Dzieje Gogolina sięgają co najmniej XIII wieku - stulecia wielkiej śląskiej kolonizacji. Program zasiedlania śląskich pustek osadniczych zainicjował wrocławski książę Henryk Brodaty, a kontynuowali go (intensyfikując akcję po niszczącym najeździe mongolskim) jego następcy. Na tej fali lokowania nowych miast i wsi, mającej wytyczyć nowy horyzont gospodarki, kultury a i etnicznego charakteru Śląska, wkroczył do historii i Gogolin. Wszelako istniał chyba już wcześniej - mimo iż pierwsza wzmianka źródłowa, w której się pojawia jego nazwa (zapisana przez biskupiego skrybę jako Gogolino) pochodzi z 1223 r., to jego nazwa wydaje się świadczyć o starszym powstaniu. Zdaniem językoznawców miejscowość (podówczas wieś, Gogolin otrzymał prawa miejskie w 1967 r.) byłaby więc własnością jakowegoś Gogoła czy Gogoli (czyli gatunku dzikiej kaczki, gdyż ją wówczas oznaczało to słowo). Na dawne pochodzenie wskazuje końcówka "-in", analogiczna jak w Szczecin, Lublin czy Będzin (a pokrewną mają np. Cieszyn i Kędzierzyn).
Godka między Niemcami a Polską
Przez wieki historia Gogolina toczyła się spokojnie, nieledwie że sennie. Dynamiczny impuls do rozwoju miejscowości w XIX wieku dała lokomotywa, która wtoczyła się do niej w 1845 r., uruchomioną wówczas koleją z Opola do Kędzierzyna. Właśnie o dworzec kolejowy toczyły się w Gogolinie walki podczas trzeciego powstania śląskiego w 1921 r. Był ważnym punktem strategicznym podczas bitwy o Górę Świętej Anny. Po podziale Górnego Śląska w 1922 r. Gogolin pozostał po stronie niemieckiej. Wynikało to z jego położenia geograficznego daleko na zachodzie terytorium plebiscytowego, ale i w pewien sposób odpowiadało wynikom plebiscytu, w którym spośród 2271 uprawnionych do głosowania mieszkańców Gogolina i wywodzących się z niego emigrantów większość opowiedziała się za Niemcami (1262 wobec 955 za Polską).
Niezależnie od tego, kto jak głosował w plebiscycie i dlaczego (nieraz decydował nie światopogląd, a racjonalna kalkulacja geopolityczna i ekonomiczna) gogolińska większość od wieków posługiwała się godką i kultywowała śląską kulturę. Także tę muzyczną. W XIX wieku po śląskich wsiach i miasteczkach peregrynował osiadły w Rudach lekarz i przyrodnik Julius Roger. Pasją Herr Doktora była etnografia, w tym i pieśń ludowa. To właśnie Roger jako pierwszy zapisał i tym samym utrwalił pieśń, która miała zapewnić Gogolinowi wiekuistą sławę, czyli "Poszła Karolinka".
Kaj idziesz, dziołcha?
O dziwo, tytułowe dziewczę w zapisie Rogera wcale niekoniecznie wędruje do Gogolina!
U Rogera są dwa warianty pieśni „Poszła Karolinka”. W pierwszym główna bohaterka idzie do Bogumina, w drugim do Gogolina. Pieśń ta została zapisana w powiatach – rybnickim, gliwickim i oleskim - tłumaczy znany muzyk i muzykolog Grzegorz Płonka.
Gogolin, który do ludowego tekstu trafił zapewne ze względu na rytm i miły uchu rym do wina, wygrał z Boguminem prawdopodobnie dzięki Stanisławowi Hadynie, który te właśnie wersję wybrał i wprowadził do repertuaru Zespołu "Śląsk". W takiej formie poszła ona szeroko w Polskę i świat, by na dobre utrwalić się w ludzkiej świadomości. Co ciekawe, Karlik i Karolinka funkcjonują w niej jako kochająca się śląska para. Tak też zostali wyobrażeni w Parku Śląskim, gdzie mają ławeczkę w Rosarium. A przecież piosenka opowiada o tym, że dziewczyna od swojego synka odchodzi i na nic się zdają jego rozpaczliwe zaklęcia (interpretacja optymistyczna: droczy się ze swoim istnym, lipsta jedna, ale przeca kocho).
Gogolin skwapliwie wykorzystał dziejową okazję, promując się Karolinkę i Karliczkiem, których umieszczono nawet na herbie miasta. W Gogolinie stanął nawet ich pomnik. Możecie zobaczyć go na naszych zdjęciach autorstwa Tymka Stańka. A przy okazji jego inne fotografie, doskonale oddające klimat najsłynniejszego górnośląskiego miasteczka.
Jeżeli chcecie je odwiedzić i zobaczyć pomnik Karolinki i Karliczka na własne oczy, to warto wiedzieć, że z aglomeracji górnośląsko-zagłębiowskiej do Gogolina dojedziecie w zaledwie około godzinę, autostradą A4 i zjeżdżając na zjeździe nr 248.