Dopiero dziś widać, czego
Górnikowi brakowało w Ekstraklasie?
Jasne,
bez Ruchu to nie to samo. To oczekiwanie, bilety, które sprzedają
się w mgnieniu oka… To jest mecz inny niż wszystkie. Miejsce
Górnika i Ruchu jest w Ekstraklasie, tam mają się ciorać, cieszyć
się z derbowych zwycięstw i płakać po porażkach.
Spodziewaliśmy
się, że Górnik tych zwycięstw do meczu z Ruchem będzie mieć
więcej.
Po
tak dobrej końcówce poprzedniego sezonu to wydawało się pewne.
Ale tak bywa w piłce, zwłaszcza naszej. Paru ważnych zawodników
odchodzi, zaczyna się transferowa loteria. W dodatku, z nowych w
Górniku mógł grać tylko jeden. To pewnie szerszy problem, bo my
wciąż spoglądamy z zazdrością na zagraniczny futbol: tamtejszy
profesjonalizm, stabilność, pieniądze. Pod tym względem cała
nasza liga stoi w miejscu. O reprezentacji nawet nie wspomnę.
Nie
udawajmy, że Górnik nie jest faworytem dzisiejszego meczu.
I
nie jest powiedziane, że Górnik nie potrzebuje akurat takiego
bodźca, żeby „ruszyć”. Wrócą kontuzjowani gracze, drużyna
się skonsoliduje, a po paru następnych kolejkach może być w
czubie tabeli. Ale pierwszy warunek dziś: trzeba wygrać z Ruchem.
Wynik?
Stawiam
na 4:1 dla Górnika. Ale Ruch przyjedzie zmobilizowany, tam też cała
społeczność żyje tym meczem. Jeśli szybko nie zaczniemy grać
swojej piłki, może się skończyć na 0:0.
Jak
pan ocenia dzisiejszy Ruch?
Niebezpieczny
zespół, do tego beniaminek. Piłkarze Ruchu udowodnili swój
charakter, awansując do Ekstraklasy. I tak, Górnik jest faworytem,
ale uważam, że takim zespołom jak Ruch łatwiej gra się z
faworytami.
Mówi
pan, że polskiej piłce ligowej brakuje wiele do rozgrywek
europejskich. Ale czego brakuje Górnikowi, który ma rzeszę kibiców
w całej Polsce, ma wielkie i bogate tradycje, ma nowoczesny stadion
i jeszcze Lukasa Podolskiego?
Racja.
W Zabrzu jest wszystko, by wypracować sukces. Stadion, kibice
najlepsi w Polsce. No i Lukas, bo jego powrót do Zabrza to jest
historia, która nie zdarza się w dzisiejszym futbolu, ewenement na
skalę światową. Facet rezygnuje z wielkich pieniędzy, które
mógłby jeszcze zarobić i wraca do Zabrza. Dziś wszyscy wielcy
lądują na stare lata w USA, Chinach albo Arabii Saudyjskiej, bo tam
czeka na nich gruby hajs. Żeby wybrać Górnika, musisz go kochać.
My Ślonzoki w ogóle mamy to chyba wryte pod skórę, momy dusze
przyklejone tysiąc metrów pod ziemią. Gdzie byś nie wyjechał, to
w końcu i tak wrócisz na Śląsk. Wiem, co czuje Lukas, bo Górnik
jest też moją miłością. I też jestem „against modern
football”. Dziś w piłce liczy się tylko hajs, hajs, hajs. Ja
kocham mojego Górnika i w sumie kocham go też za to, gdzie jest.
Każdy mecz jest taki, jakbyśmy grali w Lidze Mistrzów. A z Ruchem
to już dla mnie finał Ligi Mistrzów.
Ile
lat Podolski pogra jeszcze w Górniku?
Jak
będzie chciał, to może nawet do pięćdziesiątki. On ma takie
umiejętności, że nawet w jego wieku jest ciągle najlepszym
piłkarzem w Polsce. Ale on sam nie wytarga Górnika w każdym meczu.
Musi mieć 10 ludzi wokół siebie, którzy będą zapierdzielać
przez 90 minut.
Pańskie
najważniejsze derbowe wspomnienie?
Pełny Stadion
Śląski, kilkanaście lat temu. Kibiców z Zabrza było ponad 15
tys. Nad Śląskiem latały helikoptery, atmosfera była taka,żeby
chyba po raz pierwszy zrozumiałem, co czuł mój ojciec, gdy
przeżywał jak Górnik zdobywał mistrzostwo Polski. Szkoda, że
dziś w Zabrzu nie będzie kibiców Ruchu.
Ojciec
pierwszy zabierał pana na stadion Górnika?
Tak.
U nas to dziedziczne (śmiech). Za bajtla załapałem się na schyłek
ostatniego mistrzowskiego Górnika. Moim pierwszym idolem był Rysiek
Cyroń. Stary stadion, „Bolek” Niesyto i gwiazdy pokroju Józefa
Wandzika czy Jana Urbana, dzisiejszego trenera Górnika.
Te
czasy wrócą kiedyś do Zabrza?
Ostatnio
to pytanie zadał mi na spotkaniu Zbigniew Rokita. „Czy chcę żyć
czymś, co może się nigdy nie wydarzyć”. Ale ja nie patrzę
racjonalnie na to wszystko. Gdy Górnik przegrywa 0:3 w 85. minucie,
to ja nadal wierzę, że jeszcze odrobimy i zremisujemy 3:3. Przed
każdym sezonem, niezależnie od składu, liczę, że będziemy się
bić o majstra. To jest nie do zabicia, pewnie w każdym kibicu
Górnika.
Pana
fascynował Ryszard Cyroń, a dziś dzieciaki w Zabrzu mają na
wyciągnięcie Lukasa Podolskiego. Coś z tego będzie?
Przekonamy
się za parę lat. W moich najukochańszych Kończycach bajtle kopią
piłkę w koszulach Podolskiego. To już się dzieje. Czy ta
inspiracja oderwie ich od komputerów i czy ktoś z nich weźmie
przykład z Lukasa? Oby. Zresztą, Górnik musi lepiej wykorzystać
okienko Podolskiego, bo do tej pory chyba nikt nie był przygotowany
w klubie na jego wielkość. To trochę tak, jakbyś dostał Ferrari,
ale nie masz prawa jazdy.
Oczekiwania
wobec Górnika w tym sezonie?
Mam
nadzieję, że zaraz wróci Pacheco, którego brakuje w środku pola.
Rasak to dobry piłkarz, ale bardziej defensywny, a my
potrzebujemy w drugiej linii kreacji i fantazji. Bardzo liczę, że
młody Szala niebawem wypłynie jak kiedyś np. Żurkowski. Mamy
świetne drużyny juniorskie, młodzieżowe. Oni wkrótce powinny
tworzyć pierwszy skład Górnika, choć zdaję sobie sprawę, że
dziś łatwiej ściągnąć do klubu obcokrajowca, niż ukształtować
samemu charakter chłopaka stąd. Presja wyniku nie pozwala ryzykować
trenerom, bo – również w Górniku – cały czas grają o życie.
Ale wszystkie te dzieciaki, które grają w piłkę na Śląsku,
muszą się z kimś identyfikować. A piłka jest piękna – może
być lekcją pokory, wysiłku, sukcesu.
Wie
pan, że dzisiejsze derby, po raz pierwszy w ich historii, zostaną
pokazane w telewizji ze śląskim komentarzem?
Teraz
wiem i przaja tymu. Bardzo dobrze.
(W tym momencie do Chojnackiego dzwoni jego ojciec)
Co
chciał tata?
Cały
dzień się do mnie dobija, tylko po to, by powiedzieć: „Synek,
jutro derby!” (śmiech). Będziemy razem. Ojciec na „piknikach”,
a ja w młynie.
To
proszę na koniec, po aktorsku, opisać atmosferę na stadionie
Górnika. Dla kogoś, kto być może wpadnie na mecz po raz pierwszy.
Kumple
mnie często pytają: „Czemu ty chodzisz na te mecze? Przecież
polska liga taka słaba”. Jak wchodzisz na ten stadion i jak on
zaczyna śpiewać, jak Górnik z 0:2 wychodzi na 3:2 i wygrywa, to
przysięgam: nawet orgazm nie jest tak piękny jak to. Musisz być, tak niy
ma nikaj indziej. Dla mnie nawet jak mecz jest nudny, to też jest mi
tam dobrze. I żałuję czasem, że mecze Górnika nie trwają 5,5
godziny. Bo też bym był.
Może Cię zainteresować: