Coraz ciekawiej robi się w PKO Ekstraklasie. Do końca sezonu zostało dwanaście kolejek, a wciąż trudno przewidzieć, kto zdobędzie mistrzostwo, kto awansuje do europejskich pucharów, a kto wyląduje w I lidze. Różnice punktowe są niewielkie, co przy dużej nieprzewidywalności w naszym futbolu sprawia, że każdy scenariusz jest możliwy.
Raków zbliżył się do tytułu
Możliwe, że pierwszym rozstrzygnięciem będzie wyłonienie mistrza Polski. Raków Częstochowa w roli lidera może na razie nie zachwyca i nie wygrywa różnicą kilku bramek, ale ostatnio złapał zwycięski rytm. W piątek próbowała go z niego wytrącić Jagiellonia Białystok i to przez moment się udawało.
W trzeciej minucie zobaczyliśmy znak rozpoznawczy Ekstraklasy, czyli centrostrzał. Jesus Imaz chciał dośrodkować w pole karne, ale zamiast tego wyszedł mu strzał, który zaskoczył Vladana Kovacevicia. Jeszcze przed przerwą wyrównał jednak Jean Carlos. Piłkarz Rakowa popisał się pięknym uderzeniem prostym podbiciem sprzed pola karnego.
Kwadrans przed końcem bohaterem "Medalików" został Tomas Petrasek. Czech głową wykończył dośrodkowanie. Kilka godzin później okazało się, że gol dał nie tylko trzy punkty, ale także powiększenie przewagi nad Legią Warszawa. Wicelider zremisował z Widzewem Łódź i przez to do Rakowa traci już dziewięć punktów.
- Był to intensywny mecz, Jagiellonia sprawiła nam sporo trudności, prowadziła po kuriozalnym golu. Był to szalony mecz. Po przerwie skorygowaliśmy nasze trudności i spotkanie było pod naszą całkowitą kontrolą. Nie było łatwo, bo Jagiellonia mocno nam się przeciwstawiła. Dużo sil ją to kosztowało i w drugiej części nie byli w stanie już grać tak intensywnie. Zdobyliśmy trzy punkty pokonując drużynę niepokonaną wiosną do tej pory - mówił po zwycięstwie trener Marek Papszun (za jagiellonia.pl).
Piast w końcu wygrał w Gliwicach
W sobotę na boisko wyszli piłkarze Piasta Gliwice. Podopieczni Aleksandara Vukovicia czuli nóż na gardle, bo ostatnio znowu znaleźli się w strefie spadkowej. Mecz ze znacznie wyżej notowaną Cracovią był szalenie ważny, aby jeszcze bardziej nie skomplikować swojej sytuacji.
Po pierwszej połowie było 0:0, ale po zmianie stron błysnął Grzegorz Tomasiewicz. Pomocnik będąc na dwudziestym metrze, zdecydował się na strzał i zrobił to tak znakomicie, że bramkarz "Pasów" nie miał szans na skuteczną interwencję.
Gliwiczanie kilka minut później znowu cieszyli się z gola. Sędzia podyktował rzut karny dla Piasta i wykorzystał go Patryk Dziczek. Wydawało się, że o zwycięstwo już nie trzeba się martwić, ale Cracovia zdobyła kontaktowego gola w 64. minucie. Na szczęście udało się utrzymać korzystny wynik do końca.
Co ciekawe, Piast nie potrafił wygrać na własnym stadionie od września ubiegłego roku. Przełamanie przyszło w samą porę, bo zdobyte trzy punkty pozwoliły wydostać się ponad czerwoną strefę.
- Najważniejsze jest zwycięstwo na własnym stadionie, bo to nam nie wychodziło od dłuższego czasu. Dla mnie to pierwsza taka przyjemna chwila i mam nadzieję, że będzie ich więcej. Wielkie brawa dla zespołu, który w niełatwej sytuacji potrafił ponownie pokazać charakter i kawał dobrej piłki. Myślę, że w tym meczu było bardzo dużo dobrych elementów pod względem piłkarskim. Widzieliśmy składne akcje i ładne bramki. Z przebiegu całego spotkania było to nasze zasłużone zwycięstwo - przyznał trener Vuković (za piast-gliwice.eu).
Cenny transfer Górnika
Górnik Zabrze do tej pory był jedyną drużyną z naszego regionu, która w Ekstraklasie nie zaznała smaku zwycięstwa. To sprawiło, że 14-krotny mistrz Polski znalazł się tuż nad strefą spadkową. Klub postanowił działać i w ostatnim dniu okna transferowego dokonał kilku transferów.
Jeden z nich bardzo szybko się opłacił, choć w tym wszystkim było dużo przypadku. Długo zapowiadało się na to, że starcie ze Stalą Mielec skończy się bez bramek i nagle wielki błąd popełnił bramkarz rywala. Bartosz Mrozek w prostej sytuacji wypuścił piłkę z rąk, a z prezentu skorzystał Anthony van den Hurk, który w ten sposób zdobył gola w debiucie.
Wygrana 1:0 ze Stalą pozwoliła na moment uciec przed strefą spadkową. W tej chwili Górnik zajmuje 12. miejsce i ma trzy punkty przewagi nad pozycją, która oznacza degradację do I ligi.
- Myślę, że w naszej sytuacji, lepiej wygrać mecz w takim stylu, walcząc, niż grać bardziej taktycznie. Dużo pracowaliśmy w minionych dniach, mieliśmy dobrą atmosferę i cieszy, że zakończyliśmy tydzień zwycięstwem - komentuje trener Bartosch Gaul.
W najbliższej kolejce znowu będzie się dużo działo. Hitem weekendu będzie starcie Górnik Zabrze - Legia Warszawa, które odbędzie się 4 marca. Dzień wcześniej Piast Gliwice zagra na wyjeździe ze Stalą Mielec, a w niedzielę Raków Częstochowa czeka trudne wyjazdowe spotkanie z Pogonią Szczecin.