Henryka Wach-Malicka o „Spartakusie” Opery Śląskiej: Klasyczny balet wzbogacony przez wysokiej próby aktorstwo

Na czym polega sukces najnowszej premiery w Operze Śląskiej? Bo nie ma co trzymać potencjalnych widzów w niepewności – bytomska realizacja baletu „Spartakus” Arama Chaczaturiana jest sukcesem.

źródło: Opera Śląska w Bytomiu
Opera Śląska – balet „Spartakus” – próba.

Ludzki wymiar bohaterów

Popremierowe owacje na pewno nie były grzecznościowym ukłonem publiczności wobec artystów tylko szczerym uznaniem dla ich wysiłku. I dla urody widowiska (w najlepszym słowa rozumieniu), które imponuje rozmachem inscenizacyjnym i wyjątkowo spójnym „zgraniem się” wszystkich elementów przedstawienia. Od niebywałego kunsztu tancerzy, przez pięknie brzmiącą orkiestrę pod kierownictwem Piotra Mazurka, po… pracę świateł (uczta w czerwieni!).

Miara człowieczeństwa

Najbardziej zaskakuje w tym spektaklu przywrócenie ludzkiej miary wszystkim bohaterom dramatu. Klasyczny balet, wymagający od tancerzy przede wszystkim sprawności technicznej, tym razem wzbogacony został przez wysokiej próby aktorstwo, co dodaje postaciom wielu emocjonalnych barw. Psychologiczne niuansowanie nastrojów ściera też z nich patynę, jaką pokryli się przez wieki, powoli zamieniając się w mit, a w konsekwencji w prosty znak popkulturowy. Wiadomo: Spartakus – bohater walki o wolność i godność, Krassus – podlec i despota. I tyle. W bytomskim spektaklu odzyskują oni jednak emocje i uczucia; mierzą się z wyzwaniami, nie boją się pokazywać bólu, złości i goryczy. I to jest świetna robota choreografa Roberta Balogha, który nie sprowadza przedstawienia tylko do wyzwań technicznych, lecz przekłada zróżnicowane reakcje bohaterów na gest, ruch i ewolucje taneczne. Fantastycznie odnajdują się w tej opcji tancerze, którzy charakteryzują swoich bohaterów tak wiarygodnie, że nie trzeba znać libretta, by wiedzieć co czują, a może nawet myślą… I najważniejsze – na tej zmianie optyki nie cierpi choreografia, która jest przecież jądrem przedstawienia baletowego. Rzecz w tym, że tancerze najbardziej skomplikowane nawet układy (a kilka z nich przyprawia laika o gęsią skórkę) wykonują jakby… mimochodem!

Dramat karmi się konfliktem

W „Spartakusie” konflikt ma wymiar ponadjednostkowy. Rodzi się z poczucia krzywdy i poniżenia, ale też z przekonania, że kto ma władzę, ten ma prawo decydować o cudzym życiu i śmierci; ot tak, dla zabawy. W balecie Chaczaturiana opozycja przemoc-godność tli się zrazu w ukryciu, ale jest wyczuwalna od pierwszej chwili, choć starcie protagonistów nastąpi dopiero po śmierci przyjaciela Spartakusa. W bytomskim spektaklu Krassusa i Spartakusa różni wszystko, co idealnie oddają wykonawcy obydwu ról. Najpierw poznajemy Krassusa, któremu Maciej Pletnia nadaje rys zblazowanego arystokraty. Miękkie, jakby kocie ruchy, odrobina wyuzdania, „łaskawość”, okazywana ulubieńcom, poczucie wyższości, nawet wobec oddanej kochanki. Ale ta gładkość niknie w obliczu pomruków, dochodzących z obozu zbuntowanych niewolników. Gesty tancerza nabierają gwałtowności, pojawia się potrzeba dominacji tej postaci nad przeciwnikiem, by w końcu wrócić do tchórzliwego bezpieczeństwa.

Postać Spartakusa zbudowana jest natomiast odwrotnie. Douglas de Oliveira Ferreira, mimo imponującego wyglądu, nie wydaje się z początku człowiekiem groźnym, zdolnym do czynów tak desperackich, jakie będą jego udziałem. Ale z każdą minutą, gdy gniew bohatera narasta, postać Spartakusa nabiera wyczuwalnej siły. Tancerz szerokim gestem zagarnia przestrzeń sceny, a widz nie ma wątpliwości, że ta siła musi rozpalić ogień, nawet jeśli bohater miałby w tym ogniu spłonąć… Mocny w artystycznym wymiarze portret robi wrażenie, a zagranie i zatańczenie skrajnych emocji wypada w wykonaniu solisty znakomicie. Tym bardziej, że w kontraście do pełnych gniewu scen buntu pozostają sceny liryczne z miłosnych spotkań Spartakusa z ukochaną Frygią, której partie Michalina Drozdowska tańczy z delikatnym, chciałoby się powiedzieć – pastelowym, choreograficznym odcieniem. I tak, jak odtwórcy ról Krassusa i Spartakusa, podkreślają tańcem fakt, że ich bohaterowie pochodzą z różnych światów, tak dzieje się i postaciami kobiet. Mitsuki Noda w roli Eginy, kochanki rzymskiego wodza, której intryga przyspieszy upadek buntu niewolników, tańczy swoje partie dynamicznie, mocno akcentując zdecydowanie bohaterki, jej przewrotność i upór w dążeniu do celu.

Cztery wyraziste, pełnokrwiste postacie i wiele innych zalet sprawiają, że widz może czuć się w pełni usatysfakcjonowany nową propozycją repertuarową Opery Śląskiej.

Opera Śląska – balet „Spartakus” – próba. 28 lutego 2025.

Może Cię zainteresować:

Balet „Spartakus” w Operze Śląskiej! Jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku już w sobotę, 8 marca 2025. Rozmawialiśmy z twórcami i dyrektorem bytomskiej sceny

Autor: Robert Lechowski

05/03/2025

Opera Śląska w Bytomiu po remoncie

Może Cię zainteresować:

Oto Opera Śląska w Bytomiu po wielkim remoncie. Zabytkowy gmach znów wygląda spektakularnie

Autor: Patryk Osadnik

11/11/2023

Adam Didur

Może Cię zainteresować:

„Śpiewajcie dalej, nie przerywajcie...” Opera Śląska działa od 1945 roku. A jak trafiła do Bytomia?

Autor: Tomasz Borówka

10/11/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon
Reklama