Piast Gliwice tego lata nie jest zbyt aktywny na rynku transferowym. Taka polityka zemściła się w pierwszych kolejkach, gdy podopieczni Waldemara Fornalika zaczęli nowy sezon od trzech porażek z rzędu. To zmotywowało władze klubu do działania, czego efektem był powrót Jorge Felixa, który od razu zaczął robić różnicę na boisku.
Na finiszu letniego okna transferowego mamy powrót kolejnego zawodnika, którego gliwiccy kibice doskonale znają. Tym razem Piast sięgnął po Patryka Dziczka, który ostatnio próbował swoich sił poza Polską.
- Dla mnie to jest coś pięknego wrócić. Chodzi nie tylko o Gliwice, ale też o powrót na boisko. To cudowne. Po okresie badań, które miały rozstrzygnąć, czy jestem zdolny do gry, to potrafiło zmęczyć głowę, ale zawsze byłem zdeterminowany, by tego dokonać, dlatego bardzo się cieszę, że tak się stało - mówi Dziczek na oficjalnej stronie klubu.
Serce nagle przestało pracować
24-letni środkowy pomocnik trzy lata temu trafił do słynnego Lazio Rzym. Tam od razu zdecydowano, że Dziczek musi się ograć, więc został wypożyczony do wówczas drugoligowej Salernitany. Wychowanek Piasta zaczął regularnie grać w klubie z Salerno. Nagle jednak jego kariera stanęła pod znakiem zapytania. Na treningu stracił przytomność, a lekarz uratował go przed zadławieniem się językiem.
Dziczek trafił do szpitala, a szczegółowe badania wykazały problemy z sercem. W pewnym momencie mówiło się nawet, że konieczne będzie wszczepienie defibrylatora.
Na szczęście dziś wszystko jest już dobrze. 24-latek w ostatnich miesiącach trenował pod okiem specjalistów. Ma za sobą badania, po których dostał pozwolenie na dalsze wyczynowe uprawianie sportu. Jedyny problem jest taki, że ostatni mecz rozegrał 20 lutego 2021 roku.
- W tym momencie może brakować mi jedynie treningów piłkarskich z drużyną. Pierwsze pół roku byłem całkowicie wyłączony z treningów, natomiast kolejne 12 miesięcy, to była naprawdę ciężka indywidualna praca z trenerem, więc fizycznie i siłowo jestem dobrze przygotowany. Nie jest to jeszcze taki poziom, jaki dają treningi z drużyną. Obiecałem, że wrócę i wiedziałem, że się nie poddam - komentuje piłkarz.
Piast podpisał z Dziczkiem kontrakt do 2025 roku. Trzeba jedynie mieć na uwadze, że ten zawodnik może potrzebować więcej czasu, zanim wskoczy na swój dawny poziomi i stanie się wzmocnieniem drużyny z Gliwic.
Może Cię zainteresować:
Nerwowo w Gliwicach. Piast czerwoną latarnią w Ekstraklasie. Po trzech meczach - zero punktów
Może Cię zainteresować:
Lech Poznań polował na gwiazdę Piasta Gliwice. Nic z tego nie wyszło
Może Cię zainteresować: