Tabloid „Fakt” wytropił sensację. Na zdjęciu Donalda Tuska dostrzegł, że polityk niesie w dłoni książkę, ale nie byle jaką – „Kajś” autorstwa Zbigniewa Rokity. „Tusk leciał do Brukseli z tą książką! Autor pisał w niej o swoim dziadku w Wehrmachcie” – tak brzmi tytuł artykułu.
Gdzie ta sensacja? Aha. Donald Tusk, podobnie jak Zbigniew Rokita, miał dziadka, który służył w Wehrmachcie. Tak samo, jak tysiące innych Ślązaków czy Kaszubów. Zagmatwana historia, z której zrozumieniem w Polsce wiele osób wciąż ma problem. Za to Prawo i Sprawiedliwość przez lata nakręcało wokół tego spiralę nienawiści wobec lidera Koalicji Obywatelskiej, a także przedstawicieli mniejszości śląskiej (Interesujesz się śląsko-zagłębiowską polityką? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newslett...).
„»Fakt« doskonale zna tę pozycję i wie, co łączy Tuska z jej autorem” – czytamy w tekście. Gratulacje. Warto mieć pojęcie, chociażby mgliste, o książce, która w 2021 roku zdobyła Literacką Nagrodę „Nike”. Szkoda, że nie idzie to w parze z wyciąganiem z niej wniosków. Być może wtedy w ogóle nie powstałby kolejny artykuł, gdzie ogrywana jest jak zdarta płyta figura „dziadka z Wehrmachtu”.
Uwaga, sensacja! Przypominamy, że Donald Tusk miał dziadka w Wehrmachcie. Ba! Niósł w ręce książkę, której autor też miał dziadka w Wehrmachcie, a nawet to opisał. Jakby tego było mało, Donald „für Deutschland” Tusk przyleciał z tą książką do Parlamentu Europejskiego. W końcu „Wiadomości” TVP mają potwierdzenie, że tylko po to, aby sprzedać Polskę Niemcom.
Zabrakło tylko informacji, że Donald Tusk otrzymał „Kajś” na lotnisku od Łukasza Kohuta – europosła, który zabiega o uznanie Ślązaczek i Ślązaków za mniejszość etniczną. To zresztą bardzo ciekawe, bo wydaje się, że Łukasz Kohut za każdym razem lata/jeździ do Brukseli z kilkoma egzemplarzami książki Zbigniewa Rokity, aby w razie okazji móc ją komuś wręczyć.