Miś i Tygrysek – bohaterowie popularnych bajek Janoscha – towarzyszą dzieciom na całym świecie. Uczą, bawią, podróżują. I zapewniają: „Kto jest kochany, szybciej wraca do zdrowia”.
– Jestem strasznie chory – jęknął Tygrysek. – Nie mogę ruszyć łapą ani nogą.
– To nic takiego – powiedział Miś. – Ja ciebie wyleczę.
Pogodne, kolorowe opowiastki Janoscha – śląskiego pisarza pochodzącego z Zabrza – od dawna tłumaczone są także na język polski.
Janosch land
Nie ulega wątpliwości, że na Górnym Śląsku Janosch jest obecnie najbardziej rozpoznawalnym autorem. Urodził się 11 marca 1931 roku na obrzeżach niemieckiego Zabrza i w tym mieście jest dziś przedszkole jego imienia, jest stowarzyszenie Janosch Familijo, od roku rośnie w Parku Hutniczym buk Janosch. W 2011 pisarz został Honorowym Obywatelem Zabrza. On by to pewnie skomentował: „żeby być blisko, wcale nie trzeba być obok”.
Janosch, właściwie Horst Eckert sam ilustruje swoje opowiadania dla dzieci. Zawiera w nich proste prawdy, jak choćby to powiedzenie z „Ach, jak cudowna jest Panama”, że „Kiedy ma się przyjaciela, można się niczego nie bać”. Są te opowiastki dla dzieci także niezwykle ciepłe i pogodne, a przecież dzieciństwo Janoscha wcale takie sympatyczne nie było. Dorastał w nędznym familoku, w rodzinie, o której dziś powiedzielibyśmy, że była dysfunkcyjna, nie zapewniała bezpieczeństwa ani warunków do prawidłowego rozwoju dzieci. Z ojcem alkoholikiem, matką, która nie żałowała cięgów.
Z niemieckiego Zabrza Horst Eckert wyjechał krótko po działaniach wojennych i osiadł w Niemczech, a następnie na Teneryfie. Kim jest? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w jego najbardziej rozpoznawalnej powieści pt. „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny”, gdzie deklaruje: „Niemcy godajom, że my som Poloki. Poloki godajom, że my som Niemce, a tak po prowdzie to my som Ślonzoki, a przede wszystkim ludzie”.
Familok Janoscha stał przy ulicy Piekarskiej. Zniknął
z zabrzańskiego krajobrazu, bo
w
tym miejscu powstała Drogowa Trasa Średnicowa. Nim został zrównany
z ziemią, cegły zabrała redakcja „Gazety Wyborczej” i dziś
wyróżnia nimi osoby, które rozsławiają region i troszczą się o
jego tożsamość.
Z niczego nie ma nic
Janosch jest autorem ponad 300 książek dla dzieci, przetłumaczonych na ponad 30 języków. Swoją pierwszą powieść dla dorosłych – „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny” – wydał w Niemczech w roku 1970. Odmalował w niej z humorem, często przaśnym, znane mu z autopsji losy Górnoślązaków począwszy od lat 30. ubiegłego wieku do czasów powojennych, z narastaniem nazizmu w tle i jego upadkiem. Pisał o Śląsku brudnym i złym, o śląskim zaprzaństwie. Wstyd było czytać – niektórym. Zdaniem krytyków Janosch „wyrzuca z siebie traumę dzieciństwa spędzonego w najobrzydliwszym zakątku świata”.
Michał Smolorz w książce „Śląsk wymyślony” napisał, że w przeciwieństwie do innych autorów niemieckich z kręgu Heimatliteratur, którzy do utraconej ojczyzny odnoszą się z tęsknotą, Janosch stworzył „świat ludzi budzących odrazę, pozbawionych moralnego kręgosłupa, obleśnych, brudnych, nieuczciwych, wzajem nielojalnych. W powieści aż roi się od opilstwa, bezrefleksyjnej zbrodni, seksualnego wyuzdania, kazirodztwa nie wyłączając”.
Janosch sam tamto życie skomentował w „Cholonku…”: „Było pięknie, aż się płakać chciało, toteż wszyscy się śmieli”.
Polskie tłumaczenie „Cholonka…”, w przekładzie Leona Bielasa, ukazało się nakładem wydawnictwa „Śląsk” w 1974 roku. Oczywiście, usunięto fragmenty dotyczące wejścia Armii Czerwonej na Górny Śląsk w 1945 roku. Były one politycznie niepoprawne.
Nazwisko
autora
nie
było wówczas powszechnie znane zaś obraz Górnoślązaków
odbiegał znaczącą od wyobrażeń przedstawionych w filmach
Kazimierza Kutza – ludu szlachetnego, wręcz mitycznego. Michał
Smolorz twierdził, że „Cholonek…”
miał
być przeciwwagą dla Kutzowego Śląska. Sądzono nawet, ze
napisał go
dla
przekory jakiś
Polak, a
cały
przekład
to mistyfikacja, skoro
decyzja o publikacji wyszła z KW PZPR w Katowicach. Powieść nie
spotkała się z uznaniem czytelników, ale
to samo wydawnictwo zaryzykowało i „Cholonek…”
ukazał
się po raz drugi w 1989 roku. Też z marnym skutkiem.
Dopiero gdy w 2004 roku powieść została wystawiona przez prywatny teatr Korez w Katowicach i zyskała ogromną popularność. Sceniczna adaptacja Roberta Talarczyka i Mirosława Neinerta nie schodzi z afisza. Do powszechnego obiegu weszły takie cytaty, jak: „Z niczego nie ma nic”, jak mawia Świętkowa, bohaterka „Cholonka…”, czy „Ptakowi wszystko jedno, gdzie wisi jego klatka”.
Janusz, czyli Janosch
Janosch zobaczył spektakl w Korezie w 2005 roku, gdy gościł na Śląsku.
Nie dementuje pogłoski, że jego literacki pseudonim: Janosch powstał, kiedy skierował do druku swoje opowiadanie i podpisał je „Janusz”, a niemiecki zecer „poprawił” na Janosch. I tak zostało.
Nadal też kryje się przed światem na Wyspach Kanaryjskich i kontakt z nim jest mocno ograniczony. Unika zwłaszcza dziennikarzy. Jedyna, jak dotąd, biografia Janoscha, „Heretyk z familoka”, ukazała się w roku 2015, a jej autorką jest Angela Bajorek, germanistka i Dolnoślązaczka z Krakowa.
Książki dla dzieci z Janoschową filozofią zyskują w Polsce od niedawna coraz większą popularność. Miś i Tygrysek idą do szkoły, piszą do siebie listy, objaśniają dzieciom świat i zawsze dobrze się bawią.
Może Cię zainteresować: