Zrewitalizowane i rozbudowane Planetarium Śląskie zostało pierwszym laureatem Nagrody Specjalnej magazynu Salon przyznawanej w ramach Nagrody Architektonicznej Polityki. Jury konkursu zaznaczyło, że „Consultor Architekci podeszli do przebudowy obiektu z szacunkiem, unikając ostentacji w poszukiwaniu efektu WOW czy prób zdominowania jego starej części”.
- To wzorcowy przykład tego, że potrafimy robić to bardzo dobrze i potrafimy też trudne tematy, takie jak to dziedzictwo historyczne wraz z bardzo obszerną rozbudową prowadzić w taki sposób, żeby zachowywać szacunek do tego co mieliśmy. Planetarium jest ikonicznym obiektem dla całego Śląska – mówi w ŚLĄZAQ architekt Maciej Franta.
„Nie trzeba robić dużo, żeby zrobić tak wiele”
Stwierdza, że projektanci do rozbudowy planetarium podeszli w sposób, który można określić: nie trzeba robić dużo, żeby zrobić tak wiele. Zostawili naturalny charakter, nastrój, emocje. - Mimo tego, że obiekt dostał pewien nowy szlif, to dalej buduje ten sam nastrój. Nie został w żaden sposób przesadzony przez jakąś arogancję projektanta. Jest to przykład tego, że potrafimy i jak doskonale potrafi się sprawdzić konkurs architektoniczny – zaznacza.
- Mimo, że taka praca pewnie jest odrobinę droższa w realizacji, to patrząc na obecną popularność Planetarium Śląskiego (…) ta teoretycznie droższa inwestycja może być dużo bardziej rentowna, ciekawa i popularyzować miejsce. Jest to też znakomity przykład tego jak należy traktować obiekty w Parku Śląskim – mówi Maciej Franta.
Nawiązując do dawnej restauracji Parkowej w Parku Śląskim - którą władze parku chcą wyburzyć, a zyskała ona niedawno ochronę konserwatora zabytków - zaznacza, że architektura czasów PRL-u odzyskuje „nieoczywisty blask” i staje się popularna. Stwierdził, że to są takie budynki, jakich dziś już nikt w ten sposób nie buduje.
- Cechuje je taka otwartość konstrukcji, przestrzeń. Są łatwe do aranżacji. Mają swoje nastroje, których w nowym obiekcie ciężko uzyskać. Liczę bardzo, że Park Śląski uzna decyzję konserwatora, jako inspirację do dalszych kroków i zbierze odpowiednie grono osób, które zacznie rozmawiać o tym obiekcie, bo jest o czym – mówi Franta.
Wyburzenie dworca kolejowego, największego katowickiego brutala, to była katastrofa
Dla niektórych ikonicznych obiektów architektury z czasów PRL-u jest niestety za późno. Czy dziś z najsłynniejszego i największego katowickiego brutala, czyli dworca kolejowego, zrobiono by galerię handlową?
- Im więcej lat mija, im bardziej widzimy jak miasta mogą się rozwijać i jak się rozwijają w Polsce, tym lepiej wiemy, że wyburzenie tego obiektu to była katastrofa. Wyburzyliśmy ikonę współczesnej architektury. Mógł być skutecznie wpisany do rejestru zabytków, jako dobro kultury współczesnej – podkreśla Maciej Franta.
Przypomina, że dworzec został wyburzony, bo – jak twierdzono – jest brudny i nieprzyjazny. Dodaje, że przy takiej argumentacji można by wyburzyć chociażby Spodek, jeżeli w przyszłości nie przejdzie odpowiedniego remontu. Zaznacza, że tak nie podejmuje się decyzji o usuwaniu obiektu.
- Ludziom ten dworzec się nie najlepiej kojarzył, ponieważ był po prostu zaniedbany. Natomiast środowisko architektoniczne, nie tylko z Polski, ale z całego świata mówiło, że tego nie wolno zrobić. Jednak zostało to zrobione, a teraz mamy w tym miejscu bardzo słabą substancję. Galeria Katowicka ma się nijak do tego, co tam było – podkreśla.
Dodaje, że choć dworca już nie ma, to mamy nadal szereg wspaniałych obiektów z tej epoki, które wymagają renowacji czy adaptacji, a czasem zmiany funkcji i mogą się stać dla społeczeństwa współczesnymi ikonami. Wskazał przy tym uzdrowisko w Ustroniu, które zostanie rozbudowane według projektu, który wspólnie przygotowała pracowania Macieja Franty i Roberta Koniecznego.
- Realizujemy kontynuację tego założenia. Wprowadzamy swoje spojrzenie na to założenie, ale kontynuując pierwotny pomysł. Wzmacniając go i rozbudowując jego moc, która przez lata została lekko osłabiona i zdegradowana – zaznacza.
Co z parkingiem na Placu Sejmu Śląskiego w Katowicach?
Czy Maciejowi Francie podoba się parking na Placu Sejmu Śląskiego w Katowicach? - Oczywiście, że mi się nie podoba – mówi architekt. Dodaje jednak, że nie podoba mu się także, przedstawiony przez miasto kilka miesięcy temu, koncepcja przebudowy i zazielenienia placu.
- Nie potrafię jej nawet specjalnie ocenić, ponieważ przez chwilę była prezentowana i właściwie nie wiemy co się teraz w sensie projektowym dzieje. Zarówno rozwiązanie w postaci dzikiego parkingu, jak i dzikiego zazielenienia są błędne. Dlatego, że nie mają swoich podstaw programowych. Jestem wielkim zwolennikiem zieleni i przyjaznej przestrzeni w mieście, ale żeby to uzyskać metodą nie jest dosadzanie drzew w sposób chaotyczny, tylko dobre planowanie - zaznacza Franta.
Podaje tu przykład prac przy rewitalizacji Planetarium Śląskiego. Potrzebny jest dobry program, dobre przygotowanie i konkurs, w którym najlepsi architekci będą proponować różne rozwiązania. A w przypadku Placu Sejmu Śląskiego została jedynie przedstawiona wizualizacja, która nie wprowadzała żadnej dodatkowej wartości oprócz drzew. Zaznaczył, że w ten sposób nie można podchodzić do planowania miasta.
Cała rozmowa z architektem Maciejem Frantą do zobaczenia poniżej:
Może Cię zainteresować: