie się bonkawy
Snuje wyobrażenie living museum we Franciszku: "Przychodzicie do Franciszka, a tam możecie zobaczyć jak się tu żyło i pracowało 100 i więcej lat temu. Nauczycie się godki, gry w szkata, napijecie się bonkawy, polotocie po placu z bajtlami i pogrocie się z nimi w bal, spotkacie zwierzęta, które hodowało się w chlewikach, weźmiecie udział w flugach gołębi, zjecie sznita z sznitlochem i radiskami prosto z ogródka, poklachocie się w maglu, nauczycie się wiązać purpurkę i przymierzycie tradycyjny sląski strój, siedniecie się na ławce ze starzikiem, który opowie Wam co nieco o robocie na grubie. Do tego posłuchacie muzyki orkiestry dętej, poznacie tradycyjne śląskie instrumenty, ale nie jako obiekty muzealne tylko brzmiące i grające. To przecież w tym miejscu słynny Augustyn Kozioł miał pod koniec próby swojej znakomitej orkiestry. Dodajmy klasyczny szynk, a w nim od czasu do czasu pokazowe śląskie wesele i barbórkowa karczma, a latem bergfest. Plus spółdzielcza kantyna z robotniczym jedzeniem. Lokalni przewodnicy i animatorzy"
- Sami pomyślcie kogo chcielibyście tam spotkać i jakie elementy dziedzictwa zachować dla dzieci i wnuków - nawołuje Kowalski. Wg niego katalog zaniechań i zapomnień jest długi. "To ma być miejsce żywej edukacji poświęcone niematerialnemu dziedzictwu w sercu Śląska, w kolebce górnictwa. Gdzie jak nie tu? Jeżeli chcecie poznać tradycje górali podhalańskich jedziecie do Zakopanego. Jeżeli interesują Was górale beskidzcy, udajecie się do Wisły, albo na Tydzień Kultury Beskidzkiej. Jeżeli chcecie poznać Śląsk w pigułce to gdzie pojedziecie? Dlaczego to nie miałaby być Ruda?" - pyta retorycznie.
Świetna baza wypadowa do innych atrakcji Rudy Śląskiej
Podsumowując, Franciszek to wg Kowalskiego też świetna baza wypadowa we wspomniany wcześniej teren, który łączy też Rudę z Orzegowem i Godulą. - Tu zobaczycie bardzo stare hałdy pamiętające Karola Godulę. Hałdy, które również są częścią naszej wrażliwości. Kto nie spotykał się z lipstom albo synkiem na hołdzie niech pierwszy ciepnie szlakom. Spacer można skończyć w wiacie grillowej na Skałkach (widzianej na razie oczyma wyobraźni). Myślę, że to dobra okazja by wykorzystać potencjał mieszańców, w tym osób starszych, które są depozytariuszami naszego dziedzictwa. W kampanii pojawiły się już pomysły na centrum edukacji regionalnej. To dobry pretekst, żeby pomyśleć o formie tej edukacji. Moja propozycja trafia zatem na stół. Rozumiem, że to długa droga. Konieczne jest poszukiwanie środków finansowych, ale rudzcy urzędnicy radzą sobie z tym naprawdę nieźle. Każda podróż zaczyna się od wyjścia z domu" - kończy Kowalski.
Może Cię zainteresować:
Ruda, największy patchwork Śląska. Miasto pozszywane z wsi, przysiółków, osad i... miast
Może Cię zainteresować:
Bolt Tower stał się symbolem Ostrawy. Czy stanie się nim też wielki piec w Rudzie Śląskiej?
Może Cię zainteresować: