Stałym elementem górnośląskiego pejzażu są kopalniane hałdy. Najwyższa z nich, Szarlota, wywołała uzasadnione i mistyczne uniesienie Zbigniewa Rokity, autora Kajś:
Z tego szczytu widać cały górnośląski kosmos, Górny Śląsk zielony, gdzie krajobraz tworzy przyroda, i czarny, gdzie tworzy go jej deformacja. Zielony ma swój święty szczyt, Górę świętej Anny, a czarny, historia alternatywna zielonego, ma swoją Szarlotę. O, Szarloto, nasza Góra Tabor, gdzie brud przemienia się w piękno (…) [1]
Etymologiczna podróż dotycząca nazwy tej hałdy pozwala odkryć część zapomnianej górnośląskiej przeszłości.
Szarlota jest spolszczoną formą dawnej nazwy kopalni, ta zaś pochodzi od imienia córki jej właściciela– Friedriecha von Sacka. Ten pruski szlachcic, będący potomkiem, jak również bratem toszeckiego landrata, stał się w 1804 roku właścicielem dóbr rycerskich w Czernicy (gmina Gaszowice, powiat rybnicki). Założył on w roku 1805 na terenie swoich dóbr kopalnie – jedną z nich nazwał na cześć córki Charlotte. Kopalnia z czasem się rozrosła i objęła pobliskie Rydułtowy. Dzieło czernickiego szlachcica jest trwałe po dziś dzień i funkcjonuje jako jedna z najstarszych kopalń w regionie – ROW Ruch Rydułtowy.
Źródła archiwalne potwierdzają, że niegdysiejszy właściciel Czernicy urodził się w 1748 roku. W 1792 roku jego nazwisko widnieje w spisie oficerów regimentu huzarów w Wolffrath. W tym samym roku przyszły właściciel czernickich kopalni poślubił córkę bytomskiego burmistrza, Luise von Fragstein.[2]
Wiadomo również, że sprzedał on swój majątek w Budzieszowicach koło Nysy i że był właścicielem Godowa.[3]
Friedriech von Sack kupił w 1804 roku Czernicę od Friedricha von Klocha za sumę 55 tysięcy talarów.[4] Dokumenty przemysłowe dotyczące Czernicy, a które znajdują się w Berlinie, stwierdzają, że pruski szlachcic powołał do życia w 1804 roku dwie kopalnie na terenie miejscowości i jednej z nich nadał imię swojej córki, Charlotte. Oprócz tego, najprawdopodobniej po 1811 roku, Friedriech von Sack powołał do życia hutę ałunu, którą nazwano Sackhütte.[5] Nabycie czernickich dóbr miało miejsce w czasie wojen napoleońskich. Wiadomo, że ich nowy właściciel był gorącym wrogiem cesarza Francuzów, bo zasilił pruski fundusz wojenny sumą sześciu talarów.[6] Dalsze losy Fridriecha von Sacka są nieznane można zakładać, że był protestantem i pochowano go na cmentarzu parafii ewangelicko- augsburskiej w Rybniku. Potwierdzone natomiast jest to, że w 1824 roku dobra rycerskie w Czernicy przeszły w ręce nowego właściciela.[7]
Dwór czernickich von Sacków we wspomnieniach Therese Devrient
Szczęśliwie dla mieszkańców Czernicy, ich miejscowość w roku 1819 odwiedziła Therese Schlesinger, która po ślubie przyjęła nazwisko męża. Była ona cenioną śpiewaczką operową w czasach romantyzmu. Wzmianki o niej i jej mężu Edwardzie Devrient pojawiają się wielokrotnie w pamiętnikach Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego.
16-letnia wrażliwa dziewczyna ze zasymilowanej berlińskiej rodziny żydowskiej pojawiła się w Czernicy po śmierci ojca wraz z siostrami i matką wskutek zaproszenia brata obiecującego opiekę. Pamiętniki Therese Devrient dowodzą, że zarządzający kopalnią Friedriecha von Sacka Franz Schlesinger był mało odpowiedzialny. Świadczy o tym między innymi wizyta komornika w jego mieszkaniu. Autorka pamiętnika niejednokrotnie się myli, lecz jej zapisy są bezcennym źródłem do dziejów miejscowości. Dzięki możliwym do nabycia po dziś dzień wspomnieniom.[8] Therese Devrient wiadomo, gdzie, jak i z kim mieszkał Friedriech von Sack. Oraz wiadomo, co jadł i pił:
Wkrótce zajechaliśmy pod drzwi prostego domu, zwanego zamkiem. Wyszedł do nas dobrze zbudowany szlachcic, którego Franz przedstawił jako zięcia pana von Sack. Przedstawił się on jako von Schweinischen i pomógł nam wysiąść z powozu (…). Kiedy zdjęliśmy płaszcze, w czym pomagała piękna, zgrabna i młoda pani Schweinischen, gospodyni przedstawiła nam całą rodzinę. Z ogromnym szacunkiem przyprowadziła nas najpierw do swego starego ojca, mężczyzny z srebrnobiałymi włosami i zieloną aksamitną czapką na głowie. Przedstawiła go naszej matce, wymieniając jego imię, po czym staruszek głęboko się ukłonił, co odwzajemniliśmy. Następnie wprowadzono innych krewnych. Na samym końcu pojawiły się cztery wnuczki. Ta uroczysta ceremonia i pełne szacunku zachowanie całej rodziny zgromadzonej wokół najstarszego członka rodziny, wzruszyły nas głęboko i od samego początku wszystkich ich serdecznie polubiliśmy. „Panno Tereso, proszę usiąść obok mego zięcia”- powiedziała do mnie pani von Sack, kiedy zbliżyliśmy się do stołu. „Ho, ho, będę tutaj nazywana panną” pomyślałam w zachwyceniu, czerwieniejąc jednocześnie z zawstydzenia. Przy stole było bardzo wesoło i miło. Podziwiałam w myślach różnorodność wielkich pieczeni i innych potraw mięsnych. Franz chwalił znakomite wino i w ogóle zachowywał się bardzo elegancko, zachwycając całą rodzinę swoim pogodnym nastrojem. Pan von Schweinichen powiedział, że bardzo cieszy się się z naszego przyjazdu ze względu na okazję wspólnego muzykowania. Jego entuzjazm wobec muzyki i jego gust wprawiły mnie w najwyższe zdumienie. Znał prawie wszystkie wartościowe utwory. Powiedział mi, że sprowadza do siebie od czasu do czasu organistę, mieszkającego po sąsiedzku, by do później nocy grać i śpiewać. „Ten biedny człowiek jest bardzo uzdolnionym muzykiem i czuje się tutaj osamotniony równie jak ja. Podesłałem mu swojego ogrodnika i myśliwego, by uczył ich muzyki. Obaj, choć nie rozwinęli jeszcze nazbyt swoich umiejętności, pomagają mi kompletować czasem kwartet haydnowski. Polacy mają wielkie talenty, a do pilności wiem, jak ich zmusić” – powiedział uśmiechając się do mnie. (…) Pod koniec posiłku gospodarz dworu kazał sobie podać puchar, który napełnił starym węgierskim winem, po czym wstał. Podniósł go wznosząc piękny toast powitalny. Życząc zdrowia matce, wychylił go do dna. Po chwili napełnił go ponownie do połowy i podał matce siedzącej obok, które zauważyła, że tutaj panuje zwyczaj, by po kolei wznosić toast na cześć jakiegoś gościa przy stole. Moja matka miała przestraszoną minę i powiedziała, że nie potrafi wygłaszać toastów. Pan von Sack zlitował się nad nią i zrobił wszystko, co w tej sytuacji było możliwe, czyli przejął na siebie obowiązek jego wygłoszenia, ale nie mógł zgodzić się na to, by matka nie wychyliła pucharu. Rytuał picia z jednego naczynia był dla naszych gospodarzy formą zawarcia związku przyjaźni z nowo poznanymi gośćmi. Tak więc puchar zaczął krążyć wokół stołu, a nasza nieporadność w wygłaszaniu toastów stała się powodem żartów i radości. Najtrudniejsza w tej sytuacji była konieczność wypicia całej zawartości naczynia, bo pozostawiając wino na jego dnie, można by obrazić gospodarzy. Rytuałowi towarzyszyły żarty i przekomarzania, które kończyły się dopiero wtedy, kiedy ostatnie krople trunku zniknęły z dnia pucharu. Wszyscy byliśmy tak rozradowani, że nikt z nas nie zauważył, kiedy zapadła noc. Żegnając się, musieliśmy obiecać, że będziemy dobrymi sąsiadami, co z radością zadeklarowaliśmy[9].
Tekst późniejszej śpiewaczki operowej jest bezcenny dla dziejów miejscowości, ponieważ bez większego trudu, w oparciu o dane metrykalne, udało się określić imiona i nazwiska górników, służących, woźniców, kucharzy, a także określić dane osobowe utalentowanych polskich mieszkańców Czernicy, którzy, jak twierdził von Schweinischen, dzięki skutecznej dyscyplinie rozwijali swe talenty muzyczne a zapewne i inne. Wygląd dworu w Czernicy, mimo gościnności gospodarzy, we wspomnieniach Therese Devrient nie robi dobrego wrażenia. Bardzo to możliwe, ponieważ jego obecny kształt jest skutkiem rozbudowy przez późniejszych właścicieli. O wiele lepsze wrażenie na autorce robi rodzina von Sacka. Jego samego autorka określa jako staruszka. Opis jest uzasadniony, zwłaszcza w wypadku szesnastoletniej dziewczyny na początku XIX wieku – w tamtym czasie właściciel Czernicy miał sześćdziesiąt dziewięć lat.
Charlotte von Sack. To od niej imię wzięła słynna hałda w Rydułtowach
Therese Devrient pisała, że von Schweinichen jest zięciem Friedriecha von Sacka, co pozwala założyć, że piękna pani von Schweinichen jest Charlottą von Sack, osobą znacząca dla naszego regionu ze względu na nazwę jednej z najstarszych kopalni i najwyższą hałdę kopalnianą w Europie.
Dostępne dane metrykalne parafii pstrąskiej (do której należała w tamtym czasie Czernica) nie zawierają przekazu o jej narodzinach. Dokumenty potwierdzają jedynie, że Charlotte von Sack była dwukrotnie matką chrzestną dzieci Martina Wieczorka, kowala z ulicy Podleśnej w Czernicy, niebezpośredniego przodka autora niniejszego szkicu.[10]
Dalsze losy córki czernickiego przemysłowca zostały nakreślone w historii rodu Schweinichen, wydanej we Wrocławiu na zlecenie rodziny.[11] Wiadomo z niej, że Charlotte von Sack poślubiła 14 lipca 1812 roku w Pstrążnej (gmina Lyski, powiat rybnicki) Aloisa Karla von Schweinischena, właściciela Łańc, Sikorca (przysiółek Czernicy) Rzuchowa i Lęgowa (powiat rybnicki i raciborski).
Córka Friedriecha von Sacka i Luise von Fragstein urodziła się w 1793 roku (czego nie określa niemiecka publikacja, ale co jest potwierdzone w księdze zgonów parafii NMP w Raciborzu) i była mieszkanką Czernicy.
Charlotte von Sack została pochowana 22 grudnia 1868 roku w Raciborzu[12] – w miejscu cmentarza na ulicy Opawskiej znajduje się obecnie park.
Mąż Charlotte von Sack urodził się w Rzuchowie 12 lipca 1792 roku, a zmarł również w Raciborzu 12 lipca 1860 roku. Biorąc pod uwagę miejsce narodzin małżeństwa należy zakładać, że mieszkało ono w nieistniejącym już dworze w Łańcach (gmina Kornowac, powiat raciborski).
Charlotte i Alois doczekali się sześciorga dzieci z których dwoje przedwcześnie zmarło. Wszystkie dzieci Charlotte i Aloisa opuściły rodzinne gniazdo w Łańcach, co najprawdopodobniej sprawiło, że małżeństwo na stare lata przeniosło się do Raciborza.[13]
[1]Z. Rokita: Kajś, Wołowiec 2020, s.225.
[2]Ruebezahlider Schlesische Provinzialblaetter, Band 17, Januar bis Junius 1793, s. 175.
[3]Ruebezahlider Schlesische Provinzialblaetter, Band. 15, Januar bis Junius 1792, s. 80, 557.
[4]7 Archiwum Państwowe w Katowicach, Oddział w Racibórzu, Zespół 18/119, KW Czernica, brak paginacji.
[5]Rep.121 Abt.fAlun. H.K.Schles,nr 716, Alunhütte Sack zu Czernitz 1811-1829, Berlin.
[6]Nachtragzum Extrablatt No. IV. des Amtsblatts der Königl. Liegnitzschen Regierung von Schlesien Nro. 13. Liegnitz, den 27. Märtz 1813; Extra Blattzum 16ten Stück des Amtsblatts Königlichen Kurmärkischen Regierung.
[7]L. Musioł: Czernica i Łuków, maszynopis, s.9, archiwum domowe Jana Krajczoka.
[8]T. Devrient: Jugenderinnerungen, Stuttgard, 1908.
[9]Therese Devrient w Czernicy. Opowieść sprzed dwustu lat. Red. Jan Krajczok, tłumaczenie: E.Markiewka, Czernica 2019, s.60-62.
[10]Odpisy danych metrykalnych parafii pstrąskiej, Archiwum domowe ks. J.Kapołki. Materiały w posiadaniu Stowarzyszenia Działań Lokalnych „Spichlerz”, brak paginacji.
[11]Das Geschlecht derer von Schweinischen, Breslau 1906 ( dzieje rodziny pisane najprawdopodobniej na zlecenie Constantina von Schweinischen.
[12]Dane metrykalne parafii NMP w Raciborzu, https://siliusradicum.pl/.
[13]jak wyżej.