Trudno pożegnać ze sceny przyjaciela, z którym współpracowało się ponad 25 lat?Krzysztof Hanke: Trudno, ale taki zawód sobie wybraliśmy. Pamiętam, że w dniu, w którym zmarła mama Krzysia, on po prostu wyszedł na scenę i zagrał dwa występy. Bawił ludzi, bo był do tego powołany, a ja tak samo. Mimo tego, że w środku czasem się gotuje, łzy napływają do oczu, musimy być zawodowcami i dostarczać ludziom uśmiech.
Rozmawialiście o tym?
Niedawno byliśmy na pogrzebie Krzysztofa Jaślara w Warszawie i tam takie myśli nas dopadły, co by było, gdyby jeden z nas odszedł. Wtedy Krzysiek powiedział, żebym wyszedł na scenę i zrobił to, co do mnie należy, smutek zostawił w sercu i dał ludziom trochę radości.
Coś przewidywał?
Nie. Najmniejszego znaku nie było, żeby miał jakiekolwiek kłopoty zdrowotne. Był w świetnej formie scenicznej, uprawiał sport, uwielbiał grać w tenisa, spacerował. Nic na to nie wskazywało.
Byli panowie przyjaciółmi czy tylko współpracownikami?
Kiedyś uważałem, że jesteśmy tylko kolegami z pracy, ale jakiś czas temu przyszedł moment przełomowy. Siedziałem za kulisami, oglądałem w skupieniu jego występ i nagle pomyślałem na głos: “Krzysiek, jesteś moim przyjacielem!”. Ktoś zapytał, czy kiedykolwiek mu to powiedziałem i dotarło do mnie, że nie. Tego samego wieczora go wyściskałem, okazałem swoją przyjaźń, a on to odwzajemnił. Cieszę się, że zdążyłem to zrobić. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że odszedł mój wielki przyjaciel. (Interesujesz się Śląskiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Kiedy pan zakładał Kabaret Rak, to Krzysztof Respondek miał zaledwie 12 lat. Jak Wasze zawodowe drogi się przecięły?
Poznaliśmy się, kiedy Kabaret Rak występował w “Kazimierza Kutza rozmowach o Górnym Śląsku” w TVP Katowice. Tam też był zatrudniony Krzysiu Respondek, wówczas czołowa gwiazda Teatru Rozrywki w Chorzowie. Po jakimś czasie odszedł od nas Marian Makula i od razu pomyślałem, żeby zaprosić go do zespołu. Zgodził się bez wahania i powiedział, że zawsze o tym marzył. Już podczas pierwszego występu okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Powtarzaliśmy, że to bardzo duże wzmocnienie, a poza tym znaczne obniżenie średniej wieku.
Różnica pokoleń nie przeszkadzała Wam we współpracy?
Nigdy. Mieliśmy bardzo podobne spojrzenie na kabaret. Byliśmy takimi samymi wariatami, którzy lubią się przebierać, skakać, grać i śpiewać. Mieliśmy podobną energię, nadawaliśmy na tych samych falach. Rozumieliśmy się bez słów, wystarczyło mrugnąć, a my już dobrze wiedzieliśmy, co powiedzieć i jak zagrać. Czasem musieliśmy się gryźć w język, ale udawało nam się przez pięć minut i znów się nakręcaliśmy.
Podczas pożegnania powiedział pan, że Krzysztof Respondek przyjeżdżał wszędzie i do wszystkich. Kochał to, co robił?
Czasem ktoś mówił, że nam współczuje, bo tak jeździmy z miejsca na miejsce, jemy w fast foodach i tak dalej, ale przecież my to kochamy! To nasze całe życie. Powiedzieć Krzysiowi Respondkowi, żeby siedział w domu, to jak zamknąć go w klatce. Kochał ludzi. Uwielbiał kontakt z publicznością. Potrafiliśmy jechać z Białegostoku w Bieszczady, a stamtąd do Szczecina i jeszcze tego samego dnia do Wrocławia. W trasie byliśmy szczęśliwi. Jeździliśmy z miejsca na miejsce i dawaliśmy ludziom radość.
Czasem artysta na scenie i poza nią to dwie różne osoby. Krzysztof Respondek prywatnie też tryskał humorem?
Krzysiu był zawsze bardzo wesołym, szczerym, otwartym człowiekiem, bardzo rodzinnym. Starał się poświęcać czas żonie i córkom. Dom to była jego enklawa. Poświęcał czas ptakom, które hodował. Miał miejsce, do którego wracał i uwielbiał to robić. A później ruszał w świat, który przyjmował go z otwartymi ramionami.
Co dalej z Kabaretem Rak?
Przeszło mi przez myśl, żeby zakończyć jego działalność, ale żona Krzyśka wybiła mi to z głosy. Stwierdziła, że on by sobie tego nie życzył, chciałby, żeby kabaret grał dalej. Liczę na to, że przychylnym okiem spojrzy na mnie tam z góry i będzie w tym pomagał.
Zbliża się zaplanowana trasa w Niemczech...
Jadę tam jako Krzysztof Hanke i gram one man show. Nie ma innej możliwości, bo gonią nas terminy i podpisane umowy. Niedługo będzie trzeba zmienić skład Kabaretu Rak, toczą się już na ten temat rozmowy, ale nie chcę jeszcze zdradzać szczegółów. Wszystko w swoim czasie.