Marzec 1968. Przez Polskę przetacza się fala studenckich protestów. Zaczęło się w stolicy, gdzie z Uniwersytetu Warszawskiego usunięto studentów Michnika i Szlejfnera, represjonowanych za okazywanie sprzeciwu wobec zdjęcia z afisza Teatru Narodowego "Dziadów" Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka. Studenci UW wiecują w obronie kolegów, atakuje ich milicja i sprowadzony przez SB "aktyw robotniczy". Ale też wspierają kolegów studenci kolejnych uczelni - Politechniki Warszawskiej oraz SGPiS (wcześniej i obecnie SGH). Protesty rozlewają się na inne ośrodki uniwersyteckie. Przyłączają się studenci Krakowa, Poznania, Lublina, Łodzi, Torunia, Wrocławia. W komunistycznych mediach - nagonka na wichrzycieli i syjonistów. Ferment w kraju potajemnie podsycają kontrolowane przez Mieczysława Moczara służby. Jeśli "moczarowcy" należycie go rozdmuchają i wykorzystają, władza Władysława Gomułki będzie zagrożona.
Edward Gierek: śląska woda pogruchocze im kości
14 marca 1968 lojalność i poparcie wobec Gomułki okazuje wpływowy I sekretarz KW PZPR w Katowicach. Edward Gierek nie musi tego robić. Jego pozycja w partii i aparacie władzy PRL jest silna. Do tego stopnia, że przed kilku laty mógł sobie pozwolić nawet na odrzucenie propozycji zdawałoby się nie do odrzucenia, bo objęcia stanowiska premiera (co jednak oddzieliłoby go od jego śląsko-dąbrowskiego matecznika, a tego jeszcze wtedy nie chciał). Mimo tego Gierek zwołuje do Katowic, na plac Feliksa Dzierżyńskiego (czyli dzisiejszy plac Sejmu Śląskiego), masowy wiec.
Gromadzi tam 100 tysięcy ludzi - tak przynajmniej podają lubiące okrągłe liczby media, choć w rzeczywistości uczestników było zapewne mniej. I z trybuny gromko obwieszcza "wrogom Polski Ludowej", co ich czeka:
- Dzisiaj MO naszego województwa zatrzymała samochód, który wiózł na Śląsk grupę studentów z jednej z warszawskich uczelni, którzy jechali zmącić spokojną śląską wodę. Nietrudno domyślić się, za czyje pieniądze podróżują ci młodzieżowi emisariusze. Nietrudno domyślić się, kto łoży na organizowanie awantur w Warszawie i kraju. Są to ci sami zawiedzeni wrogowie Polski Ludowej, których życie nie nauczyło rozumu, którzy przy każdej okazji dają o sobie znać, różni pogrobowcy starego ustroju, rewizjoniści, syjoniści, sługusi imperializmu. Chcę z tego miejsca stwierdzić, że śląska woda nie była i nigdy nie będzie wodą na ich młyn. I jeśli co niektórzy będą nadal próbowali zawracać nurt naszego życia z obranej przez naród drogi, to śląska woda pogruchocze im kości. Jesteśmy niezachwianie z narodem, z partią, z jej kierownictwem! Dwustusiedemdziesięciotysięczna partyjna organizacja katowicka pozdrawia Was, towarzyszu Wiesławie! Niech żyje przewodniczka narodu - Polska Zjednoczona Partia Robotnicza z jej I sekretarzem towarzyszem Wiesławem! Niech żyje i rozkwita polska klasa robotnicza! Niech żyje nasz wspaniały naród - naród polski!
Ten Gierek, na którego wielu liczyło, którego kreowano niemal na polskiego Dubčeka, bluzgał jak najgorszy pałkarz - zapisze w swoim dzienniku wyraźnie zdegustowany Jan Józef Szczepański. Zaiste, przemówienie Gierka nie odbiega poziomem od złowrogich słów Józefa Cyrankiewicza z czerwca 1956: Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie.
Przede wszystkim jednak całe te gierkowe pogróżki wobec pogrobowców, syjonistów i sługusów mają dotrzeć do uszu Gomułki, by uświadomić mu poparcie ze strony Gierka. I docierają. A towarzysz Wiesław to poparcie doceni.
W 1968 r. powstaje Uniwersytet Śląski
Jan Dziadul w swoim artykule Jak Gierek z Ziętkiem (Dekada Gierka 1970-1980, Pomocnik polityczny Polityki 14/2010) wspomina o zbieżności, która skłania do zastanowienia: raptem kilka miesięcy po niesławnym przemówieniu, bo już w czerwcu 1968 roku powołano Uniwersytet Śląski. Katowice długo czekały na własną uczelnię wyższą. O uniwersytet w Katowicach zabiegał już sanacyjny wojewoda śląski Michał Grażyński. Bezskutecznie. Podobnie i w Polsce Ludowej przez długie lata idea ta nie znajdowała uznania ze strony władz. I choć Gierek był jej rzecznikiem, to sprawa ciągle rozbijała się o sprzeciw Gomułki. Czyżby opór pierwszego sekretarza przełamała deklaracja poparcia, jaką otrzymał ze strony Gierka na pamiętnym wiecu w Katowicach? Nie można tego wykluczyć.
Przemówienie o gruchotaniu gości rzeczywiście mogło być zaplanowanym z zimnym krwią zagraniem, mającym na celu wywarcie wrażenia na Gomułce, by uzyskać jego zgodę na Uniwersytet Śląski. Jeżeli tak, to gierka Gierka okazała się skuteczna. Choć on sam swoich brutalnych słów z marca 1968 po latach ponoć żałował i w głębi ducha się ich wstydził.
Może Cię zainteresować:
69 lat temu Katowice zmieniły się w Stalinogród. Obłąkany wymysł obłąkanej epoki
Może Cię zainteresować: