UM Bytom
Leonid Breżniew w Bytomiu

Dziś głowy państw już na Śląsk nie przyjeżdżają, ale pamiętamy o pijanym Chruszczowie i jeszcze bardziej pijanym Breżniewie

Prezydent Joe Biden przebywa dzisiaj z wizytą w Polsce. Odwiedzi bazy amerykańskich żołnierzy, a potem pojedzie do Warszawy, żeby przemówić do Polaków. Na Śląsk się nie wybiera, no bo po co? Kiedyś miałby powód. Tak jak Breżniew, Chruszczow, Castro, de Gaulle, Tito... Zagraniczni przywódcy musieli odwiedzić Śląsk. Niektórzy przywódcy odwiedzali Śląsk przy wódce. I koniaku.

Dziś najwięksi światowi przywódcy omijają Śląsk. I nic w tym dziwnego, bo po co mmieliby tu przyjeżdżać. Chociaż zdarzają się wyjątki. Weźmy premierów państw Grupy Wyszechradzkiej. W połowie 2021 roku 2021 do Katowic przyjechali szefowie rządów Czech, Słowacji i Węgier: Andrej Babisz Eduard Heger i Viktor Orban. Szczyt V4 kończący polską prezydencję odbył się w Międzynarodowym Centrum Kongresowym. Premier Mateusz Morawiecki przekazał Orbanowi roczne przewodnictwo w V4. Premierzy porozmawiali ze sobą, Orban pokonferował też z Jarosławem Kaczyńskim, a wraz z Morawieckim złożył kwiaty pod pomnikiem Henryka Sławika i Józsefa Antalla w Katowicach. I tyle ich wszystkich widzieliśmy. Gdyby nie media, mało kto by zauważył.

Śląsk znaczył więcej

Nie zawsze tak było. W epoce słusznie minionej zagraniczni liderzy przyjeżdżali na Śląsk nieomal z automatu. Dlaczego? Zmarły niedawno prof. Zygmunt Woźniczka, historyk, podsumował to kiedyś celnie w wypowiedzi dla Agaty Pustułki (Nasza Historia nr 1/2014):

Za czasów komunistycznych Śląsk znaczył więcej niz dzisiaj. Obecnie mamy do czynienia z degradacją Śląska, a w PRL-u był oczkiem w głowie i dbano o niego ze względów gospodarczych. Śląsk i Zagłębie były wizytówką. Dlatego przyjeżdżali tu goście.

Nic dodać, nic ująć. Obecnie Śląskiem państwowa władza imponować nie ma komu i jak, nie mówiąc już, że jakby nie ma na to pomysłu. W jakiś sposób nawołujemy do świata sami, starając się go przywabić - rozwój infrastruktury kongresowej to obiecujący kierunek. Oby w katowickim Międzynarodowym Centrum Kongresowym tych międzynarodowych kongresów z udziałem znaczących w świecie osobistości zagranicznych było jak najwięcej.

Tymczasem możemy sobie powspominać. Chociażby to, jak za PRL-u bawili na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim przywódcy ZSRR Nikita Chruszczow i Leonid Breżniew. Wtedy na uroczystych akademiach i symbolicznych kwiatach się nie kończyło. Były wiece i obowiązkowe objazdy śląskich oraz zagłębiowskich miast. Była i bomba. 15 lipca 1959 Chruszczowa, przejeżdżającego przez miasteczko Zagórze (dziś dzielnica Sosnowca) w towarzystwie Władysława Gomułki, usiłował wysadzić w powietrze elektryk Stanisław Jaros. Bomba wybuchła przedwcześnie, a Chruszczowa wysadziło - choć tylko z siodła - dopiero Biuro Polityczne w roku 1964. Jaros już wtedy nie żył, po kolejnej próbie zamachu na Gomułkę ujęty, osądzony i stracony w 1963 r.

Edward Gierek i Jerzy Ziętek w Katowicach

Może Cię zainteresować:

Pamiętne słowa o śląskiej wodzie gruchoczącej kości. Tego Gierek w życiu żałował najbardziej. Mija właśnie 55 lat

Autor: Tomasz Borówka

14/03/2023

Chruszczow nie panimał

Po wizycie Chruszczowa na Śląsku pozostała anegdota tyleż genialna co nieprawdopodobna, którą opowiadał legendarny Franciszek Wszołek, zmarły w 2021 roku, w przeszłości m.in. dyrektor kopalni WUJEK w Katowicach oraz wiceminister górnictwa i energetyki:

Szczególnie wryła się w pamięć, wizyta I-szego Sekretarza Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Nikity Sergiejewicza Chruszczowa. Centralnym punktem wizyty na kopalni, była oczywiście dyspozytornia górnicza. Wszystko odbywało się w obecności Gomułki, Gierka, Mitręgi i wielu innych VIP-ów z Polski i ZSRR. Jako gospodarz, oprowadzałem dostojnego gościa po dyspozytorni, opowiadałem mu po rosyjsku o jej funkcjonowaniu, a w końcu posadziłem go na fotelu dyspozytora. Chruszczow słuchał mnie uważnie, zadawał wiele ciekawych pytań, świadczących o zrozumieniu tematu. Gdy opisywałem działanie krótkofalówki, gwałtownie przerwał mi i zapytał, czy może bezpośrednio przez radio porozmawiać z górnikami na dole. Odpowiedziałem Pażausta! i podałem mu mikrofon.

Wśród zebranych nastąpiła, konsternacja. W programie wizyty NIE BYŁO bezpośredniej rozmowy z górnikami.

Chruszczow chwycił mikrofon i krzyczy po rosyjsku:

- Zdzieś Nikita Siergiejewicz Chruszczow. Ja pozdrawljaju was szachtiory w nizu!!! (tu Nikita Siergiejewicz Chruszczow. Pozdrawiam górników na dole!)

Emocje zebranych sięgały zenitu, bo nikt nie mógł przewidzieć, kto odpowie i co powie, znanemu z nieokiełznanego temperamentu gościowi. Ochroniarze polscy i rosyjscy, Gomułka, Gierek, na zmianę bledli i czerwienieli, bo konsekwencje tego incydentu mogły być bardzo przykre. Tymczasem, po chwili odezwał się maszynista elektrowozu na poziomie 620 metrów pod ziemią i pięknym rosyjskim językiem odpowiedział:

- Pozdrawiamy was Pierwszy Sekretarzu Nikito Sergiejewiczu Chruszczow i życzymy miłego pobytu w Polsce i na Śląsku.

I wywiązał się następujący dialog:

Chruszczow - Gdzie jesteś?

Wszołek - pokazuję mu na ekranie czerwone światełko lokalizujące, gdzie jest maszynista.

- A skąd ty tak dobrze znasz język rosyjski?

- Byłem 6 lat w niewoli na Syberii.

- Jako kto???

- Byłem w Wermachcie!

- A ty Niemiec czy Polak?

- Ja Polak!

- To dlaczego ty byłeś w Wermachcie?

- Bo ja jestem Ślązak z Katowic!

- Śląsk i Katowice to przecież POLSKA!

- Setki i tysiące Ślązaków było w Wermachcie i walczyliśmy z Armią Czerwoną!!!

Chruszczow - Ja jestem w Katowicach. Pytam się czy ja jestem w Polsce czy w Niemczech???

I w tym momencie dosłownie wybuchła BOMBA! Gomułka, Gierek, Mitręga i pozostali polscy "oficjele" zaczęli gwałtownie na raz tłumaczyć Chruszczowowi, że Ślązacy służący w Wermachcie to była normalność! Chruszczow się dosłownie wściekł.

- Co wy mi tu opowiadacie za bzdury! Kto to jest Polak to ja wiem. Kto jest Niemiec to ja wiem. Ale Polak w Wermachcie to ja tego NIE PANIMAJU!!! (nie rozumiem!)

W tym momencie włączył się do dyskusji górnik maszynista z dołu i mówi:

- Towarzyszu Siergiejewiczu Chruszczow! Ja jestem członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i JESTEM KOMUNISTĄ!

Chruszczow rąbnął białym kapeluszem o podłogę i ryknął:

- JA NICZEWO NIE PONIAŁ!!! (niczego nie zrozumiałem!)

W tym momencie Gierek szarpnął mnie za rękaw i zgrzytnął mi do ucha:

- Franek ratuj sprawę! Tyś jest gospodarz!!!

Otworzyłem szybko drzwi do mojego dyrektorskiego biura i mówię do Chruszczowa:

- To taka skomplikowana sprawa że biez wodki nie razbierioż! (bez wódki nie zrozumiesz)

Chruszczow odpowiedział: PrawiIno i wszedł do gabinetu. A tam były przygotowane podarunki dla dostojnego gościa:

- Gomułka od Narodu Polskiego dał paterę z orłem bez korony (wypiliśmy po stakanie koniaku).

- Gierek od Sląska dał obraz tańczącej w stroju śląskim dziewczyny (wypiliśmy po stakanie koniaku).

- Mitręga od górników dał rzeźbę z węgla (wypiliśmy po stakanie koniaku).

- Wszołek od górników "Wujka" dał lampkę górniczą (wypiliśmy po stakanie koniaku).

Po w sumie prawie dwóch szklankach koniaku, Chruszczow zapomniał o problemie Ślązaków w Wermachcie. Potem udaliśmy się wszyscy na Wielki Wiec Przyjaźni na Placu Dzierżyńskiego w Katowicach. Ale mój poczciwy Chruszczow po tym poczęstunku miał kłopoty z chodzeniem i idąc, mocno trzymał mnie pod rękę. Wszyscy zebrani na placu odebrali to jako wyraźną manifestację drużby z polskimi górnikami.

Pijany Breżniew i Zabrze - najbardziej polskie miasto

Podczas swojej wizyty na Śląsku, jaka miała miejsce 22 lipca 1974, od kielicha nie stronił także następca Chruszczowa, Leonid Breżniew. Po objeździe aglomeracji, rytualnych wizytach w zakładach pracy, odebraniu legitymacji nr 1 pracownika Huty Katowice i przyjęciu tytułu Honorowego Górnika Polski, z lotniska w Pyrzowicach odleciał kompletnie pijany.

Tą samą co Chruszczowowi dyspozytornią kopalni "Wujek" imponowano też innym zagranicznym gościom. Był wśród nich pierwszy kosmonauta Jurij Gagarin, był prezydent Francji Charles de Gaulle.

Charles de Gaulle w Zabrzu

Ten zasłynął przede wszystkim słowami, jakie wypowiedział w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu:

Niech żyje Zabrze, najbardziej śląskie miasto ze wszystkich śląskich miast, czyli najbardziej polskie miasto ze wszystkich polskich miast.

Niewątpliwie niejednego i niejedną (w tym ciotkę autora artykułu, która słyszała je na własne uszy) skłoniły do refleksji, ile właściwie wielki Francuz wie o historii Śląska i na ile ją rozumie, niemniej aplauz był.

Na Śląsk zawitał też inny prezydent Francji, Valery Giscard d'Estaign.

Był tu również Sukarno, pierwszy prezydent niepodległej Indonezji.

Prezydent Indonezji w Bytomiu. Koniec lat 50.

Może Cię zainteresować:

Unikatowe zdjęcia z Bytomia z lat 50-60. Na ulicach Gagarin, prezydent Indonezji i Wyścig Pokoju

Autor: Arkadiusz Nauka

14/08/2022

Plebiscyt na Górnym Śląsku

Może Cię zainteresować:

Zwycięstwo pewne! Szok! To chociaż sprawiedliwość... 101 lat plebiscytu na Górnym Śląsku. Tak pisał o nim Dziennik Chicagoski

Autor: Tomasz Borówka

20/03/2022

Tito i Fidel - Honorowi Górnicy

Zaś tytułem Honorowego Górnika Polski został również inny komunistyczny przywódca, Josip Broz Tito podczas wizyty w Polsce, jaka miała miejsce w 1972 roku. Z Edwardem Gierkiem spotykali się kilka razy. Po raz pierwszy w 1964 roku, kiedy Sztygar był I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego w Katowicach. Tito obdarował go wówczas srebrną tabakierą, a jego żonę złotą bransoletą - pisze Piotr Gajdziński w książce "Gierek. Człowiek z węgla" (Sztygar to przezwisko Gierka, znaczące skądinąd). Tito zawitał m.in. do Bytomia, co tak opisywała prasa (Życie Bytomskie nr 27/1964)

W sobotę przed południem na ulice naszego miasta wyległy tłumy mieszkańców, odświętnie ubrana młodzież szkolna, harcerze, górnicy w strojach galowych. Niezwykle strojnie i bogato udekorowane było również miasto. Poza flagami narodowymi Jugosławii i Polski, powiewały kolorowe proporczyki, karnawałowe serpentyny... Było mnóstwo kwiatów. Kiedy o godzinie 11 na placu Kościuszki pojawił się otwarty wóz z Dostojnymi Gośćmi, na trasie przejazdu z okien domów posypało się konfetti i wiązanki kwiatów. Sznur samochodów zatrzymał się na placu Kościuszki. Wśród wiwatów rozentuzjazmowanych tłumów, na trybunę weszli prezydent Jugosławii, sekretarz generalny ZKJ Josip Broz-Tito. Dostojnemu Gościowi towarzyszy I sekretarz ICC PZPR Władysław Gomułka, członek Biura Politycznego I sekretarz KW PZPR w Katowicach Edward Gierek, członek KC PZPR i członek Rady Państwa przewodniczący Prezydium WRN Jerzy Ziętek. Była również żona prezydenta pani Jovanka Broz, której towarzyszyła żona przew. Prez. WRN - Gertruda Ziętek. Krótkie przemówienie powitalne w imieniu władz i społeczeństwa bytomskiego wygłosił I sekretarz KM PZPR Mieczysław Hankus. Głos zabrał również prezydent Tito, który w gorących słowach dał wyraz swe mu uznaniu dla bohaterstwa naszego narodu i jego wielkich osiągnięć gospodarczych. Później nastrój nieco oficjalny, przekształcił się w żywiołową manifestację przyjaźni i braterstwa z narodem Jugosłowiańskim, na cześć Dostojnych Gości. Raz po raz z tłumu padają okrzyki - Niech żyje! Delegacje górników wręczają upominki. Dla prezydenta Tito dwa pięknie rzeźbione w węglu, wazony dekoracyjne, regionalne lalki. Harcerze dekorują Gości czerwonymi chustami harcerskimi z herbem naszego miasta. (...) Orkiestra górnicza intonuje „100 lat”, które podchwytuje tłum. Goście opuszczają trybunę i udają się w dalszą drogę...

Josip Broz Tito i Władysław Gomułka w Bytomiu

Honorowym Górnikiem Polski został też Fidel Castro. Żywiołowy El Comandante przyleciał do Pyrzowic 7 czerwca 1972 w górniczym mundurze wystąpił na wiecu w Spodku, po czym w odkrytej limuzynie wyruszył w tournée przez Katowice, Sosnowiec, Chorzów, Bytom, Zabrze, Rudę Śląską, Świętochłowice oraz Bieruń. I jemu chwalono się kopalnianą dyspozytornią (w kopalni "Jan" w Katowicach), a jak głosi legenda - mimo napiętego programu zdążył zagrać w ping-ponga.

Aglomeracja śląsko-zagłębiowska służyła za swego rodzaju okno wystawowe PRL. Zagranicznym gościom miały imponować rozwinięte miasta (wożąc ich omijano wszak dzielnice walących się familoków), huty i kopalnie (a w skali mikro takie obiekty, jak owe zaawansowane technicznie dyspozytornie), nowoczesny Spodek. Obecnie przemysł ciężki regionu - zestarzały, podupadły i przeważnie w stanie likwidacji - nie jest już czymś, co mogłoby wzbudzić podziw u postronnych i sugestywnie kształtować ich pozytywne wyobrażenia o Polsce. Toteż i wypadliśmy z roli krainy wycieczek dostojników.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon