Budowa trasy S19 w woj. podkarpackim to jedno z największych drogowych wyzwań inżynieryjnych ostatnich lat w Polsce. Ukształtowanie terenu wymaga m.in. wykonania wysokich estakad i wydrążenia tunelu o długości 2255 metrów na głębokości około 100 metrów.
W tym celu z Hiszpanii ściągnięto gigantycznego „kreta”, czyli TBM (ang. tunnel boring machine). Maszyna o długości 112 metrów waży 4000 ton. Jej tarcza wiercąca ma ponad 15 metrów średnicy.
Mosty będą musiały „odpocząć” po przejeździe konwoju
Transport
takich rozmiarów maszyny nie jest prosty. Na
początku trzeba
było rozłożyć ją na części. Najmniejsze elementy drogą
lądową przyjadą z Hiszpanii do Polski. Większe przypłynęły do
Szczecina, skąd część pojedzie na miejsce docelowe. Największe
spławiono na barkach i pontonach Odrą do Opola, a teraz do Babicy
pojadą w trzech konwojach drogowych.
- Cały transport będzie się składał z czternastu zestawów transportowych podzielonych na trzy konwoje. Do przewozu największych elementów wykorzystane zostaną zestawy o bezprecedensowych wymiarach - szerokość 9 metrów, długość 74 metrów i waga około 260 ton, co łącznie z ładunkiem da 500 ton! - informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
- Będą się składały z ciągnika balastowego ciągnącego zestaw, dwóch wielkich platform i drugiego ciągnika balastowego-pchającego, który będzie zamykał zestaw. Pozostałe transporty (składające się z jednego ciągnika i platformy) będą szerokości od 6 do 8 metrów i długości 35-40 metrów - dodaje GDDKiA.
Operacja transportu „kreta” jest planowana od miesięcy. Wszystkie obiekty inżynieryjne na trasie trzeba było poddać specjalnym ekspertyzom pod kątem zdolności udźwignięcia niecodziennego transportu.
- Trzeba pamiętać, że obiekty inżynierskie (mosty, wiadukty) pracują. A gdy taki „gigant” wjedzie na jeden z nich, ten musi „odpocząć”, czyli odprężyć się i wrócić do pierwotnego stanu. Eksperci określi ten czas na co najmniej pięć minut. W związku z tym, aby utrzymać odpowiednie przerwy między zestawami, odległości między nimi muszą wynosić co najmniej 850-900 metrów. To z kolei oznacza, że cały „peleton” będzie liczył około 4,5 kilometra długości. Czas przejazdu w danym punkcie między pierwszym i ostatnim zestawem będzie wynosił około pół godziny - tłumaczy GDDKiA.
Transport będzie poruszał się z maksymalną prędkością 10 km/h. Jeden przejazd będzie trwał od 20 do 25 dni, a operacja zakończy się pod koniec stycznia 2023 roku.
Na końcu maszyna będzie składana na placu budowy przy użyciu żurawi gąsienicowych o udźwigu nawet 560 ton.
Nocny transport ma zminimalizować utrudnienia
Transport „kreta” będzie prowadzony wyłącznie nocą, czyli od godz. 22.00 do 6.00, aby nadmiernie nie utrudniać życia kierowcom.
- Ładunki rozpoczną podróż po drogach województwa opolskiego, następnie przez województwa śląskie, łódzkie, mazowieckie i lubelskie dotrą na miejsce budowy na Podkarpaciu. Transport pojedzie m.in. autostradą A4, dalej przez węzeł Gliwice-Sośnica wjedzie na A1, a następnie poruszał się będzie S8 w kierunku Warszawy. Dalej mostem w ciągu S2, gdzie przekroczy Wisłę i na S17 w kierunku Lublina. Stąd skieruje się na S19 i w okolicach Rzeszowa na obecną DK19, aby dotrzeć na plac budowy - informuje GDDKiA.
Trasa na pierwszy rzut oka nie jest najkrótsza, ale to nie przypadek. Trzeba było dobrać drogi i obiekty inżynieryjne o określonych parametrach, aby mogły nimi przejechać konwoje.
GDDKiA o utrudnieniach na drogach będzie informowało na bieżąco. Planowane są m.in. zwężenia oraz wyłączenia konkretnych odcinków z ruchu. Cały transport wymaga specjalnych zabezpieczeń, a także obstawy mundurowych.