W tym tygodniu mija pięć miesięcy od ogłoszenia prze PKP PLK listy projektów, którym przyznano dofinansowanie z rządowego programu Kolej Plus (wspiera on budowę i modernizację linii kolejowych prowadzących do miejscowości liczących sobie co najmniej 10 tys. mieszkańców, a także inwestycje przystankowe przy tychże liniach). Na liście znalazły się w sumie 34 przedsięwzięcia, z czego siedem z naszego regionu. Zaraz po ujawnieniu „wybrańców” można było więc usłyszeć, że śląskie „rozbiło bank”.
Wśród zakwalifikowanych do dofinansowania przedsięwzięć znalazła się zgłoszona przez samorząd województwa budowa linii kolejowej do Jastrzębia-Zdroju, a także wszystkie sześć projektów liniowych (w sumie 100 km torów) zgłoszonych przez Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię wspólnie z miastami członkowskimi. To m.in. budowa drugiego toru na linii Katowice Ligota – Orzesze Jaśkowice, odbudowa linii Pyskowice – Pyskowice Miasto, a także przygotowanie alternatywnego połączenia aglomeracyjnego Gliwice – Ruda Śląska Kochłowice – Katowice oraz Tychy – Katowice Murcki – Katowice Ligota.
–
Prace
w województwie śląskim doprowadzą do znaczącej poprawy
skomunikowania mieszkańców Śląska i Zagłębia z Katowicami
praktycznie ze wszystkich kierunków. Naprawimy błąd wykluczenia
komunikacyjnego Jastrzębia-Zdroju – zapewniał wiceminister
infrastruktury Andrzej Bittel.
Umowy miały być już podpisane, ale...
– 25 kwietnia wysłaliśmy do wszystkich samorządów, które zakwalifikowały się do dofinansowania, zapytanie o to, czy są dalej zainteresowani udziałem w programie. Na udzielenie odpowiedzi daliśmy 14 dni. Następnie mamy dwa miesiące na podpisanie umów z samorządami – zapowiadał pod koniec kwietnia w rozmowie z nami Ireneusz Merchel, prezes PKP PLK. Jak podkreślił, na tym etapie miały być już potrzebne „twarde” deklaracje finansowe samorządów potwierdzające, że po ich stronie zabezpieczone są niezbędne fundusze.
Z prostej arytmetyki wynika, że deklarowany czas na podpisanie przez PKP PLK umów z samorządami minął w pierwszej połowie lipca. Tymczasem do tej pory zarządca kolejowej infrastruktury podpisał jedną takową umowę, przy której stroną jest samorząd województwa łódzkiego. Co z resztą? Zapytane w ubiegłą środę (14 września) o termin podpisania umów z samorządami naszego regionu biuro prasowe PLK na razie nie przekazało żadnych konkretów, a jego pracownicy tłumaczą, że konieczne jest „zgromadzenie odpowiedniej wiedzy”.
–
Aktualnie
umowy są procedowane. O szczegółach będziemy informować na
bieżąco – zapowiada
Katarzyna Głowacka, odpowiedzialna za kontakty z mediami w śląskim
oddziale PLK. Bardziej
wylewny jest przewodniczący GZM-u Kazimierz Karolczak, który
zapowiada, że podpisanie umów w sprawie Kolei Plus nastąpi w
najbliższych tygodniach.
Metropolia gotowa była dać więcej
Wciąż jednak otwartą kwestią pozostaje to, jakie kwoty będą w tych umowach figurować. Do tej pory wszystko wydawało się proste – założenie programu było takie, że 85 proc. kosztów planowanych inwestycji miała wziąć na siebie państwowa spółka, a 15 proc. samorząd.
GZM, aby zwiększyć swoje szanse przy ocenie złożonych wniosków, zadeklarowała wyższy od wymaganego poziom wkładu własnego – w sumie dla sześciu wspomnianych projektów Metropolia gotowa jest wyłożyć ponad 305 mln złotych (łączny ich koszt to ok. 1,65 mld zł).
Rzecz w tym, że w dobie gwałtownie rosnących oczekiwań wykonawców sygnalizowanych w przetargach, faktyczny koszt tych inwestycji może być znacznie większy. A to by oznaczało konieczność odpowiedniego zwiększenia swojego wkładu (przy zachowaniu proporcji) przez obie strony. I tu – jak można usłyszeć – pojawia się problem. Bo PLK ma oczekiwać, że ewentualny wzrost kosztu inwestycji samorządy wezmą w 100 proc. na siebie, co oczywiście sprawi, że podział zakładany wcześniej kosztów (85 proc. vs. 15 proc.) przestanie być aktualny.
–
Umowa zakłada przeniesienie wszelkich ryzyk większych kwot w
przetargach na samorządy i dlatego negocjujemy
– potwierdza nam to bezpośrednio Kazimierz Karolczak.
Skorzysta linia z Bielska-Białej do Cieszyna?
– Takie podejście trochę będzie rozleniwiało PLK. Bo gdyby Metropolia sama organizowała przetargi na wykonanie swoich zadań w ramach Kolei Plus, to miałaby jakąś kontrolę nad kosztami, a w sytuacji, gdy te postępowania prowadzi PLK, to rola Metropolii sprowadzać się będzie tylko do zwiększenia dofinansowania – mówi dr Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej. Jego zdaniem w skali całego programu możliwy jest zwrot akcji polegający na tym, że uboższe samorządy zaczną rezygnować z realizacji zgłoszonych przez siebie inwestycji. Przy czym zastrzega, że akurat Metropolia do grona tych potencjalnie opuszczających program raczej się nie zalicza.
– Jeśli jednak część samorządów wycofa się z programu, to pieniądze z tych projektów wrócą do puli i wtedy można by je skierować na inne przedsięwzięcia. Np. na linię Bielsko-Biała – Goleszów – Cieszyn, która ma bardzo duży potencjał, a znalazła się tuż „pod kreską” – dodaje Jakub Majewski.
Przypomnijmy, że czas na realizację projektów w programie Kolej Plus jest do roku 2028 r., przy czym kolejarze szacują, że z zakwalifikowanych 34 projektów ok. 20 stanowią rewitalizacje lub niewielkie modernizacje, które powinny się zakończyć w latach 2025-2026.
Może Cię zainteresować:
Kolej Plus pozwoli zbudować kolej metropolitalną. Aż 7 nowych linii w miastach Śląska i Zagłębia
Może Cię zainteresować: