Początki hutnictwa żelaza na Śląsku sięgają średniowiecza. Z początki były to niewielkie kuźnie, wykorzystujące energię rzek do poruszania młotów i miechów kuźniczych oraz węgiel drzewny jako paliwo do pieców.
Wszystko zaczęło się zmieniać w drugiej połowie XVIII w. kiedy to w hutnictwie żelaza powszechne stało się stosowanie koksu (w hutnictwie cynku – węgla kamiennego). We wrześniu 1796 roku, na terenie rządowej huty żelaza w Gliwicach, uruchomiono pierwszy w Europie wielki piec opalany koksem. Jego budową kierował szkocki inżynier John Baildon. Zakład był zaopatrywany w paliwo przez zabrzańską kopalnię „Królowa Luiza”. Drugą na Śląsku hutę wykorzystującą koks postawiono na terenie obecnego Chorzowa. Królewska Huta – bo o niej tu mowa – rozpoczęła działalność w roku 1802. Rok wcześniej budowę prywatnej huty opartej na tej samej technologii na terenie dzisiejszej Rudy Śląskiej - Wirku rozpoczął hrabia Henckel von Dennersmarck.
Do połowy połowy XIX stulecia na Górnym Śląsku powstały jeszcze m.in. huty: „Baildon” w Katowicach, „Zgoda" oraz „Bethlen-Falva" (w latach 30-tych XX w. przemianowana na „Florian") w Świętochłowicach, „Laura" (potem „Jedność") w Siemianowicach oraz „Friedenshütte" (potem „Pokój”) na obecnym terenie Rudy Śląskiej – Nowego Bytomia.
Kolejną rewolucję w rozwoju hutnictwa przyniosła budowa kolei – z jednej strony napędzała ona popyt na stal, z drugiej pozwoliła na budowę hut niekoniecznie w bezpośredniej blisko kopalń, co było gwoździem do trumny zakładów wciąż jeszcze wykorzystujących węgiel drzewny.
Druga połowa XIX w. to dla hutnictwa okres wdrażania wielu nowych technologii, umożliwiających zwiększanie produkcji (w 1872 r. w Hucie Borsiga w Zabrzu-Biskupicach uruchomiono pierwsze piece martenowskie, 12 lat później patent na produkcję stali metodą Thomasa uzyskały huty Królewska i „Pokój"). O roli tego sektora dla ówczesnego państwa pruskiego najlepiej świadczy fakt, że w połowie XIX w. region ten dostarczał mniej więcej ¼ surówki.
W kolejnych dekadach sektor hutniczy przechodził lepsze i gorsze chwile, będące wynikiem zmiennej koniunktury, ale też politycznych zawirowań. Zakłady zmieniały nazwy i właścicieli, niektóre wygaszały działalność, wprowadzano nowe rozwiązania technologiczne (w drugiej połowie XX w. zaczęto wygaszać przestarzałe już wtedy piece martenowskie).
Wreszcie, dokładnie 50 lat temu, w Dąbrowie Górniczej, rozpoczęto budowę Huty Katowice – olbrzymiego kombinatu metalurgicznego. W roku 1980 zakład ten (razem z Zakładami Koksowniczymi Zdzieszowice) zatrudniał ponad 28,6 tys. pracowników – ok. 15 proc. spośród niemal 184 tys. osób pracujących wówczas w polskim hutnictwie.
Restrukturyzacja, która dokonała się w sektorze hutniczym po roku 1989 sprawiła, że zarówno produkcja stali, jak i zatrudnienie w branży zostały radykalnie ograniczone. Po raz kolejny doszło do zmian technologicznych w produkcji i właścicielskich (dziś prawie 50 proc. krajowego potencjału produkcyjnego w zakresie stali skupia koncern ArcelorMittal Poland). Pojawiły się też kolejne wyzwania, związane przede wszystkim z unijną polityką klimatyczną, a w ostatnich latach także z gospodarczymi skutkami pandemii.