Katarzyna Pachelska
Kolejka do punktu wydawania nr PESEL Chorzów

Goszczę Ukraińców (cz. 3): W kolejce po PESEL uchodźcy stoją już od 4 nad ranem

Goszczę Ukraińców (cz. 3): W kolejce po PESEL uchodźcy stoją już od 4 nad ranem

autor artykułu

Katarzyna Pachelska

Mieliśmy z moimi dwoma ukraińskimi rodzinami dwa podejścia do uzyskania dla nich numerów PESEL. Każde było nieudane.

Ruszyliśmy po PESEL-e pełni nadziei, że załatwimy ten temat tego samego dnia, w czwartek 17 marca. Owszem, spodziewaliśmy się kolejki, byliśmy przygotowani na nawet kilka godzin czekania.

Foto za darmo, ale tylko z karteczką

Zdjęcia udało się zrobić dla całej szóstki w zakładzie fotograficznym tuż koło naszego bloku. Przytomnie najpierw zapytałam tam, czy jest możliwość zrobienia zdjęć do wniosków o nadanie numeru PESEL. Akurat fotograf podpisał umowę z urzędem miasta, więc zdjęcia były za darmo. To duża oszczędność, bo takie fotki, jak wczytałam w cenniku, normalnie kosztują 40 zł za komplet. U nas trzeba to by było przemnożyć x 6. Ale musielibyśmy najpierw iść do pawilonu, gdzie rejestrują wnioski o PESEL, wziąć stamtąd wydrukowane kartki, i dopiero z nimi iść do fotografa. Strata czasu. Umówiliśmy się więc, że najpierw pan zrobi zdjęcia, a my doniesiemy karteczki, by miał refundację. Fotograf, starszy pan, powiedział, że nawet i bez karteczki zrobiłby zdjęcia za darmo.

Kolejka jak zabetonowana

Po wizycie w zakładzie foto powędrowaliśmy na Rynek, gdzie w pawilonie wyznaczono (bardzo przytomnie) osobne stanowiska do obsługi uchodźców. W przedsionku pawilonu stało już sporo osób, reszta - na zewnątrz. Nawet nie było ich aż tak dużo - wydawało się. Moi goście zajęli się wypełnianiem dokumentów (do tego celu przed pawilonem postawiono ławy i stoły, takie biesiadne, jak na miejską imprezę), a ja zajęłam miejsce w kolejce.

Po 30 minutach stałam dalej w tym samym miejscu. Po godzinie - nie ruszyłam się o krok. Kolejka jakby stała zabetonowana. Po 1,5 godziny przesunęłam się o jedną osobę. - To chyba nie ma sensu - mówię do moich ukraińskich gości. - Będziemy tu stali do 17 i nic nie załatwimy, kolejka w ogóle się nie posuwa. Przyznali mi rację. Wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy do domu.

Na zwiady w sobotę

Ale urząd miasta zdecydował, że punkt w pawilonie będzie czynny też w sobotę. Upatrzyłam w tym szansę, może mało osób w ogóle o tym wie. Rano w sobotę pojechałam sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Eureka! Nikt nie stał przed pawilonem. Tylko kilka osób w przedsionku. Uradowana wparowałam przez drzwi, a stojący w środku strażnik miejski mówi do mnie: - Hola, hola, a pani gdzie? - No jak to gdzie, po PESEL! To znaczy na razie na zwiady, czy można to dziś załatwić - mówię. Strażnik spojrzał na mnie z politowaniem. - Proszę pani, na dzisiaj już wszystkie numerki wyczerpane! - Jak to wyczerpane? Jakie numerki? - zdziwiłam się. Strażnik oświecił mnie, że trzeba przyjść rano, najlepiej o 4, ustawić się w kolejce do kolejki, i o 7.30, jak otwierają urząd w pawilonie, pobrać numerki dla całej rodziny. W soboty jest 40 numerków do rozdania, w dni powszednie - 60.
- Obsługa każdego petenta trwa około pół godziny, a są trzy stanowiska - mówi strażnik. - Nie da rady więcej osób przyjąć - dodaje.

No cóż, chyba musimy poczekać kilka dni, aż pierwsza fala najbardziej zdeterminowanych uchodźców złoży wnioski. Albo rzeczywiście ktoś musi stać od 4 rano przez 3,5 godziny na zimnie, by dostać najbardziej pożądany w Chorzowie numerek.

CZYTAJ TEŻ:

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon