Historia tego miejsca jest starsza niż sam park Kościuszki w Katowicach. W początkach XIX wieku funkcjonowała tu kopalnia "Beata", od której nazwy pochodzi nazwa wzgórza. Kopalnia eksploatowała dosyć płytko tu zalegające pokłady węgla. Nie były one zbyt obfite i jeszcze w XIX wieku wydobycia zaniechano. Kopalnię Beata zamknięto, ale pod ziemią pozostały jej korytarze i wyrobiska.
Przypomniano sobie o nich podczas II wojny światowej. W 1943 r. w parku, który powstał na tym terenie pod koniec XIX wieku (do 1922 r. nosił nazwę Südpark - Park Południowy, do 1939 park Kościuszki i do 1945 ponownie Südpark), znów rozpoczęły się prace górnicze. Prowadzono je w okolicy drewnianego kościółka, który tymczasem stanął na szczycie wzgórza. Według świadków siłą roboczą byli robotnicy przymusowi albo - a może również - włoscy jeńcy wojenni. Prace kontynuowano niemal aż do zajęcia Katowic przez Armię Czerwoną. Co miały na celu?
Podziemia pod parkiem Kościuszki są obecnie całkowicie niedostępne. Przez chwilę, ponad 30 lat temu, mogło się wydawać, że zostaną zbadane. Drewniany kościółek domagał się renowacji, pojawiały się nawet obawy, że może się zawalić. Już w drugiej połowie lat 40 w pobliżu zapadała się ziemia.
W 1945 roku początkowe partie korytarzy ponownie stały się niedostępne. Chodniki prawdopodobnie wysadzono, grzebiąc w ten sposób ich tajemnice za potężnymi zawaliskami. Nie wiadomo, kto i kiedy dokładnie to zrobił. Mogło to być dziełem Niemców przed ich wycofaniem się z Katowic i mogli to oni przeprowadzić 18 stycznia 1945, kiedy policja miała zabezpieczać ten teren. Ale mogło to stać się i później, mając na celu ukrycie masowej mogiły członków Volkssturmu, zamordowanych przez sowietów.