Janusz Kowalski przyjechał na Górny Śląsk, aby "bronić górnictwa i suwerenności energetycznej Polski". Poseł Solidarnej Polski pojawił się w Katowicach-Nikiszowcu i - najwyraźniej pomiędzy rosołem a roladą w popularnej Śląskiej Prohibicji - ustawił kamerę przed KWK "Wieczorek", gdzie oznajmił, że zakłady takie jak ten nie powinny być zamykane, ponieważ "tu można było i można dalej wydobywać węgiel kamienny" przez 15-20 lat.
Polityk
nie odrobił jednak lekcji domowej, bowiem KWK "Wieczorek"
zamknięto właśnie z powodu wyczerpania złóż węgla, a pozostałe - dość
oddalone - przekazano do eksploatacji KWK "Murcki-Staszic". Jakby
tego było mało, akurat tę kopalnię zlikwidowano w 2018 roku, kiedy
politycy Prawo i Sprawiedliwość - ze wsparciem m.in.
Solidarnej Polski - byli już wygodnie umoszczeni w rządowych fotelach.
Może Cię zainteresować:
Janusz Kowalski opowiada bzdury o górnictwie przed KWK "Wieczorek" w Katowicach
Gdzie powinien fedrować Janusz Kowalski?
W KWK "Wieczorek" węgla już nie ma. Nie chcielibyśmy jednak, aby Janusz Kowalski wyjeżdżał z Górnego Śląska z niczym, więc podpowiadamy, gdzie mógłby zakasać rękawy i sprawdzić się przy fedrowaniu.
- Kopalnia Smaków w Tarnowskich Górach. Górnictwo węgla kamiennego pozostanie bezpieczne, ponieważ Janusz Kowalski będzie trzymać się od niego z daleka. Prywatny właściciel powinien być zadowolony, bo wierzymy, że poseł poza rachunkiem zostawi spory napiwek. Z kolei on sam wróci do Warszawy z pełnym brzuchem.
- Kopalnia Guido w Zabrzu. "Chcesz poczuć się jak prawdziwy górnik na szychcie? Jesteś gotów wykonać szereg prac górniczych w mrocznych chodnikach węglowej kopalni?". To brzmi jak coś, co zostało przygotowane specjalnie dla posła Solidarnej Polski, dlatego powinien zapisać się na Górniczą Szychtę. Będzie mógł fedrować do woli, a przy okazji mieć pewność, że głową o strop nie zahaczy, bo chodnik wysoki, a droga ucieczki krótka, głębokość to zaledwie 355 metrów. Dziś górnicy drążą chodniki zdecydowanie głębiej i przy zdecydowanie wyższym zagrożeniu.
- Kopalnia Soli "Wieliczka". Kopalnia to kopalnia i czy w ogóle warto drążyć temat? Jeśli Janusz Kowalski musi się już jakiejś uczepić, to dla obu stron lepiej, aby było to jak najdalej od Górnego Śląska. Pracowników i zarząd "Wieliczki" za ten pomysł z góry przepraszamy. Nie mamy innego wyjścia.
- Magazyn "Kopalnia". To pozycja obowiązkowa dla każdego fana piłki nożnej, który chciałby przeczytać coś więcej, niż tylko suche relacje z meczów. Czy Janusz Kowalski kocha piłkę nożną? Musi, ponieważ jest prawdziwym patriotą, a każdy prawdziwy Polak kocha futbol. Polecamy więc posłowi Solidarnej Polski pogrążenie się w lekturze "Kopalni". Państwu również.
- Kopalnia Kultury w Czeladzi. Poseł też człowiek i od czasu do czasu rozerwać się powinien. W Warszawie Janusz Kowalski zapewne obarczony jest wieloma obowiązkami, więc może tutaj zazna chwili relaksu… W majówkę repertuar filmowy Kopalni Kultury jest naprawdę bogaty. Można wybrać się m.in. na "Krime story. Love story" oraz "Najgorszego człowieka na świecie".
Może Cię zainteresować:
"Kałuża, oszukałeś 25 tys. osób. Oddaj mandat!". Czas mija, a wyborcy pamiętają
Pełne węgla "Makoszowy" zamknięto za czasów PiS-u
A teraz na poważnie. Przypomnijmy, że choć Beata Szydło (PiS) obiecywała w kampanii wyborczej, iż oszczędzi kopalnie na Górnym Śląsku, to za jej kadencji na fotelu premiera zlikwidowano KWK "Makoszowy" oraz KWK "Krupiński", a tam właśnie znajdują się ogromne pokłady węgla, które można było jeszcze eksploatować.
Ekspert ds. górnictwa Jerzy Markowski wielokrotnie podkreślał, że w "Makoszowach" porzucono 140 milionów ton węgla, choć zakład był zdecydowanie bardziej bezpieczny niż te, które należą do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, gdzie występuje duże zagrożenie metanowe.