Jeśli zapytasz: czy ta cała sztuczna inteligencja dopiero opanowała program Paint w stopniu podstawowym, nie zaprzeczymy. Te ilustracje wyglądają trochę jak wyjęte ze snów lekko szurniętego urbanisty. Tak jak androidy nie śniły o elektrycznych owcach (oryginalny "Łowca androidów" i Philip K. Dick się kłaniają), tak roboty zamieniające słowa na obrazki niekoniecznie tworzą rzeczywistość, w której można się odnaleźć. Z drugiej strony, prawdziwa inteligencja i wyobraźnia też bywa zawodna w myśleniu o przyszłości. Pamiętacie, że pierwszy "Blade Runner" rozgrywał się w roku 2019? Nakręcono go w roku 1982. Czterdzieści lat później świat jednak nie jest aż tak ponury, nie mamy problemów z replikantami (chyba) i nikt nie nosi tych dziwnych parasolek z ledowymi lampkami.
W wygenerowanych wizjach naszych miast widać jeszcze jedno. A właściwie: nie widać. Nie ma kopalń ani szybów górniczych, co jest na swój sposób krzepiące. Drodzy związkowcy i grubiorze: sztuczna inteligencja uważa, że rząd wywiąże się z umowy społecznej. Dziś nawet wiceminister Piotr Pyzik nie wie, gdzie ta umowa jest i co się z nią dzieje, ale przynajmniej jest ktoś, kto w nią szczerze wierzy. Nie ma peselu, ani nawet twarzy, ale coś tam potrafi rysować. W komputerze.
Ta umowa społeczna zakłada, że w roku 2049 mają zamknąć na Śląsku ostatnie kopalnie (węgla energetycznego, rzecz jasna). To i tak lepiej niż w filmowym proroctwie z "Łowcy androidów", w którym świat w 2049 jest zgruchotany nuklearną apokalipsą. Filmowcom wierzyć nie należy. Rządowi raczej nie warto. Sztuczna inteligencja? Też ryzykowne. SkyNet i "Terminator" - coś Wam to mówi?