Śląscy Minojczycy
Skąd Homer wpadł na pomysł napisania Iliady i Odysei? Możliwe, że żyjący w greckich wiekach ciemnych poeta zobaczył na własne oczy, lub zasłyszał historie o, dla niego już starożytnych, kreteńskich pałacach i ruinach. Żyjący w VIII wieku p.n.e Grecy nie wiedzieli skąd na Krecie wzięły się niesamowite dla nich zabytki. Poruszeni przepychem minojskich pałaców mieszkańcy Hellady zaczęli na potęgę wymyślać mity o bogach i herosach. Przecież takie cudowności nie mogły zostać wybudowane ludzkimi rękoma. Tak samo musiało być na Górnym Śląsku. Jak już ustaliliśmy, od XIV do XX nie działo się tu nic. Dlatego dziś odkryjemy wami przykłady takich górnośląskich mitycznych niewiadomych.
Przywrócone do stanu fabrycznego
Jeżeli podróżujecie do Cieszyna, warto zobaczyć Górę Zamkową z najstarszym, uwiecznionym na 20-złotowym banknocie, zabytkiem sakralnym w Polsce – skonstruowaną w połowie XX wieku Rotundą Św. Mikołaja. Ale jak to? Przecież rotunda w stylu romańskim jest datowana na XI wiek!
Kochani, piszę to z bólem serca, ale ta rotunda nie była romańska już od gotyku. Cieszyński zabytek żył wieloma życiami. Był obiektem sakralnym, został zdesakralizowany, był częścią zamku, spichlerza, budynkiem gospodarczym. Miał romańskie małe okienka, gotyckie strzeliste łuki i klasycystyczne zdobienia. Rotunda wraz z zamkiem odniosła ogromne szkody w wojnie trzydziestoletniej. Budynek przywrócono do pierwotnego kształtu w połowie XX wieku i ponownie uświęcono. Teraz jest symbolem zwierzchnictwa dynastii Piastów nad Ziemią Cieszyńską.
Industrialne miasto
Kojarzycie takie miasteczko jak Łaziska Górne? Gruba, hołda, parę osiedli bloków z wielkiej płyty i niekończące się połacie komunistycznej kostki z wymyślnymi posiadłościami wyższej klasy średniej na obrzeżach. Dla wielu młodszych Łaziszczan szokującym może być fakt, że kiedyś stał tam pałacyk. Bynajmniej, Łaziska nie były siedzibą arystokratycznych rodów. Pałac został wybudowany w XIX wieku. Służył za dom dyrektora kopalni, później mieścił pomieszczenia biurowe. W XX w opustoszał i w latach 70. go rozebrano. W ten sposób wiele miejsc (szczególnie małych miasteczek) na Śląsku traci swoje nieindustrialne dziedzictwo.
W powiecie raciborskim nie tylko Sławików
Ostatnio pisaliśmy w Ślązagu o ruinach pałacu w Sławikowie pozostawionego przez rodzinę von Eikstedtów. Okazuje się, że w samym powiecie raciborskim takich zabytków jest więcej. Jeden nawet w tej samej gminie. W rudniku znajdziemy neobarokowy pałac z końca XIX wieku. O nim wiadomo w sumie niewiele. Należał do rodziny von Selchów. W wirze historii opustoszał, a w ciągu ostatnich paru lat nawiedziła go fala runięć kolejnych ścian. Jak już pisaliśmy w tekście o pałacu w sąsiednim Sławikowie, roczny budżet gminy Rudnik to 27 milionów zł. Za mało by opiekować się zabytkami. Jeżeli chodzi o pałac w Rudniku, to na razie nie ma możliwości zwiedzania go – z wiadomych względów.
Kolejny zabytek architektury z okresu pomiędzy 1356 a 1922 rokiem znajdziemy parę wsi dalej. Pałac w Tworkowie, w gminie Krzyżanowice. Tu akurat nie ma problemu ze zwiedzaniem. Pomimo małej ilości badań architektonicznych, gmina zadbała o odpowiednie zabezpieczenie terenu. Pałac miał się całkiem świetnie do 1931 roku, kiedy to spłonął. Obecnie nie ma szans na całkowitą odbudowę, ale udało się zachować wieżę zegarową w całkiem dobrym stanie. Zabytek znajduje się w Tworkowie, przy ul. Parkowej. Można go zwiedzać codziennie od 10.00 do 16.00.
Historyczny pragmatyzm
Z zabytkami na Górnym Śląsku jest tak, że jeżeli nie ma dla nich konkretnego zastosowania, to nie ma sensu się nimi przejmować. W końcu to „nie nasze dziedzictwo”. Pałacyki i dworki mają rację bytu tylko jeśli można je komercyjnie wykorzystać. Miejscem, które skorzystało z takiej racji bytu jest pałac w Chałupkach, tuż przy granicy z Czechami, ale nadal w gminie Krzyżanowice. Tam znajduje się hotel. W tym przypadku pomaga też fakt, że pałac swoje życie rozpoczął jako zamek książąt raciborskich (w końcu Piastowie) pod koniec XIV wieku. Po drodze należał do Donnesmarcków i Rotschildów. Oczywiście po włączeniu do Polski, stał pusty. Dopiero w latach 70. rozpoczęto renowację i otworzono hotel. Obecnie pałac należy do prywatnego inwestora, dzięki czemu może zachwycać nieskazitelną prezencją. Znajduje się przy ul. Bogumińskiej 30, a w jego wnętrzu operuje także restauracja.
„Mienie poniemieckie”
Z całej tej historii wynika, że jak zabytek już stoi i ma się dobrze, to się przyda. Problem zaczyna się, kiedy jest w ruinie. Wtedy trzeba utrzymywać „mienie poniemieckie”. I to nie jest tylko moja luźna obserwacja. Administracja w roku 1957 o pałacu w Tworkowie pisała tak: „mienie poniemieckie, niestanowiące zabytku, zniszczone w czasie działań wojennych, nie nadające się do odbudowy”. Czy to podejście utrzymujemy w XXI wieku? Czy nadal udajemy, że dziedzictwo pozostawiły po sobie jakieś nieznane, mitologiczne stworzenia? Chyba zaczyna się to zmieniać. Ostatnio udowodnił to Bytom, goszcząc potomków Georga Brüninga i Franza Landsbergera.
Może Cię zainteresować:
Potomkowie Georga Brüninga i Franza Landsbergera przekazali rodzinne pamiątki do Bytomia
Może Cię zainteresować: