Julian Ochorowicz wśród mieszkańców Wisły budził strach. Nie tylko dlatego, że nigdy się nie uśmiechał i zdawkowo odpowiadał na słyszane "dzień dobry", ale dlatego, że w powszechnym mniemaniu stykał się z siłami nieczystymi.
W swojej willi, która była pierwszym murowanym budynkiem we wsi, prowadził eksperymenty związane z hipnozą i zjawiskami mediumicznymi. Twierdził, że „w organizmie ludzi tkwi siła, mogąca działać poza powierzchnią ciała”. W jaki sposób? Na przykład podnosząc w powietrzu - przy użyciu siły nerwowo-mięśniowej - okulary. Nie wierzył jednak w siły nadprzyrodzone i duchy. Szukał wyjaśnień naukowych. Był w końcu uznanym psychologiem.
W Beskid Śląski Ochorowicz trafił w 1899 roku. Bogumił Hoff promował wówczas walory krajobrazowe Wisły, a nasz bohater postanowił na tym zarobić, budując domki na sprzedaż lub wynajem. Można więc stwierdzić, że był protoplastą współczesnych deweloperów. A to tylko ułamek tego, czego dokonał.
Może Cię zainteresować:
Tak ma zmienić się słynne uzdrowisko w Ustroniu. Architekci przedstawili projekt rozbudowy
"I wtedy ja mu mówię, że to się do niczego nie nadaje..."
Kojarzycie memy z Lechem Wałęsą: "I wtedy ja mu mówię…"? Równie dobrze ich bohaterem mógłby być Ochorowicz, którego w Wiśle odwiedził Władysław Reymont. Tak się składa, że miał przy sobie maszynopis dopiero co napisanych pierwszych fragmentów "Chłopów".
- I wtedy ja mu mówię, że to się do niczego nie nadaje... - powiedziałby Ochrowicz z mema.
Podobno to właśnie po jego krytycznej ocenie pisarz podarł i wrzucił do kominka kilkadziesiąt stron swojej powieści, którą zaczął pisać od początku. Jak dziś już wiemy, w 1924 roku dostał za nią Literacką Nagrodę Nobla.
Nie był to jedyny wybitny pisarz, który gościł w Wiśle. Ochorowicza odwiedzał także jego przyjaciel Bolesław Prus. Jak bardzo cenił sobie ekscentrycznego naukowca? Na tyle, że umieścił go w swojej najbardziej znanej powieści, czyli w "Lalce". Tak. Ochorowicz był pierwowzorem dla Juliana Ochockiego - wynalazcy, który sięgał myślą daleko w przyszłość.
"(Stanisław - przyp. red.) Wokulski stanął na ulicy.
- Pan zajmuje się fizyką czy chemią?… - spytał zdziwiony.
- Ach, czym ja się nie zajmuję!… - odparł Ochocki. - Fizyką, chemią i technologią… Przecież skończyłem wydział przyrodniczy w uniwersytecie i mechaniczny w politechnice… Zajmuję się wszystkim; czytam i pracuję od rana do nocy, ale – nie robię nic. Udało mi się trochę ulepszyć mikroskop, zbudować jakiś nowy stos elektryczny, jakąś tam lampę…
Wokulski zdumiewał się coraz więcej.
- Więc to pan jest tym Ochockim, wynalazcą?…"
Jakby tego było mało, Ochorowicz fascynował się starożytnym Egiptem, a zwłaszcza ówczesnymi osiągnięciami nauki. Zebrany przez niego materiał Prus wykorzystał pisząc "Faraona".
Może Cię zainteresować:
Pociągi do Wisły ruszą 11 grudnia 2022 r. W Beskidy dojedziemy z Katowic, Gliwic i Rybnika
Gdyby nie Julian Ochorowicz, wieża Eiffla trafiłaby na złom
Jeśli do tej pory historia Ochorowicza wydawała wam się niewiarygodna, to lepiej usiądźcie. Teraz będzie o tym, jak ocalił wieżę Eiffla przed zezłomowaniem.
Wieża projektu Gustava Eiffla powstawała przez ponad dekadę. W całej okazałości zaprezentowano ją na paryskiej wystawie światowej w 1889 roku. Była symbolem setnej rocznicy rewolucji francuskiej, ale przede wszystkim potęgi gospodarczej i naukowej Francji, prezentując niespotykane wcześniej rozwiązania inżynieryjne i techniczne.
Instalacja budziła sporo kontrowersji i po dwudziestu latach miała zostać rozebrana, ale zainterweniował się nią… Ochorowicz. Tak się złożyło, że był on we Francji dobrze znany, ponieważ to tam zaprezentował w 1885 roku swój telefon, łącząc Ministerstwo Poczty i Telegrafów z Operą Paryską. W kolejnych latach udoskonalał wynalazek, dzięki któremu można było łączyć się pomiędzy coraz bardziej oddalonymi punktami. W końcu zaproponował, aby wieżę Eiffla wykorzystać jako nadajnik i tak też się stało. Konstrukcja nie została rozebrana. Mało tego! Pomogła Francuzom podczas I wojny światowej łączyć się z linią frontu, do czego nie trzeba było już wykorzystywać gołębi.
Telefon to nie jedyny przełomowy wynalazek Ochorowicza. Co prawda nie udało mu się nigdy skonstruować działającego telewizora ze względu na ograniczenia technologiczne, ale to on stworzył teoretyczne podstawy telewizji. Twierdził - słusznie - że przesyłanie obrazu za pomocą impulsów elektrycznych jest możliwe.
Może Cię zainteresować:
71. urodziny Jerzego Pilcha. Zapraszamy na spacer śladami mistrz słowa po jego rodzinnej Wiśle
Księża nie chcieli go w Wiśle nawet sto lat po śmierci
Biografia Ochorowicza jest pełna niesamowitych historii i przygód, w które aż trudno uwierzyć. Jak przystało na taką postać, pewnego dnia po prostu wybiegł ze swojej willi w Wiśle i nigdy do niej nie wrócił. Zmarł 1 maja 1917 roku w warszawskim mieszkaniu swojej ostatniej medium - Jadwigi Domańskiej.
Na sto lat został zapomniany, aż w Wiśle nie pojawiły się osoby, które postanowiły przywrócić pamięć o nim. Wówczas zaprotestowali kapłani wielu wyznań. W końcu miasto słynie z prawie trzydziestu kościołów i związków wyznaniowych.
- Z naszego dotychczasowego doświadczenia duszpasterskiego wiemy, że konsekwencje w zakresie spirytyzmu i okultyzmu ponosimy do dnia dzisiejszego. W wiślańskich domach, obciążonych następstwami organizowanych licznych seansów spirytystycznych, wiele osób do dzisiaj odczuwa stany lękowe, słyszy głosy, hałasy, przeżywa depresje (…) Nie wahamy się również przypuszczać, że w latach ubiegłych wiele uzależnień alkoholowych było spowodowanych obciążeniem okultystycznym - napisał ks. Leszek Czyż.
No cóż, na nic się zdały protesty. W Ochorowiczówce działa obecnie Muzeum Magicznego Realizmu, w którym można zapoznać się z jego biografią, a także sztuką magicznego realizmu oraz Salvadora Dalego. Ten ostatni to przynęta na turystów. Ponoć działa.
Może Cię zainteresować: