W latach 1944-1945 w siedzibie Gestapo Kattowitz przebywał zmuszony do niewolniczej pracy więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu Jiří Wehle. Spośród katowickich gestapowców, z jakimi zetknął się Wehle i o których pozostawił obszerną relację, Hans Dreier jawi się jako wyjątkowy szubrawiec. Tym bardziej, że Wehle nie był przecież bezpośrednim świadkiem jego zbrodniczej działalności w Zagłębiu. Najpewniej słuchał tylko krążących o Dreierze opowieści innych funkcjonariuszy. To jednak wystarczyło, by wzbudzić grozę i odrazę więźnia oraz dobrze utkwić w jego pamięci.
SS-Hauptsturmführer Dreyer (tak w oryginale - T.B.) prowadził wydział żydowski - relacjonuje Wehle. Wraz z innymi urzędnikami Peikertem, Lindnerem i in. przeprowadzał systematyczną ewakuację żydów z Katowic, Sosnowca i innych miast górnośląskich do komór gazowych. Przy tej okazji wszyscy skrzętnie okradali swoje ofiary. Według informacji, które wówczas uzyskaliśmy, Dreyer za ½ kg złota i odpowiednią ilość wódki godził się opuścić z żądanego kontyngentu 5000 żydów, wysyłanych do Oświęcimia, nawet połowę; inna sprawa, ze za parę dni wysłał tych żydów mimo okupu do Oświęcimia.
Ewakuacja, o której mówi Wehle, to wywóz Żydów więzionych w zagłębiowskich gettach do Oświęcimia. Zakończono go, jeszcze zanim Wehle trafił do Katowic. Żydzi zostali już do tego czasu wywiezieni do KL Auschwitz i tam w większości wymordowani, ewentualnie rozwiezieni do obozów pracy na terenie Rzeszy.. Represje wobec Żydów z Zagłębia rozpoczęły się natychmiast po rozpoczęciu niemieckiej okupacji. Ludność żydowską Niemcy zaczęli izolować w 1940 roku. Getta formalnie powstały w 1942 r.. Trafili tam nie tylko Żydzi z Zagłębia, ale także deportowani z Górnego Śląska. Niemcy przystąpili do ich likwidacji w roku następnym, ale wywózki rozpoczęły się wcześniej.
Zagłębiowski demon śmierci
Urodzony 16 września 1917 roku w Królewcu komisarz kryminalny Dreier, jako kierownik referatu do spraw żydowskich katowickiego gestapo, odgrywał w nich zasadniczą rolę. Nazwisko gestapowca przewija się stale w IPN-owskim postanowieniu o umorzeniu śledztwa w sprawie zbrodni wojennych, stanowiących zbrodnie przeciwko ludzkości, stanowiącej jeden z powtarzających się zamachów w celu wsparcia polityki III Rzeszy, popełnionych z naruszeniem prawa międzynarodowego, przez przedstawicieli władzy państwa niemieckiego w latach 1939-1945 r. w Sosnowcu i Będzinie na szkodę obywateli polskich narodowości żydowskiej, podejmowanych w celu całkowitego wyniszczenia tej grupy narodowej i wyznaniowej, polegających na zabójstwach oraz stwarzaniu dla nich warunków życia grożących biologicznym wyniszczeniem, poprzez umieszczanie ich w tzw. getcie oraz obozach pracy i obozach koncentracyjnych, w wyniku czego śmierć poniosło co najmniej 48 000 osób, prowadzonego przez Marzenę Matysik-Folgę, prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach.
Dreier odpowiada za śmierć przynajmniej części z tych 48 000. Przykładowo, to on nadzorował selekcję Żydów z Będzina 12 sierpnia 1942. Dwudziestu trzech tysięcy. A "selekcja" to eufemizm. Dla tysięcy wybieranych równała się wyrokowi śmierci.
O godz. 8.00 pod eskortą policji i żandarmerii niemieckiej, rozpoczęła się rejestracja zebranych, a właściwie selekcja, która trwała do późnych godzin wieczornych. Nikogo nie wypuszczono do domu, a niezarejestrowanych zakwaterowano w żydowskim sierocińcu, gminie żydowskiej, halach targowych i żydowskim domu spotkań. Komisja pod przewodnictwem Friedricha Kuczyńskiego i Hansa Dreiera podzieliła zebranych Żydów na trzy grupy. Pierwszą grupę stanowili młodzi, zdrowi, zdolni do pracy – oni mieli pozostać na miejscu i po selekcji wypuszczono ich do domów. Drugą – „osoby wątpliwe”, przeznaczone bądź do obozu koncentracyjnego lub też czasowego ich zatrzymania na miejscu. Starcy, inwalidzi, kobiety z dziećmi zostali skazani na zagładę - ustalił IPN.
Dreier poluje na ludzi
W IPN-owskim dokumencie nazwisko Dreiera przewija się raz po raz. To Dreier uczestniczy w publicznej egzekucji przez powieszenie na przełomie 1940/1941 r. 4 Żydów o nazwiskach: Kohna wraz z synem; Fefera i n/n mężczyzny, likwidacji w maju lub czerwcu 1943r getta w Modrzejowie oraz zastrzelenia n/n mężczyzny w Sosnowcu posłańca firmy Rosner z Będzina. To Dreier w towarzystwie swego zastępcy Freitaga przeprowadza w getcie selekcję ludzi chorowitych, starszych i słabych, którzy w efekcie zostają wysłani do Auschwitz. To Dreier w czerwcu 1942, wraz z oficerami gestapo Lindnerem, Ludwigiem i Kuczyńskim, dokonuje ponownej selekcji Żydów na dwie grupy - jedni zostają zesłani do przymusowej pracy, drugich Niemcy wywożą pociągami "w nieznanym kierunku" - najpewniej do obozu zagłady. To Dreier nadzoruje 19 maja 1943 gestapowską obławę w sosnowieckim getcie, w efekcie której pojmane zostaje kilka tysięcy Żydów. To było polowanie na ludzi. W czasie obław przeprowadzanych nocami lub nad ranem zastrzelono wielu Żydów. Uprzątaniem zwłok zajmował się m.in. Lehrer, który zbierał ciała osób znajdujące się także wzdłuż torów kolejowych, które wyskoczyły przez okna z towarowych wagonów. Wreszcie to Dreier uczestniczy w samym likwidowaniu zagłębiowskich gett. Według zeznań świadków kierował akcjami wysiedlania i wyniszczania ludności żydowskiej w Sosnowcu, Jaworznie, Będzinie - podsumowuje IPN.
Oprócz relacji Wehlego o perfidnych metodach Dreiera mówią też inne źródła:
Po „wysiedleniu” w Sosnowcu pozostawiono grupę około 1000 Żydów, którą skierowano do wykończenia prac w szopie Brauna i uprzątnięcia getta. Tą grupę skoszarowano w kilku domach na Środuli i utworzono obóz, który pozostawał pod nadzorem Niemców. Liczba "obozowiczów" stale wzrastała, gdyż przychodzili do niego ludzie z bunkrów, którzy ukryli się w nich przed "wysiedleniem". Po pewnym czasie w obozie znajdowało się około 1600 osób. Jak wynika z relacji Abrahama Krakowskiego, utworzenie obozu faktycznie miało na celu wyciągniecie Żydów z bunkrów i ich zlikwidowanie. W tym celu Niemcy nawoływali ludzi do wyjścia z bunkrów, obiecując im legalny pobyt w obozie. W wyniku stale organizowanych przez Dreiera selekcji, wyłapywanych w ten sposób Żydów, w każdą środę transportowano autami do KL Auschwitz.
Zbrodniarz nie stanie przed sądem
Groźny cień Dreiera sięgał także poza Zagłębie. Gestapowiec organizował deportacje Żydów z Jaworzna i Chrzanowa. Wcześniej zaś, w kwietniu 1942, przeprowadził w Chrzanowie publiczną egzekucję:
Tego dnia Niemcy objechali autami dzielnicę żydowską, ogłaszając przez megafony, że odbędzie się publiczna egzekucja 7 Żydów w obecności całej ludności polskiej i żydowskiej. Wszyscy musieli być obecni, a Żydzi zwłaszcza. Na miejscu egzekucji zgromadzili się przedstawiciele władz niemieckich wraz z żonami i przyjaciółmi. Śmiali się, a skazani na śmierć byli przedmiotem kpin. Ofiary zakute w kajdanki przywieziono samochodami. Ze strony zebranych Niemców słyszano krzyki: "Die Banditen sind schon da" (przestępcy w końcu tu są). Skazani byli bici i torturowani tak, że ledwie wyglądali na ludzi. Wynoszono ich z samochodów, gdz nie byli w stanie chodzić samodzielnie. Zostali powieszeni na szubienicy, wołając: "Szma Israel!". Któryś z nich, z Olkusza, krzyknął: „Żydzi, pomścijcie moją śmierć!”. Jednym ze skazanych był 70-letni Żyd nzwiskiem Gerstner, piekarz, którego powieszono razem z 30-letnim synem.
Dreier nie odpowiedział za swoje zbrodnie przed sądem. W styczniu 1945 roku miał jakoby wstąpić do policyjnego batalionu polowego i poległ na froncie tuż przed kapitulacją Niemiec. Czy na pewno? Nie. Ponoć już po zakończeniu wojny został rozpoznany w Hamburgu, po czym zniknął bez śladu (jak poinformował Central Committee for Liberated Jews w latach 1948-1949). Podobnie jak jego były szef Rudolf Midner w roku 1949 i to może nie być przypadek. Mildner naprawdopodobniej zbiegł do Ameryki Południowej. Jeżeli gdzieś warto szukać śladów demonicznego Dreiera - to właśnie tam. Rzecz jasna, ma to już obecnie znaczenie własciwie tylko dla historyków. Ponad 100-letni zbrodniarz, kat Żydów Zagłębia, najpewniej już nie żyje i przed ziemskim sądem nie stanie nigdy.