„Łukasz
Skorupski ma ładną żonę” przeczytamy, gdy po meczu z Francją
na EURO 2024 wpiszemy w Google nazwisko polskiego bramkarza.
Abstrahując od poziomu polskiego dziennikarstwa plotkarskiego –
Łukasz Skorupski nie jest „którymś bramkarzem w hierarchii”,
który
ma „tylko” ładną żonę a
gwiazdą ligi włoskiej, która trafiła na Półwysep Apeniński
prosto z Górnika Zabrze.
Z Górnika Zabrze do AS Roma. Łukasz Skorupski nie tylko "ma ładną żonę"
Gwiazdą?
Mówimy o 33-latku, rok młodszym od Wojciecha Szczęsnego, którego
przebieg kariery każdy kibic piłki wymieni jednym tchem, tymczasem
„Skorup” zawsze na uboczu, zawsze z tyłu. Nie przeszedł z Legii
do Arsenalu, Romy i Juventusu, on wyszedł z Górnika Zabrze Adama
Nawałki przez Romę (do
której przeszedł, gdy zaczął mu się palić grunt pod nogami,
pamiętamy aferę po jego bójce w Katowicach)
do Empoli i teraz Bolognii.
Jeszcze
ciekawiej to wygląda, gdy spojrzymy na karierę reprezentacyjną
zabrzanina. Zadebiutował w 2012 r. u Waldemara Fornalika w wygranym
4:1 meczu towarzyskim
z
Macedonią Północną. Na kolejne wyjście na boisko czekał niecałe
6 lat, pojawił się dopiero na Stadionie Śląskim w spotkaniu z
Koreą Południową. Wygraliśmy 3:2, Łukasz wszedł w przerwie. Po
meczu z Francją jego bilans reprezentacyjny wynosi więc 11 meczów
po
12 latach od debiutu.
11 meczów po 12 latach od debiutu Skorupskiego w kadrze
Połasimy
ego Skorupskiego trochę bardziej. Wiecie, ilu bramkarzy musiał
„przetrwać”, aby teraz wyjść na Francję? Cierpliwie
przetrzymał złote ery Fabiańskiego, Szczęsnego, nawet Boruca,
którego dość często widywaliśmy między słupkami w okresie
fornalikowsko-nawałkowskim. Po drodze w hierarchii wyżej był nawet
Przemysław Tytoń, dzisiaj już raczej zapomniany. Finalnie o bycie
numerem 2/3 (2 łamane przez 3) Łukasz walczył z takimi tuzami
bramki jak Michał Miśkiewicz i Rafał Leszczyński. Cierpliwość
popłaca.
Właśnie,
pamięta ktoś jeszcze o innym byłym Górniku z niższych lig
angielskich? Tak, mowa o Bartoszu Białkowskim, którego Nawałka
wystawił w 2018 r. na Nigerię. Raz jedyny, ale jednak był to
kolejny bramkarz, który Skorupskiemu pokazał miejsce w hierarchii.
Na marginesie, Białkowski wówczas grał w drugiej lidze
angielskiej, Skorupski siedział na ławce w Romie.
Cierpliwość popłaca
Na
szczęście dla bramkarza i tego tekstu, w 2018 r. Skorupski
przeszedł do Bolognii, umówmy się, drużyny wówczas „nie z
najwyższej półki”. Ważne jednak, że w niej Łukasz był
podstawowym bramkarzem, skutecznie eliminując w przedbiegach z kadry
Rafała Gikiewicza, który chciał wejść do niej drzwiami z 2.
Bundesligii. Później odpadli jeszcze Bartłomiej Drągowski,
gwiazda bądź co bądź Fiorentiny i młody Radosław Majecki.
Łącznie ci dwaj zagrali w reprezentacji ...3 razy.
W taki oto sposób numerem 2 w reprezentacji został piłkarz stawiający pierwsze kroki w Pogoni Zabrze. Jeden z trójki rodzeństwa, z którego każdy grał w piłkę, ale zarazem najgłośniejszy i zawsze się najmocniej chwalący. Zawodnik, który pokazał, że cierpliwość i duża efektywność pomogą w karierze bardziej niż miejsce pochodzenia. Mówimy przecież o piłkarzu, który w swoim debiucie w Ekstraklasie powstrzymywał Marka Gancarczyka i Cristiana Diaza, a teraz – powstrzymywał Kyliana M.
Może Cię zainteresować:
Hindenburg. Jak pancerny olbrzym Kaiserliche Marine został imiennikiem Zabrza
Może Cię zainteresować:
W Miasteczku Śląskim powstała stanica rowerowa. Gdzie można ją znaleźć?
Może Cię zainteresować: