Raków Częstochowa przed 4. kolejką PKO Ekstraklasy mógł pochwalić się imponującym wyczynem. Drużyna Marka Papszuna w 2022 roku tylko raz zeszła z boiska pokonana. 14 maja piłkarze spod Jasnej Góry przegrali z Zagłębiem Lubin 0:1. Raczej nikt się nie spodziewał, że druga tegoroczna porażka przytrafi się akurat w Zabrzu.
Górnik kilka dni wcześniej stracił Bartosza Nowaka, czyli jednego z kluczowych liderów. Tak się złożyło, że sprzedano go właśnie do Rakowa. Zabrzanie jedynie zadbali o zapis, który zakazał 28-letniemu pomocnikowi występu przeciwko swojej byłej drużynie. To jednak nie zmieniało faktu, że Górnik i tak więcej stracił, niż zyskał.
Kolejnym argumentem przemawiającym na korzyść Rakowa był fakt, że trener Marek Papszun stał się ekspertem od łączenia walki o ligowe punkty z rywalizacją w europejskich pucharach. Częstochowianie w ostatnich tygodniach sięgnęli po Superpuchar Polski, wygrali oba mecze w PKO Ekstraklasie, a do tego w eliminacjach Ligi Konferencji Europy wyeliminowali Astanę i pewnie wygrali pierwsze spotkanie ze Spartakiem Trnava.
Logika podpowiadała, że Górnik ma niewielkie szanse, aby pokonać wicemistrza Polski. Znowu jednak przekonaliśmy się, jak wiele jest prawdy w powiedzeniu, że w polskim futbolu nie ma czegoś takiego jak logika. Na naszym podwórku dosłownie wszystko jest możliwe.
Trener Bartosch Gaul przechytrzył swojego przeciwnika stałym fragmentem gry. Tuż przed przerwą Aleksander Paluszek głową pokonał bramkarza Rakowa po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Jak się później okazało, to wystarczyło, aby sprawić wielką niespodziankę i być drugim klubem, który w tym roku pokonał rywala z Częstochowy.
Trzeba uczciwie oddać zabrzanom, że rozegrali bardzo dobre spotkanie. Kiedy brakowało im atutów piłkarskich, to zostawiali na murawie serce. A kiedy i to nie wystarczało, to dopisywało szczęście, bo Raków zmarnował kilka dogodnych sytuacji.
- Widzieliśmy drużynę, która pracowała na boisku. W kilku momentach piłkarsko nie wyglądało to jeszcze tak, jakbyśmy tego oczekiwali, ale pracą wywalczyliśmy sobie te trzy punkty - mówił Gaul po końcowym gwizdku.
Może Cię zainteresować:
Nerwowo w Gliwicach. Piast czerwoną latarnią w Ekstraklasie. Po trzech meczach - zero punktów
Nowy trener Górnika ma z czego się cieszyć, bo jest niewielu trenerów, którym udaje się ograć Marka Papszuna. Nieprzypadkowo jest on uważany aktualnie za jednego z najlepszych trenerów w Polsce. Jednym z jego największych atutów jest fakt, że błyskawicznie dostrzega błędy i wyciąga z nich wnioski. Co tym razem nie zagrało?
- Trochę przekombinowałem, bo zmieniłem strukturę gry, a trzeba było trzymać się planu. Niepotrzebnie zdjąłem Sebastiana Musiolika. Później nasza gra się rozleciała. Poszliśmy w emocje, a Raków nie powinien tak grać - przyznał Papszun.
Kibice Rakowa raczej mogą być spokojni, bo jest duże prawdopodobieństwo, że był to jedynie wypadek przy pracy i częstochowianie błyskawicznie wrócą na właściwe tory. W Zabrzu z kolei chwilowo są powody do radości, ale w żaden sposób ostatnia wygrana nie może nikogo uśpić. Górnik wciąż potrzebuje wzmocnień i to jak najszybciej, aby za chwilę znowu się nie okazało, że zabrzańska kołdra jest zbyt krótka, aby na dłuższy czas utrzymać się w czołówce.