Łukasz Zasadni maluje już od 1997 roku, ale to w 2005 roku dokonał największego przełomu w swojej malarskiej karierze.
Kim jest Franek Mysza?
Stworzył postać Franka Myszy, czyli
sympatycznej myszki, która czyha na przechodniów i kierowców wielu
miast – nie tylko w Polsce. Franek
Mysza zwiedził kawał świata. Widać go na ulicach Skandynawii,
Irlandii, Francji, czy Hiszpanii. Najdalej zawędrował do Maroka.
Jednak najwięcej Franków znajdziemy na Górnym Śląsku. Franek
Mysza zakrywa niedoskonałości przestrzeni miejskiej. Ozdabia
odrapane mury i ściany oszpecone wcześniej wulgarnymi napisami.
- To była odpowiedź na "tradycyjne" graffiti, które dość szybko mi się znudziło. Mysz jako postać była dużo bardziej elastyczna i mogła dopasować się do nowych miejsc a także zacząć swoisty dialog ze społeczeństwem. Postać Myszy szybko wpisała się w śląski krajobraz i od 2005 roku po dziś dzień towarzyszy wielu ludziom w drodze do szkoły czy do pracy – mówi Łukasz Zasadni, aka Franek Mysza.
Łukasz
współtworzy grupę 0700 team, działającą od 2004 roku. Często
maluje razem ze Szwedzkim, twórcą street artu z Siemianowic
Śląskich i autorem charakterystycznej
postaci
w niebieskich spodniach i żółtym T-shircie.
Czasem towarzyszy im Kot, który uzupełnia artystyczne trio.
Franek Mysza był właśnie odpowiedzią na Kota. Razem tworzą swego
rodzaju miejską zabawę w kotka i myszkę.
Trójwymiarowe cieniowanie i przenikające się kolory na karoserii samochodów
Street
art od samego początku nie był dla Łukasza jedynie hobby. Od 2007
roku prowadzi prawdopodobnie pierwszą w Polsce firmę
zajmującą
się malowaniem profesjonalnych
murali.
Oprócz
ścian maluje także samochody. Zamówienia na malowanie karoserii
spływają z całego kraju. Efektami swojej pracy artysta chwali się
w sieci.
- Odkąd
pamiętam malowałem nie tylko po ścianach, ale także po samochodach
czy innych środkach komunikacji. Nawet na zlecenie
Tramwajów Śląskich malowaliśmy z chłopakami całe
wagony, które przez ponad rok woziły mieszkańców po
Katowicach. Podobnie było z autobusami ZTM. Malowałem stare
ikarusy i Jelcze, które regularnie kursowały po całym województwie –
mówi Zasadni.
Pojazdy
malowane przez Łukasza Zasadniego robią furorę w
internecie. Uwagę zwracają trójwymiarowe cieniowanie i
przenikające się kolory. Oczywiście w projektach nie brakuje także
Franka Myszy, który czasami pojawia się gościnnie na karoseriach
środków lokomocji. Artysta podkreśla, że marzy o realizowaniu
jeszcze większych i bardziej skomplikowanych projektów.
- Ciągle czekam, aż ktoś zgłosi się do mnie z propozycją pomalowania helikoptera lub statku – to by mnie zaskoczyło. Bardzo lubię wszystko co nietypowe, kocham motoryzację i wszystko, co z nią powiązane. Pewnie dlatego od roku to tak wypaliło. Dwie pasje połączyły się w jedną. Mogę codziennie obcować z różnymi pojazdami i je malować wedle własnej wizji. To jest coś pięknego – dodaje artysta.
Może Cię zainteresować: