"Są takie momenty, gdy brakuje słów. Tak się stało 12 kwietnia tego roku, kiedy muzyczny świat obiegła wiadomość o nagłej śmierci Jacka "Budynia" Szymkiewicza. Akademia Fonograficzna, pragnąc uhonorować jego niesamowity dorobek i wpływ na twórczość tak wielu współczesnych muzyków przyznała mu nagrodę Złotego Fryderyka" - głosi oficjalny komunikat Akademii.
Złoty Fryderyk to nagroda specjalna dla najbardziej zasłużonych postaci polskiej kultury muzycznej. Co roku jednogłośnie przyznaje ją Rada Akademii Fonograficznej w kategoriach muzyki rozrywkowej, jazzowej i poważnej. Podczas gali w Szczecinie, z którego pochodził Szymkiewicz (dokładniej: spod Szczecina), statuetkę odebrała rodzina muzyka: żona Anna Nałęcz oraz dzieci - Jagoda i Kuba. Dodajmy, że Pogodno zaczerpnęło swoją nazwę od jednej z dzielnic portowego miasta.
Grupa Pogodno była ze Szczecina. Na Śląsk (a dokładniej: do Mikołowa)
przywiodła ich ciekawość i przyjaźń z Hrabią Fochmannem. Hrabia
to Lesław Golis, muzyk z Tychów. W 2002 roku Hrabia i Pogodno
nagrali razem „Hajle Silesia”, jeden z najważniejszych albumów w polskiej muzyce rockowej przełomu XX i XXI wieku. Z tej płyty pochodzi m.in. słynna "Orkiestra dęta", na zawsze symbolizująca niezwykłą historię związku "Budynia" i Pogodno ze Śląskiem. W tamtym czasie krytycy, zachwyceni Budyniem i jego ekipą, pisali: „niekontrolowane zderzenie pomorskiej bryzy ze śląską cyną”. Zresztą, Hajle Silesia szybko przerodziła się w wielki alternatywny ruch muzyczny.
Budyń
był w Śląsku zakochany i zaciekawiony nim. Kiedyś żartował, że Ślązacy muszą mieć wrodzone poczucie muzykalności,
bo maszyny parowe, młoty, górnicze szole i fabryki od jakichś 200
lat wystukują tu najbardziej wymyślne rytmy. Cenił śląską
otwartość, humor i kulturową odrębność. Pamiętajmy, że był
także szczerym wielbicielem śląskiej godki.
- Śląski język jest jak najbardziej antykoniunkturalny. To język ideałów innych od powszechnie przyjętych. Dlatego tak dobrze wpisuje się w rodzaj buntu. Śpiewanie po śląsku jest trochę jak pokazanie systemowi "czterech liter" – mówił Budyń. Uwielbiał eksperymenty łączące różne muzyczne formy i godkę. Przy tym wielokrotnie akcentował swoje poparcie dla uznania śląskiego za język regionalny.
W sierpniu Szymkiewicz skończyłby 48 lat. Złotego Fryderyka jego rodzinie wręczyli Monika Brodka i Krzysztof Zalewski, dwójka z całej rzeszy współczesnych artystów, z którymi Budyń współpracował.
- Był znakomitym gitarzystą, świetnym wokalistą, genialnym poetą, pięknym filozofem. I ta nagroda, mimo że totalnie zasłużona, moim zdaniem nie jest dla niego, bo jemu jest już niepotrzebna. Ona jest dla nas, dla was. Żebyście go poznali albo sobie o nim przypomnieli - mówił ze sceny Zalewski. - Jeśli nie znacie Budynia, to zazdroszczę wam tego, co was czeka. Gdy wgryziecie się w jego piosenki, w jego teksty, to czeka was wiele radości, wzruszeń i olśnień.