To nie jest łatwy spektakl. W niedużej przestrzeni jesteśmy tak blisko aktorów jak się da. A oni nie dają widzom odetchnąć - ładunek emocji, również tych złych, jest potężny. Podglądamy z niepokojem, ale i fascynacją, małżeństwo w średnim wieku, które ma za sobą doświadczenie tragedii. Oboje mają prestiżowe zawody, wyższe wykształcenie. I godają, choć nie każde w tym samym momencie. Język śląski jest dla nich naturalny, ale w niektórych sytuacjach bardziej niż w innych.
Intymny spektakl hotelowy gra emocjami
"Godej do mie" to nowość Teatru Śląskiego w Katowicach. Intymna sztuka na parę aktorów - tak się składa, że małżeństwo również w życiu prywatnym - Agnieszkę Radzikowską i Dariusza Chojnackiego, napisana i wyreżyserowana przez Roberta Talarczyka, jest wystawiana nie w teatrze, ale w apartamencie typu penthouse na 5. piętrze hotelu Diament przy ul. Dworcowej w Katowicach.
- Chcieliśmy zrobić „Bergmana po śląsku”, żeby to było na wysokim poziomie dramatycznym. Chcemy pokazać, że można grać współczesny dramat w języku śląskim, który nie będzie śmieszny. To trochę takie sceny z życia małżeńskiego, ale jednocześnie jest w tym wszystkim coś, co wg mnie świetnie pokazuje Robert Talarczyk w swoich tekstach, czyli realizm magiczny Śląska. Mam wrażenie, że to jest też bardzo dobrze uchwycone w tym spektaklu - mówiła jeszcze przed premierą Agnieszka Radzikowska.
Spektakl zbiera dobre recenzje, widzom też się podoba, choć jak mówią aktorzy, specyficzna przestrzeń i emocje buzujące w niej wywołują czasami nieoczekiwane reakcje publiczności. Jeden widz, obserwując Agnieszkę Radzikowską robiącą sobie kanapkę (to część przedstawienia), sam podszedł do lodówki i zrobił sobie sznitę z szynką (po spektaklu przyznał, że w emocjach ma tendencję do kompulsywnego jedzenia). Inna pani podążyła za Agnieszką do łazienki, tylko po to, by "zobaczyć, jakie tu są kafelki". Zdarzają się też wybuchy emocji, w tym płacz, u tych, którzy tragiczną sytuację taką jak teatralna para przeżyli w swoim życiu.
- Po premierze dwa dni nie wstawałem z łóżka - przyznaje Dariusz Chojnacki. - Przyjmowanie wszystkich emocji ludzi, którzy oglądają spektakl, którzy przeżywają, jest dla nas trudne. Przychodzą ludzie, którzy mają trudne doświadczenia za sobą. Ta energia mocno rezonuje w tej przestrzeni, bliskości - dodaje aktor.
"Godej do mnie" na wielkim ekranie
Teraz "Godej do mie" ma szansę wyjść poza penthouse w hotelu Diament. Po pierwsze - będzie prezentowany w Warszawie na jesieni w ramach 2. edycji Przystanku Śląsk. Po drugie - powstanie film fabularny na podstawie tej sztuki. To będzie przy okazji kinowy debiut reżyserski Roberta Talarczyka. Obsada - oczywiście ta sama: Agnieszka Radzikowska i Dariusz Chojnacki.
- My też mamy marzenie, żeby zekranizować tą sztukę, żeby pokazać Śląsk taki jaki jest teraz. Współczesny, którego nie trzeba się wstydzić, o którym można mówić. Produkcję chcemy zrobić jako niezależni producenci przy współpracy z Fundacją im. Wyspiańskiego przy Teatrze Śląskim - dodaje Adrian Grad, producent telewizyjny. - Moim i Roberta zadaniem będzie to, aby tę niesamowitą intymność przenieść w sposób nieinwazyjny, tak żeby nie przeszkadzał widzowi, na ekran - mówi Marek Traskowski, operator filmowy i telewizyjny.
- Dla mnie to też było niezwykłe, jak dowiedziałam się, że jest możliwość zrealizowania filmu. Mamy przepiękne filmy Kutza, ale nie ma filmu o współczesnych Ślązakach. Dlatego tak bardzo nam zależało, żeby pokazać w tym spektaklu, że ludzie w naszym wieku, w średnim wieku, wykształceni, też godają po śląsku. Język śląski kojarzy się z robotnikami, ale my chcemy pokazać, że ludzie wykształceni też mówią po śląsku - dodaje Agnieszka Radzikowska.
Zdjęcia do filmu mają się rozpocząć w sierpniu, ale realizatorzy zastrzegają, że to wstępna data. Będą kręcone w Katowicach, ale również w Rybniku. Trwają finałowe rozmowy z koproducentami filmu.
Może Cię zainteresować: