Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w III kwartale 2024 roku odnotowano 85 341 rejestracji przedsiębiorstw, tj. o 1,0% mniej niż w analogicznym okresie 2023 roku oraz 104 upadłości, tj. o 19,5% więcej niż w III kwartale 2023 roku.
Dlaczego firmy coraz częściej ogłaszają upadłość? Z czego to wynika? - zapytaliśmy Grzegorza Kostrzewę, prezesa kancelarii ProPrawni Restrukturyzacje z Katowic.
- Przede wszystkim zmieniły się warunki prowadzenia działalności gospodarczej.
Zrobiliśmy w 2024 roku badania. Zapytaliśmy przedsiębiorców, grupę ponad 600 osób prowadzących działalność gospodarczą, co jest dla nich największym wyzwaniem, jeśli chodzi o bieżącą działalność gospodarczą. Zdecydowana większość, bo prawie 40 proc. badanych na pierwszym miejscu wskazało ogólnie rosnące koszty działalności. To jest ta obawa, która większość przedsiębiorców, nie chcę mówić odstrasza, ale na pewno powoduje, że trzeba w którymś momencie zastanowić się bardzo mocno, czy dalsze prowadzenie działalności gospodarczej jest racjonalne. Czy ma sens. Jeśli działania w dłuższej perspektywie nie przynoszą pożądanego rezultatu, no to należy co najmniej podjąć decyzję o jej kontynuowaniu - wyjaśnia powody większej liczby upadłości firm w ostatnim czasie Grzegorz Kostrzewa.
Prezes kancelarii ProPrawni zwraca uwagę na osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą.
- Mówimy o grupie od 1,3 do 1,75 miliona osób, w zależności od źródła, na które się będziemy powoływali i około 65 do 75 proc. z nich to są rzeczywiście osoby samozatrudnione, w związku z tym są dla siebie księgową, wykonawcą, handlowcem, marketingowcem i wszystkim tym, co w wielowymiarowych, wielowarstwowych strukturach organizacyjnych występuje jako naturalne zjawisko. Jest wiele czynników zewnętrznych i wewnętrznych, którymi my się na co dzień zajmujemy w kancelarii, które powodują w sposób obiektywny to, że rentowność prowadzenia biznesu staje się relatywnie mniejsza. Dlatego jeśli właściciel, który do tej pory średnio pracuje pewnie 12-14 godzin, mówimy o przeciętnym przedsiębiorcy samozatrudnionym, nie będzie otrzymywał z biznesu satysfakcjonujących go dochodów, to zacznie szukać alternatywy - wyjaśnia Kostrzewa.
Gdy przedsiębiorca ma kłopoty finansowe, jedną z dróg ocalenia firmy przed upadłością jest wejście w proces restrukturyzacji. Jednak to "straszne słowo na R" ma w Polsce zły PR od czasów "dzikiej restrukturyzacji" z lat 90. czy początków XXI wieku. Dlaczego restrukturyzacja tak źle się kojarzy?
- Próbujemy sobie odpowiadać na to pytanie. Staramy się też edukować przedsiębiorców na temat tego, czym w naszym rozumieniu restrukturyzacja jest. Ma wiele definicji. [Dla mnie restrukturyzacja jest to nadrzędny i multidyscyplinarny proces, który, żeby realnie mógł pomóc przedsiębiorcy, musi odnosić się do elementów związanych z finansowaniem, z optymalizacją kosztów, z całą strukturą organizacyjną, oczywiście z mikrootoczeniem, jakim są na przykład wierzyciele, i z szeregiem innych rzeczy. Restrukturyzacja nie jest czymś złym. Jeśli spojrzymy na to przez pryzmat całej gospodarki, to to jest zupełnie naturalne zjawisko, choćby dlatego, że występują pewne czynniki zewnętrzne, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, a które mają bezpośredni wpływ na prowadzoną działalność gospodarczą. Na przykład regulacje unijne dotyczące branży transportowej, czy też płac minimalnych związanych z pracownikami delegowanymi. No i oczywiście ktoś powie, że pewnie można było się do tego przygotować, czytając wszystkie rozporządzenia, plany, wdrożenia, jednak rzeczywistość wygląda trochę inaczej - mówi Grzegorz Kostrzewa.
Restrukturyzacja występuje wtedy, jeśli rzeczywiście wewnątrz przedsiębiorstwa są jakieś procesy, zjawiska albo czynności, które wymagają poprawy - uważa prezes kancelarii ProPrawni.
Może Cię zainteresować:
