Grażyna Torbicka jest dziś jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy telewizji. Choć aktualnie możemy zobaczyć ją na kanale TVN Fabuła czy w piątkowym programie Radia Zet - "Kocham Cię kino", wiele osób pamięta ją także ze "Sportowej niedzieli" i "Kocham Kino". Prezenterka może poszczycić się licznymi nagrodami: statuetkami Wiktor oraz Telekamera.
Prywatnie od 1981 roku Grażyna Torbicka jest także szczęśliwą żoną. Jej wybranek - Adam Torbicki - pracuje jako kardiochirurg. Dziennikarka, świętując dziś 63. urodziny, zdaje się potwierdzać, że realizowanie swoich pasji w połączeniu z udanym życiem prywatnym to przepis na satysfakcjonujące celebrowanie codzienności.
Dumna ze śląskich korzeni
Dziennikarka, córka słynnej Krystyny Loski oraz inż. Henryka Loski, współpracownika Kazimierza Górskiego, urodziła się w Pszczynie 24 maja 1959 roku. Jak wspomina, od dziecka związana była jednak z innym śląskim miastem.
- Urodziłam się w szpitalu w Pszczynie, ale tylko dlatego, że mama miała tam swojego lekarza. Moje rodzinne miasto to Tychy. Stamtąd pochodzili rodzice. Dom mojego taty znajdował się vis-à-vis Starego Browaru, a mama mieszkała na Starym Rynku - opowiada dziennikarka.
Kolejną miejscowością, z którą związały się jej losy były Lędziny.
- Nasze osiedle było przykopalniane, co oznaczało dużo młodych małżeństw i bardzo dużo dzieci w moim wieku. To nie były klasyczne familoki, tylko budowane w bardziej nowoczesnym stylu budynki czterorodzinne. My mieszkaliśmy na dole, mieliśmy też ogród. A za oknami – pomiędzy domami a hałdami węgla – rozciągały się pola i łąki, na których po prostu szaleliśmy - wspomina Grażyna Torbicka.
"Mama była dużo młodsza"
W końcu przyszedł także czas na Katowice, a następnie na Warszawę, gdzie rozwinęła się kariera prezenterki. Jednak, jak często podkreśla sama Torbicka, lata spędzone na Śląsku wywarły na nią duży wpływ i na zawsze pozostały w jej pamięci.
Nasz blok w Katowicach mieścił się blisko Torkatu, na którym było wielkie lodowisko. Tata zabrał mnie tam, bo bardzo chciał, żebym jeździła na łyżwach figurowych. I rzeczywiście zaczęłam tam chodzić regularnie, tym bardziej że robiło tak dużo innych dzieci i był to czas pierwszych młodzieńczych fascynacji. Ale jazda figurowa to nie moja bajka. O wiele bardziej pociągało mnie coś, co było po drugiej stronie ulicy, a mianowicie korty tenisowe - opowiadała Torbicka.
Ciekawostka, jedna z wielu w karierze dziennikarki: w filmie "Gwiazdy" Jana Kidawy-Błońskiego, opowiadającym o Janie Banasiu, legendzie Górnika Zabrze, Torbicka zagrała swoją matkę.
- Śmieję się, że scena trwa dziesięć sekund i wszystko, co zostało nagrane na planie, weszło do filmu, czym może się poszczycić niewiele aktorek. Za to tata na wieść o tym, kogo zagram, skasował mnie jednym zdaniem: „Przecież mama była wtedy dużo młodsza” - wspominała dziennikarka.