Telewizja Polska nadaje od 1952 roku, jednak 70 lat temu nie ma jeszcze programu na święta. Pierwszy, półgodzinny program 25 października 1952 można było obejrzeć na... 24 odbiornikach telewizyjnych w Polsce. Od 23 stycznia 1953 - żyje jeszcze Stalin - TVP emituje 30-minutowy program raz w tygodniu. Co piątek. Od kwietnia 1955 dochodzi program we wtorek, od listopada tego roku - w środę. Od stycznia 1956 Polacy oglądają telewizję we wtorki, środy, piątki i niedziele. To znaczy ci, którzy (albo których sąsiedzi) mają telewizory i są w zasięgu nadajnika z Warszawy.
Warszawski Ośrodek Telewizyjny działa od 30 kwietnia 1956 (nadając już w pięć dni tygodnia), ośrodek regionalny w Katowicach od 3 grudnia 1957. Codzienny program tv jest nadawany od 1 lutego 1961.
Co oglądać w Stalinogrodzie
Wróćmy do roku 1952. 70 lat temu na Śląsku nikt jeszcze nie ogląda świątecznego programu. W Wigilię nie można zobaczyć filmu nawet w kinach, które są zamknięte. Ale już 25 i 26 grudnia będą działać normalnie. Co w repertuarze? "Niezapomniany rok 1919", "Bajka o śpiącej królewnie", "Zabawna historia", "Złoty kluczyk", "Nędznicy", "Stalowi wojownicy", "Na granicy", "Wyspa szczęścia", "Cywil na stadionie", "Gęsi baby Jagi", "Na arenie", "Na manewrach". Czyli głównie sieczka, choć coś tam dla dzieci można wynaleźć. Ponadto w drugie święto w Wojewódzkim Domu Kultury Związków Zawodowych (to późniejsza, wieloletnia siedziba Biblioteki Śląskiej przy ulicy Francuskiej w Katowicach) odbędą się dwa przedstawienia bajki Tadeusza Kraszewskiego "Stach i strach" (a przed Świętami, 22 grudnia, wyświetlają radziecki film dla dzieci "Konik Garbusek").
Rok później śląskie kina organizują "akcję choinkową", czyli maratony filmów dziecięcych. Np. katowickie (wybaczcie towarzyszu, stalinogrodzkie) kino "Młoda Gwardia" (było kiedyś takie przy Słowackiego) zaprasza na "Gdy zapalają się choinki", "O śpiącej królewnie" i "Kopciuszka". Z repertuaru dla dorosłych: "Ostatnia bitwa", "Legitymacja partyjna", "Przełom", "Burza nad Azją", "Admirał Uszakow", "Na odsiecz Carycyna". Takie czasy. Szału w świątecznym repertuarze kinowym nie będzie także w kolejnych paru latach.
Momenty były?
Na święta 1957 roku Ślązacy po raz pierwszy oglądają telewizję przez Boże Narodzenie. To znaczy ci (nieliczni), którzy mają już telewizory oraz ich sąsiedzi, znajomi i przyjaciele (ci nadzwyczaj liczni ostatnio, posiadacze radioodbiorników wręcz nie mogą się od nich opędzić; z drugiej jednak strony goście z pustymi rękami na ogół nie przychodzą, a fejm jest). I oglądają tylko 25 grudnia, gdyż w Wigilię i drugi dzień świąt telewizja nie nadaje.
Co w pierwszym programie świątecznym na Śląsku? Z dzisiejszego punktu nie był jakoś nieprawdopodobnie atrakcyjny (łagodnie mówiąc), jednak jako ze był pierwszy, toteż jest i pozostanie historyczny. Przypomnijmy więc, co się nań składało:
16.00 "Pastorałki" Leona Schillera
17.00 Program dla dzieci młodszych - bajka "Osiem lalek i jeden miś"
17.50 przerwa
19.00 życzenia świąteczne
19.05 Koncert na ekranie - Zespół Pieśni i Tańca "Sląsk"
19.25 Polska kronika filmowa
19.40 Gra orkiestra Kurta Henkelsa - film
19.52 Duet taneczny- Gruca - Bittnerówna - film
20.15 Co zobaczymy na ekranach kin
20.25 Film fabularny prod. francuskiej "Kochanek o północy" - dozwolony od lat 18-tu.
Czyli już od początku, jak to przez Święta w telewizji - coś dla najmłodszych, dużo muzyki i pełnometrażowy (102 minuty) film... tylko dla dorosłych o tematyce mocno romansowej (stosunkowo nowy, bo z 1951 r.). Momenty były? Masz.
Ale rok później Telewizja Katowice ma już trzydniowy program świąteczny. A w nim 24 grudnia program dla dzieci "Miś z okienka" (ten, który kiedyś powie "A teraz, drogie dzieci, pocałujcie misia w d.)" i teatrzyk dla przedszkolaków "Nasza choinka", montaż poetycki "Idzie wilia światem", kwadrans poezji Mickiewicza, koncert chopinowski w wykonaniu Barbary Hesse-Bukowskiej, widowisko ludowe "Intermedium jasełkowe", film dokumentalny "Opowieść o ołtarzu Mariackim", a na koniec wieczoru angielski film fabularny „Winona" od lat 16. Jednak wcześniej, o 19.30 (nowa świecka tradycja) - Dziennik Telewizyjny, tat-tara!). W pierwszy dzień Świąt telewizja startuje o 15. 45 (filmem "Tajemnica dzikiego szybu"), no ale nadaje. I to dość ambitnie - po filmie Młodzieżowy Teatr Telewizji z "Opowieścią wigilijną" wg Dickensa i "Halka" w reżyserii Dejmka. A w drugie święto od 12.55 sportowe emocje - międzynarodowy konkurs skoków narciarskich w Oberhofie! Później m.in. ponownie Młodzieżowy Teatr Telewizji (tym razem z „Baśnią o Rycerzu Gwiazdy Wigilijnej" i radziecki film fabularny "Wesołe gwiazdy" (zapewne czerwone). Już od lat 14.
Zaklęty kaczor i Kaczor Donald
W 1959 roku gwoździami świątecznego programu będą widowisko kukiełkowe "Baśń o zaklętym kaczorze", spektakl "Nawrócony" według Prusa w reżyserii Hanuszkiewicza, polska oraz włosko-francuski film tylko dla dorosłych "Tajemnice alkowy". A może przede wszystkim "Zemsta", dość nowa jeszcze wtedy, bo zaledwie z 1955 r. ekranizacja - dzieło nieszczególnie może wybitne, za to z Beatą Tyszkiewicz jako Klarą.
Rok później ponownie Fredro, tym razem "Śluby panieńskie". A ponadto "Tarzan I zielona bogini" i w ogóle sporo filmów, choć leciwych, jak "Papa się żení", "Ada to nie wypada" oraz Flip i Flap. Z dewizami jest jak jest, więc krajowe i zagraniczne stare kino będzie częstym gościem na świątecznym ekranie.
W sobotę 23 grudnia 1961 znów jest "Zemsta", ale od Wigilii będzie prawdziwa uczta i oddech Zachodu: "W krainie Disneya"! "Klub Myszki Miki"! "Znak Zorro"! "Syn Robin Hooda"! "Wesoła wdówka"! I dla dorosłych zaśpiewa Kalina Jędrusik. Wcześniej, w Wigilię "Casanova". O 20.30. A potem na pasterkę? Brawo towarzysze, o to chodzi.
W 1962 roku powracają na ekran książę Gotfryd i Myszka Miki, a dorośli i młodzież oglądają "Prywatne życie Elżbiety i Essexa" od lat 14 z Errolem Flynnem i Olivią de Havilland. W 1963 skromnie - znów Gotfryd i "Wesołe historie" (radzieckie dla dzieci, hm) oraz film "Diabeł morski" (również radziecki).
W święta 1964 r. lecą "Bonanza" i "Lessie", choć nie jako jakieś wybitnie świąteczne hity - to po prostu kolejne odcinki emitowanych w TVP i bardzo już popularnych seriali. W repertuarze zwraca za to uwagę program "Poznajmy się" w reżyserii i do scenariusza Jerzego Gruzy, a prowadzony przez Bogumiła Kobielę i Jacka Fedorowicza.
W 1965 roku w Wigilię "Dziadek do orzechów". W 1966 - bida z nędzą, no może jest i western, ale zgodzimy się chyba, że dziesięcioletni wtedy "Alarm w Table Rock" to nie jest klasyka gatunku. Mimo iż "Śpiewają FIlipinki". W 1967 leci "Legenda o Rudolfie Valentino", produkcja hollywoodzka, ale sprzed 6 lat. Na ekranie trochę dużych i rosnących nazwisk polskiej sceny, estrady i ekranu, ale ogólnie jest skromnie, nijako i szaro. Jak to za Gomułki.
W 1968 roku przez Święta są Teleferie, leci "Tomcio Paluch" i "Godzina pąsowej róży" (tak, to jest tak stary film!), a także powtórka "Syna Robin Hooda". Fakt, że w 1969 roku dzieci oglądają na Święta "Szare kaczątko" produkcji radzieckiej, mimo iż wolałyby chyba Kaczora Donalda, śmiało można uznać za symbol epoki. Aczkolwiek leci też "Pół żartem, pół serio" z Marylin Monroe. W programie jest jeszcze "Ostatni Mohikanin", pytanie jednak, który. Emisja włosko-hiszpańskiej ekranizacji z 1965 r. byłaby czymś godnym uwagi w ówczesnych realiach, poprzednich "Mohikanów" już nie bardzo - bo to filmy z 1947 i 1936 roku, bądź jeszcze starsze (i nie jakoś szalenie wybitne). Serial "Przygody Pana Michała" jest lubiany przez widzów, jednak nie stanowi jakiegoś świątecznego rodzynka.
Gierkowskie igrzyska Szczepańskiego
Kolejne Boże Narodzenie jest już za Edwarda Gierka, ale jeszcze nie Macieja Szczepańskiego. Leci "Królowa śniegu" ([produkcja radziecka) jugosłowiańsko-niemiecki "Winnnetou" i francuski "Faworyt" z Jeanem Paulem Belmondem i Jeanne Moreau (od 16 lat).
Rok później - rewolucja! Telewizja Polska ma już dwa programy (oprócz niech Ślązacy od dawna odbierają jeszcze trzeci, z Ostrawy). W Wigilię czeski "Pan Tau" i polscy "Czterej pancerni i pies". Jest program "Z kamerą wśród zwierząt", a leciwe kino leci (słusznie!) "W starym kinie"). Jest i czeski "Dzielny wojak Szwejk". oraz przygodowe "Dzieci kapitana Granta" (produkcji radzieckiej). A także międzynarodowy konkurs skoków - tym razem w Zakopanem.
W 1972 roku - kolejna rewolucja. Telewizja kolorowa! No, nie cała. Ale np. w sobotnich teleferiach (23 grudnia przypada w sobotę) dzieci mogą oglądać (jeżeli w domu jest kolorowy odbiornik, a tak po prawdzie jest to rzadkość) kolorowego "Rysia Wahoo", a po południu kolorową radziecką baśń "Królewna z długim warkoczem". To w Jedynce, Dwójka zaś proponuje w kolorze np. "Polskie kolędy i pastorałki".
W Wigilię kolorowy serial "Chłopi", kolorowe "Tele-Echo" i kolorowy francuski film kostiumowy "Wicehrabia de Bragelonne". W pierwszy dzień świąt swojskie "Jak rozpętałem druga wojnę światową", a wieczorem kolorowy hit, przeklasyk westernu - "Siedmiu wspaniałych". To w Jedynce, zaś w Dwójce 26 grudnia po południu (tylko program 1 nadaje od rana) "Ostatnia walka Apacza" i wieczorem "Pan Wołodyjowski". "Tu, na Woronicza, musicie robić wysoką sztukę i przyzwoitą rozrywkę - powiada podwładnemu przewodniczący radiokomitetu Maciej Szczepański. - Widzi pan przecież, co się z ludźmi dzieje, w sklepach biją się o żółty ser. Ja im muszę dać dobre teksty, znanych aktorów, wybitnych reżyserów". Ponieważ z serem (i chlebem) jest tak sobie, w TVP zaczynają się igrzyska.
W 1973 r. w wigilijny poranek dzieci oglądają już Psa Huckleberry'ego, a dorośli wieczorem przed pasterka węgierską "Księżniczkę czardasza" (jedno i drugie w kolorze). W pierwsze święto rano Kaczor Donald, w drugie - Myszka Miki. Wieczorem 26 grudnia - "Działa Nawarony", jeden z wojennych hitów wszechczasów w gwiazdorskiej obsadzie (Gregory Peck, Anthony Quinn, David Niven, Anthony Quayle).
Ale w 1974 roku dla dzieci zamiast Disneya jest w Wigilię "Książę i żebrak". I to czechosłowacki. 25 grudnia obejrzą 1. odcinek nowego polskiego serialu "W pustyni i w puszczy". A dorośli wieczorem "Kleopatrę", oczywiście w kolorze (tzn. ci, którzy ten kolor w domu odbierają).
W 1975 r. znów regres jakiś. Radzieckie "Przygody Hucka Finna" (tyle że kolorowe)? No proszę was... I "Bajki pana Perault", i znowu "Siedmiu wspaniałych". To w Dwójce, która 26 grudnia wydaje "Dzień kina westernów", emitując ich aż trzy plus polskie, nawiązujące do tego gatunku filmowego "Wilcze echa". Ale dobre i to.
W 1976 r. w Jedynce szału nie ma, natomiast Dwójka odpala "Blok filmowy Naczelnej Dyrekcji Programów Filmowych - Klasycy literatury na ekranie". I to jest naprawdę coś - przez trzy dni filmy aż do wieczora (w Wigilię od popołudnia, w święta od rana), różne a różniste. Od "Zemsty" i "Lalki", przez "Szatana z VII klasy" i "Żołnierza królowej Madagaskaru" po "Olivera "Twista", "Pana Wołodyjowskiego", "Hrabinę Cosel" i "Słodkie igraszki minionego lata". Przeplatane "Dziewczętami z Nowolipek". To ekranizacje różnej klasy i wieku, niemniej filmy, filmy, filmy...
W Wigilię 1977 rano "Zorro", później radziecka "Królowa śniegu", a wieczór "Pamiętnik znaleziony w Saragossie". Poza tym w święta w Jedynce nic specjalnego (lecą niezłe, no ale cotygodniowe przecież seriale "Elza z afrykańskiego buszu" czy "Polskie drogi"), za to Dwójka wraca do ubiegłorocznej recepty i emituje kolejne bloki filmowe adaptacji literatury polskiej i światowej.
W Wigilię 1978 dzieci oglądają rano "Kapitana Nemo". Kapitan jest radziecki. A po południu "Między nami jaskiniowcami" (zapewne wraz z rodzicami, którzy tez świetnie się bawią). W kreatywnej Dwójce - blok ekranizacji Fredry. W pierwszy dzień świąt pierwszy dzień świąt w Jedynce "Zakochany D'Artagnan, a w Dwójce "Studio-2" (wreszcie w Święta!) z "Dniem autorskim Edwarda Dziewońskiego". Nazajutrz autorzy "Studia-2" popiszą się inwencją jeszcze większą. Drugie święto upłynie bowiem pod znakiem "Fantastycznego Studia-2 czyli rzeczy o science-fiction". Gościem w studiu będzie Stanisław Lem, a Andrzej Kurek i Zdzisław Kamiński z "Sondy" będą opowiadać o robotach i zamieszkaniu ludzi w kosmosie. Będą filmy SF i program o UFO. Oraz teleturniej "Wszystko za wszystko" z udziałem Mirosława Hermaszewskiego, którego lot kosmiczny sprzed paru miesięcy zapewne zainspirował całą koncepcję.
W wigilijny poranek 1979 roku telewizja puszcza dzieciom "Timura i jego drużynę" produkcji wiadomej. Za to w pierwszy dzień świąt rano znów leci kapitan Nemo, lecz tym razem angielski ("Podwodne miasto kapitana Nemo"). A wieczorem "Potop". W Dwójce - amerykański "Wehikuł czasu". W drugi dzień świąt sensacyjny w Jedynce "Kryptonim Cycero" (USA) i "Kabaret starszych panów", a w Dwójce kryminał "Morderstwo w hotelu" na podstawie Agaty Christie, "O dwóch takich co ukradli księżyc" z Lechem i Jarosławem Kaczyńskimi oraz niezwykle żywotny "Konik garbusek".
Rok 1980. W Wigilię TVP nadaje odcinek-pilot serialu historycznego "Królowa Bona", a 25 i 26 grudnia podzielonego na dwa odcinki "Piotrusia Pana" z Mią Farrow (1976, tak że prawie nówka) i "Muppety w Hollywood").
Lata 80, czyli Moskwa nie wierzy łzom
Boże Narodzenie 1981. Czyli mamy stan wojenny na obszarze całego kraju. A co w telewizorach? Ano znów tylko jeden program. Dla dzieci "Znak Orła" (serial historyczny o zmaganiach Władysława Łokietka z Krzyżakami), wojskowy program historyczny "W obronie Tobruku", serial "Do krwi ostatniej" (o Dywizji Kościuszkowskiej i bitwie pod Lenino) oraz (w niedzielę, która przypada 27.12) wojskowe widowisko muzyczne. Dla wytchnienia pozostaje obejrzeć "Między nami jaskiniowcami" i "Muppet Show". Kropką nad i jest film "Moskwa nie wierzy łzom". Śmiać się z głupoty redakcji programowej czy docenić poczucie humoru kogoś w jej składzie?
"W tej telewizji nie nie ma!" - tym popularne stwierdzenie z czasów PRL, choć nie zawsze prawdziwym, można by podsumować bożonarodzeniowy programu TVP w 1982 roku. Wrócił wprawdzie drugi program, jest Studio-2 (skromne, o operetce) i są "Jaskiniowcy", ale dobrych filmów tyle co nic ("Król w Nowym Jorku" Chaplina, chyba by przywalić złym Amerykanom). Może być gorzej i smutniej?
Może. W Wigilię 1983 roku rano dzieci zobaczą odcinek "Czterech pancernych". A dorośli po południu reportaż "Krwawa wigilia". W pierwszy dzień świąt - "Przygody Tomka Sawyera" produkcji ZSRR i ostatni odcinek śląskiej sagi "Blisko, coraz bliżej" pod tytułem "Witajcie w domu" (oj, trafili z tym tytułem). Dla osłody 10-letnia "Tajemnicza wyspa" z Omarem Sharifem.
Rok później z ciekawszych rzeczy jest komedia kryminalna "Różowa pantera", serial historyczny "Rycerze i rabusie" oraz film "Kto nie maszeruje, ten ginie " z Genem Hackmanem, Catherine Deneuve i Maxem von Sydovem.
W 1985 roku telewizja jakby odbija się od dna. Może nie z uwagi na radziecką "Balladę o walecznym rycerzu Ivanhoe" , "Godzinę pąsowej róży" i "O dwóch takich, co ukradli księżyc", ale "Trzej muszkieterowie" z Oliverem Reedem, Raquel Welch, Richardem Chamberlainem i Michaelem Yorkiem czy angielscy "Nędznicy" to już coś. A do tego David Bowie i Tina Turner.
24 grudnia 1986 wieczorem lecą "Alternatywy 4", odcinek pod tytułem "Dwudziesty stopień zasilania". W Wigilię. Bareja, serio. Ciekawie jest w drugi dzień świąt, gdy "dwójka" specjalnym blokiem programowym świętuje stulecie "Potopu" Sienkewicza. Wśród atrakcji rzecz jasna i film Jerzego Hoffmana.
W 1987 r. oglądamy "Asterixa i niespodziankę dla Cezara" oraz "Szczęki I" (to w kinie nocnym) oraz "Seksmisję". Rok później "Vabank", "Akademię Pana Kleksa" i "Pojedynek w słońcu". Co może, robi telewizja katowicka, w roku 1988 (i paru innych latach 80.) emitująca własny, regionalny blok programowy.
Boże Narodzenie 1989 jest ostatnim w PRL. I jakoś tak się składa, że w świątecznej TVP owego roku znów nudy straszne.
Film "Kevin sam w domu", bez którego wielu i wiele z nas nie wyobraża sobie Bożego Narodzenia przed telewizorem, nakręcą dopiero w roku 1990.