W chwili utworzenia spółka EMP, założona w 2016 roku przez cztery państwowe spółki z branży energetycznej – Energę, Eneę, Tauron i PGE, dysponowała kapitałem zakładowym w wysokości 10 milionów złotych. Dwa lata później została dokapitalizowana przez akcjonariuszy – 40 milionami złotych. Z kolei we wrześniu 2021 roku spółka wyemitowała nowe akcje, które przejął Skarb Państwa, będący dziś jej głównym udziałowcem, dofinansowując EMP kwotą 250 milionów złotych. O kolejnym dofinansowaniu, również w wysokości 250 mln zł, spółka poinformowała w grudniu 2022 roku.
Kolejny rok, wciąż samochód-widmo
Krótko mówiąc, sporo tego się tego nazbierało (a przecież wyprodukowanie Izery ma kosztować w sumie 6 miliardów złotych). Co zobaczyliśmy w zamian? To pytanie jest dość trudne, ale nie tak, jak kolejne: czy dziś, jesienią 2023 roku, poza faktem wygrania przetargu na teren pod przyszłą fabrykę w Jaworznickim Obszarze Gospodarczym, zarząd EMP ma w ręku jakikolwiek argument, który mógłby odwieść dotychczasową opozycję od pomysłu spektakularnego unicestwienia jednego ze sztandarowych projektów PiS? Może odpowiedzi przyniesie audyt w EMP, który już od dłuższego czasu zapowiadają w koalicyjnym obozie?
Spytacie może: a co z Geely? Przecież niemal rok temu ElectroMobility Poland oficjalnie ogłosiło partnera technologicznego – właśnie chińskie Geely, które ma dostarczyć platformę SEA2 dla Izery. Mało tego, przecież włoskie biuro Pininfariny, we współpracy z Tadeuszem Jelcem i Mariuszem Bekasem, projektuje nowe nadwozia dla polskiego elektryka (pamiętacie, że powstały showcary Izery – SUV i hatchback – zaprojektowane przez Torino Design i zaprezentowane w 2020 roku?). No właśnie, niemal rok temu… Minęło prawie dwanaście miesięcy i chiński partner podobno jest już mocno zniecierpliwiony.
Chińczycy wątpią. Kto wierzy?
„Przedstawiciele koncernu Geely (…) przyjechali tu działać, mieli gotowy koncept współpracy, więc nie mieściło im się w głowie, że zarząd z taką swobodą podchodzi do faktu, że nie ma miejsca pod budowę fabryki. Ostatecznie musieliśmy zostać uznani za ignorantów, stosunki stały się dość chłodne. Usłyszeliśmy wręcz, że jest aż tak źle, że wcale nie jest już takie oczywiste, że PSE Izera powstanie na platformie SEA2, bo Chińczycy nie są pewni, czy sobie poradzimy z technologią i czy nie zepsujemy renomy dobremu produktowi”. To cytat ze zwykle dobrze poinformowanego portalu Elektrowóz.pl.
Według powołującego się na swoje źródła portalu, przedstawiciele ElectroMobility Poland mieli się wybrać do Państwa Środka, żeby „spróbować wyjaśnić tę sprawę i rozwiązać problem”. Jak informuje Elektrowóz.pl, problemów w spółce jest więcej, a przecież – przypomnijmy – nad tym wszystkim „wisi” jeszcze raport Najwyższej Izby Kontroli. Raport, który w EMP określono jako „nieaktualny”, jest dziś głównym źródłem wiedzy dotychczasowej opozycji o Izerze.
– NIK stwierdziła znaczne opóźnienia w realizacji projektu – opowiadał prezes NIK. – Do dnia zakończenia kontroli, czyli przez blisko sześć lat od powstania spółki (firma ElectroMobility Poland powstała w 2016 roku – przyp. red.), nie wyszedł on poza fazę przygotowawczą. Nie był realizowany zgodnie z założeniami nawet po zaangażowaniu w przedsięwzięcie Skarbu Państwa. Do 30 czerwca 2022 roku wydatki na kluczową pozycję harmonogramu, czyli rozwój produktu i fabryki wyniosły zaledwie 4%.
Nie wygląda to dobrze. Ale tak szczerze: kiedy wyglądało?