Gagarin na Śląsku witany był przez rzesze rozentuzjazmowanych ludzi i nie był to entuzjazm sztuczny. - Muszę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że sympatia Polaków do Gagarina była prawdziwa i spontaniczna - wspominał Franciszek Wszołek, były dyrektor kopalni "Wujek" oraz wiceminister górnictwa i energetyki.
- Jechaliśmy odkrytymi samochodami naokoło Śląska i Zagłębia, od Gliwic, Zabrza, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca. Razem około 100 kilometrów, a w każdym mieście tłumy, tysiące, tysiące ludzi wiwatowało na cześć pierwszego kosmonauty - opisuje Wszołek, który uczestniczył w tym niepowtarzalnym objeździe oraz późniejszym przyjęciu na cześć Gagarina. Tam Władysław Gomułka przedstawił go Gagarinowi, z duma prezentując Wszołka kosmonaucie jako twórcy nowatorskiej, pierwszej na świecie dyspozytorni górniczej. Gagarin żywo zainteresował się tematem, skończyło się wypiciem z Wszołkiem bruderszaftu.
Gagarin pił jak Breżniew? Wielkiej przyjaźni pomiędzy panami jednak nie było
Gagarina unoszącego kieliszek podczas tej biesiady uwieczniono na zdjęciu i jest to fotografia w jakiś sposób symboliczna. Pierwszy kosmonauta nie uniósł ciężaru sławy. Plotki, że nie stroni od kieliszka, nie były bezpodstawne. Gagarin pił i to dużo, a nasili się to jeszcze odkąd utraci protekcję hołubiącego go dotąd Nikity Chruszczowa. Po upadku sowieckiego przywódcy, jego następca Leonid Breżniew nie będzie okazywać już Gagarinowi aż takich względów, do jakich bohater zdążył przywyknąć.
Gagarin nie był też wzorem małżeńskiej wierności. Żona Walentyna przynajmniej dwukrotnie przyłapała go w jednoznacznych sytuacjach z wielbicielkami kosmicznego bohatera. Za drugim razem skończyło się desperacką próbą ucieczki Gagarina przez okno z miejsca dosyć ewidentnej małżeńskiej zdrady (delikwent zapewniał wprawdzie o swej niewinności; co wyglądało jednak na klasyczne to nie tak jak myślisz, kochanie) i groźnym upadkiem.
Może Cię zainteresować: