Dziś, 124 lata później, sprawa Teofila Kupki nadal jest przedmiotem sporu
Konflikt z Wojciechem Korfantym rozpoczął się kilka tygodni przed śmiercią Kupki, przybrał po morderstwie i po dziś dzień krążymy między narracjami o Kupce. Polska szuka tu spisku niemieckiego i skupia się konflikcie z Korfantym, a zatem na antypolskości. Niemiecka z koli widzi tu bestialstwo Polaków, którzy mieli porządnego człowieka dla swoich celów. W środowisku śląskim pojawiają się głosy, że Kupka zabiegał o utworzenie państwa śląskiego, a nawet, że miał się czuć wyłącznie Ślązakiem. A jak było naprawdę? Na zicher nigdy się nie dowiemy, chociaż wiele wskazuje, że wokół postaci narosła nam hałda mitów.
Przyszedł na świat w Marklowicach obok Wodzisławia latem 1885 roku. Pochodził z rodziny chłopskiej, chociaż bardziej pasuje określenie chłopo-robotniczej, bo jego ojciec był górnikiem, a dziadkowie żyli z roli. Teofil wraz z braćmi należał do Towarzystwa Polsko-Katolickiego i chyba możemy pokusić się o stwierdzenie, że Kupka zapytany wtedy, o to kim się czuje, powiedziałby, że Polakiem. A przynajmniej tak możemy przypuszczać, skoro był u źródła polskich ideologów narodowych i tak się deklarował w dobie plebiscytu.
Druga ręka Korfantego
W czasie Wielkiej Wojny poślubił Apolonię Matysek z Lipin obok Świętochłowic, a młoda para zamieszkała w Bytomiu, gdzie Kupka podjął pracę jako urzędnik na kopalni. O służbie w armii nie wiemy nic, ale jako urzędnik kopalni mógł uniknąć poboru.
Gdy nastał czas oczekiwania na plebiscyt, Wojciech Korfanty zaproponował Kupce pracę w Polskim Komisariacie Plebiscytowym - legalnej jednostce kontrwywiadu i plebiscytowej propagandy polskiej. Teofil został kierownikiem Wydziału Organizacyjnego i piastował ten urząd od marca do września 1920 r., gdy według jednych sam opuścił komisariat, a według innych - został wyrzucony.
Cała ta afera
Afera zaczęła się latem 1920 roku. Kupka sprzeciwiał się strukturze organizacyjnej polskiego komisariatu. Pomimo tego, że 2/3 pracowników było tam Górnoślązakami ducha polskiego, to większość stanowisk kierowniczych było obsadzonych przez Polaków z terenów dawnej Rzeczypospolitej, głównie z Małopolski. Ponadto różnice w wynagrodzeniu rodowitych Ślązaków i Auslyndrów były tak rażące, że Kupka chciał doprowadzić do strajku związku pracowników plebiscytowych przeciwko komisariatowi polskiemu, co mu się nie udało. Ostatecznie, we wrześniu 1920, Kupka opuścił szeregi placówki, a gwoździem do trumny było tak zwane II powstanie śląskie. Kupka żądał jednoznacznego potępienia przemocy, podczas gdy Korfanty - wiadomo - był jednym z przywódców rozwiązania bojówkarskiego.
Teofil wraz z grupą byłych pracowników założył swój własny Górnośląski Komisariat Plebiscytowy, a w odezwie nawołującej do dołączania do niego krytykował działania Korfantego. Twierdził, że jego wizja Polski to tylko ułuda, a w praktyce szlachta polska i „doktorki” szykują się do przejęcia roli panów niemieckich. Tak też, pod koniec września 1920, na łamach Dziennika Śląskiego i Orędownika (gazety polskiego komisariatu) rozpoczęła się mała wojna z Kupką
Nowy podstęp niemiecki
Znana jest taktyka wojenna Niemców. Walczą nic tylko otwartym sposobem, lecz i skrytym, przekupstwem i zdradą. Niedość, że skrycie przemycają na Górny Śląsk cale zastępy uzbrojonych złodziei i zbójców i liczne wagony broni i amunicji, ale kupują sobie warchołów i zdrajców w szeregach polskich. […]
Sobotnie numery gazet niemieckich są zapełnione odezwami jakiegoś „komitetu plebiscytowego", podpisanemi przez jakiegoś Teofila Kupkę, byłego urzędnika Polsk. Kom. Pleb. w Bytomiu. […] Są dwie możliwości: ów Teofil Kupka i jego poplecznicy są albo bezdennie głupimi, albo opłaconymi zdrajcami niemieckimi. Układ odezwy i jej główne żądania dowodzą, że są opłaconymi zdrajcami. Układ odezwy dowodzi mianowicie, że wygotowała ją hakatystyczna ręka wszak frazesami o prowadzących lud na pasku szlachcicach polskich, wyzysku ludu przez inteligencję polską[…] Wszak to Niemcy jak najbardziej nienawidzą tę garstkę inteligencji polskiej na Górnym Śląsku, bo inteligencja głównie stara się o szerzenie oświaty wśród ludu, a Niemcy wiedzą dobrze, że oświecony lud nie będzie się im wysługiwał. Wszak to Niemcom są solą w oku polskie organizacje robotnicze, bo robotnik, chociażby bardzo światły, pojedyńczo jest skazany na łaskę i
Tak dalece głupimi Kupka i towarzysze być nie mogą, aby tego nie wiedzieć, a więc działają jako zdrajcy. Zdrada jest tem cięższa, że Kupka i towarzysze są byłymi urzędnikami Polskiego Komisarjatu Plebiscytowego, a więc jako tacy ludźmi, których cały naród polski, a szczególnie lud górnośląski, obdarzył zaufaniem. Miast dołożyć wszelkich starań, aby jak najlepiej wykonać pracę we wymierzonym im za kresie, Teofil Kupka i towarzysze zaufania tego najhaniebniej nadużyli i okazali się wyrodnymi synami polskiego ludu górnośląskiego. Na Górnym Śląski nie będzie miejsca dla tych zdrajców, górnośląską ziemia ich wyrzuci!
Dziennik Śląski z 25.09.1920
***
Ale batalia się nie kończyła. W październiku Kupka zaczął wydawanie dwujęzycznej gazety „Wola Ludu”, gdzie głosił hasła „Górny Śląsk dla Górnoślązaków”, a pierwsze numery prasy kolportował bezpłatnie (strona polska będzie to uważać za dowód korzystania z niemieckich funduszy). "Wola" była najeżona atakami na Korfantego, ale nie zabrakło też głosów krytyki wobec Niemców, jednak nie przebijała się tam wizja niepodległego Śląska, ale o tym za chwilę. Zostańmy przy tym co się działo w prasie polskiej. A więc im bardziej Kupka szerzył ideę „Górny Śląsk dla Górnoślązaków”, tym bardziej strona polska była przekonana, że działa na korzyść Niemców. Niby 124 lata minęły, a myślenie prawie to samo.
Pierwsza bitwa na łamach prasy toczyła się przez siedem tygodni, od 25 września po 20 listopada 1920 r. W październiku "Orędownik" postanowił zadać najbardziej dotkliwy cios Kupce: zapytali jego matkę, co sądzi o działaniach syna, a ta miała je potępić i wyznać, że żałuje urodzenia zdrajcy narodu polskiego. No cóż. Druga bitwa rozpoczęła się z kolei 23 listopada i toczyła się już nad trupem Kupki.
Sprawa Teofila Kupki: Kalendarium
- Wtorek 16 listopada 1920: według relacji Franciszka Lubosa – szefa personelu Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, Korfanty prosi o wydanie fotografii Kupki, która ma być przekazana nieznanym mężczyznom.
- Środa 17 listopada 1920: Franciszek Jendrzej kupuje w Bytomiu pistolet angielskiej marki.
- Sobota 20 listopada 1920: dwóch mężczyzn puka do drzwi mieszkania Kupki w bytomskiej kamienicy przy Donnersmarcka 9. Otwiera im syn Kupki, a chwilę później Teofil zostaje rozstrzelany
- Poniedziałek 22 listopada 1920: na łamach niemieckiej prasy ukazuje się zwielokrotniony artykuł na temat mordu politycznego na Kupce, którego sprawcą miała być strona polska.
- Wtorek 23 listopada 1920: „Sztandar Polski” pisze: Ludność polska z oburzeniem odrzuca te insynuacje, które są całkowicie bezpodstawne i niemożliwe do udowodnienia. Morderstwo polityczne pozostaje bronią Niemców, co udowodnili już wcześniej[…]Polacy nie mieli żadnego interesu w tym, by Kupka został zabity. Zdradził on bowiem za niemieckie pieniądze, wobec czego ludność polska darzyła go jedynie głęboką pogardą. Wiedzieli, że jego kampanie nie przyniosły skutku, tak jak wcześniej nie udały się inne kampanie zdrady, które nie mogły przynieść żadnego trwałego sukcesu, bez względu na poniesione koszty. Jednocześnie pojawia się narracja, że Kupka miał odejść z Komisariatu przez brak podwyżki ze strony Korfantego. Tylko pomija się, że podwyżki dla szeregowych pracowników, nie jego samego.
- Środa 24 listopada 1920: Prezydent rejencji wyznacza nagrodę na ujęcie morderców Kupki w wysokości 10 tysięcy marek.
- Czwartek 25 listopada 1920: Korfanty potępia mord na Kupce i sam również wyznacza nagrodę za ujęcie przestępców. Jednocześnie, na łamach „Nowin Codziennych” ukazuje się obszerna krytyka Kupki, który zostaje ponownie nazwany zdrajcą , a jedyne „co miał zostawić po sobie to kupkę gazet”. Prasa polska umniejsza rangi denata, udowadniając, że Polacy nie mieli interesu w morderstwie.
- Sobota 27 listopada 1920: krakowskie „Nowiny Ilustrowane” publikują artykuł o Kupce, nazywając go zdrajcą, ślązakowcem i do tego bolszewikiem.
- Niedziela 28 listopada 1920: niemiecka policja zatrzymuje Henryka Myrcika, który nie przyznaje się do morderstwa, ale potwierdza, że był wtedy w mieszkaniu Kupki.. Jako mordercę wskazuje Franciszka Jendrzeja. Obaj panowie są członkami bojówki polskiej.
- Środa 1 grudnia 1920: Międzysojusznicza Komisja Plebiscytowa przejmuje Myrcika do swojego aresztu, twierdząc, ze ani Polska, ani Niemcy nie przeprowadzą wiarygodnego śledztwa. Jednocześnie, faktyczny morderca Jendrzej pozostaje w bytomskim areszcie.
O tym co dalej stało się z Jendrzejem nie wiemy. Jedyne informacje do jakich dotarłem to artykuł Piotra Ryttela, który pisze:
Przed sądem karnym w Opolu prokurator, uznając winę Myrczyka, domagał się dla niego kary śmierci. Oskarżony nie przyznał się do winy. Obrońca prosił o uniewinnienie swojego klienta.
Wyrok w sprawie zabójstwa Teofila Kupki zapadł w końcu stycznia 1922 roku. Sąd uwolnił Franciszka Myrczyka od winy zamordowania Teofila Kupki, natomiast za współudział w zbrodni skazał go na trzy lata więzienia. Amnestia pozwoliła Myrczykowi odzyskać wolność.
Maj 1931: Wojciech Korfanty krytukując Michała Grażyńskiego pisze na łamach Polonii Bojówki organizacji nie utrzymane w należytej dyscyplinie i działające na własną rękę wyrządzały nie tylko polityczną szkodę, ale hańbiły imię Polski. Przypomnę sprawę Kupki
Za działalność bojówek miał odpowiadać właśnie Grażyński.
Jakiego Śląska pragnął Kupka
Wróćmy do ostatnich tygodni życia Teofila i jego prasy „Wola Ludu”, bo czym był tak naprawdę „Górny Śląsk dla Górnoślązaków”. Na pierwszy rzut oka możemy myśleć, że nie jest to hasło dalekie od Józefa Kożdonia (założyciela pierwszej śląskiej partii narodowej), ale w praktyce było inaczej.
Kupka był Polakiem i za takiego się uważał, aż dnia swojej śmierci. Chociaż może gdyby pożył dalej, to zmieniłby zdanie, tego nie wiemy. Znamy za to jego wizję Śląska z prasy, gdzie widział Górny Śląsk jako region dwóch narodów: polskiego i niemieckiego. Górnoślązak był regionalnym wariantem tychże dwóch narodów. Jednak to właśnie Górnoślązacy mieli mieć wyłącznie prawo do zamieszkiwania Górnego Śląska i rządzenia nim. Kupka sprzeciwiał się wpływom tak samo Polaków, jak i Niemców spoza Śląska. A zatem był gdzieś pomiędzy głoszeniem idei narodu śląskiego a tym, że Ślązacy mają swój vaterland lub macierz.
***
Jego morderstwo ostatecznie zostało wykorzystane zręcznie przez narrację niemiecką. „Kupki ostatnia wola! Wir stimmen alle für Deutschland!” grzmiał z jednego plakatu, na drugim zaś pojawiał się jako duch swoich mordercom. Strona polska ograniczyła się inwektyw w stronę zamordowanego, ale ostatecznie ucięła temat. Mordercy byli związani w polskim obozem, nie niemieckim. Sprawą żył wtedy cały Górny Śląsk, a w Bytomiu, gdzie rozegrała się ta historia, 75% Ślązaków opowiedziało się za pozostaniem w Niemczech. Nie wiemy, czy ta historia istotnie zmieniła wyniki wyborów, tak samo jak nie wiemy, kto zlecił zabójstwo Teofila Kupki.
Może Cię zainteresować:
Największy sekret Korfantego. To tajne spotkanie przesądziło o wybuchu III powstania śląskiego
Może Cię zainteresować: