Końcówka XIX wieku. Najważniejszym ośrodkiem przemysłowym Królestwa Polskiego, będącego wówczas częścią Cesarstwa Rosyjskiego, była Łódź, nazwana później przez Władysława Reymonta „ziemią obiecaną”. To tam spełniały się marzenia i kwitły wielkie fortuny.
Aby maszyny parowe w łódzkich fabrykach mogły pracować bez wytchnienia, potrzebny był węgiel. Oczywiście z innej części Królestwa Polskiego - z Zagłębia Dąbrowskiego, gdzie funkcjonowały dziesiątki kopalń. Z dzisiejszej perspektywy, kiedy górnicy zjeżdżają nawet 1000 metrów pod ziemię, brzmi to dość abstrakcyjnie, ale wówczas wydobycie w najbardziej wydajnych pokładach prowadzono na głębokości zaledwie 150 metrów.
Kilku przemysłowców z Łodzi kupiło sobie kopalnię
Podobnie jak i dziś, w latach 90. XIX wieku rynek węgla był bardzo niestabilny, ceny wahały się niemal każdego dnia, a dyktowali je monopoliści. Mieli tego dość łódzcy przemysłowcy, którzy wpadli na proste rozwiązanie dotkliwego problemu. Postanowili kupić sobie kopalnię na własność. W tym celu pojawili się w Zagłębiu Dąbrowskim. Byli to:
- Karol Wilhelm II Scheibler - praktyki odbywał w angielskich i belgijskich zakładach włókienniczych. Z czasem przejął stery w zakładach bawełnianych swojego ojca. W budownictwo socjalne inwestował dużo więcej niż inni przemysłowcy, utrzymywał fabryczny szpital, szkoły i placówki kulturalne.
- Alfred Biedermann - studiował w Łodzi, Zurychu i Getyndze. Przejął rodzinne zakłady farbiarskie i włókiennicze. Był inicjatorem budowy łódzkiej sieci tramwajowej.
- Edward Herbst - absolwent Warszawskiej Szkoły Handlowej, który piął się po szczeblach kariery w zakładach włókienniczych Karola Scheiblera, a później - po ślubie z jego córką - został ich współwłaścicielem. Był mecenasem „Dziennika Łódzkiego”, któremu kupił drukarnię i subwencję.
- Juliusz Kunitzer - w księgach parafialnych zachowała się o nim wzmianka „biedny”. Przyjechał jednak do Łodzi, gdzie szybko awansował na stanowisko kierownicze i stał się jednym z najważniejszych przemysłowców włókienniczych. Dość bezwzględnie traktował i wyzyskiwał pracowników. Jednocześnie był prezesem Łódzkiego Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności.
- Jan Alfons Surzycki - prawnik i ekonomista, który kierował jednymi z największych zakładów w Cesarstwie Rosyjskim - Zakładami Putiłowskimi, a także łódzkimi zakładami bawełnianymi i sosnowieckimi kopalniami oraz hutami. Utrzymywał polską szkołę w Łodzi, brał udział w zakładaniu Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, uprawiał taternictwo, co wówczas nie było zbyt popularne.
13 lutego 1899 roku utworzyli Konsorcjum „Saturn”, niespełna dwa miesiące później oficjalnie stali się właścicielami Kopalni „Saturn” w Czeladzi. Po roku, zgodnie z obowiązującymi przepisami, car Mikołaj II wyraził zgodę na utworzenie Towarzystwa Akcyjnego Górniczo-Przemysłowego „Saturn”.
Czy inwestycja opłaciła się łódzkim przemysłowcom? Biorąc pod uwagę fakt, że do wybuchu I wojny światowej Towarzystwo „Saturn” odpowiadało za kilkanaście procent dostaw węgla dla Królestwa Polskiego, a w szczególności Łodzi, to tak - było warto.
Czeladź korzysta z przemysłowego dziedzictwa
Losy Kopalni „Saturn”, która została zlikwidowana w 1996 roku, to tak naprawdę osobna historia. Dziś zamierzamy przyjrzeć się temu, co po niej zostało.
W dawnej cechowni zakładu Urząd Miasta Czeladź planuje stworzyć muzeum górnictwa. Oficjalne otwarcie samego budynku po remoncie miało odbyć się w Barbórkę - 4 grudnia 202 roku. Ze względu na sprawy formalne (brak odpowiednich odbiorów) zostało przesunięte na początek przyszłego roku.
- Zabrze jest dla nas wzorem. Śląsk ma Kopalnię Guido jako swoją pamiątkę po górnictwie, a w Zagłębiu czegoś takiego brakuje. Mam nadzieję, że w miejscu Kopalni Saturn powstanie muzeum stanowiące pamiątkę zagłębiowskiego górnictwa - powiedział niedawno burmistrz Czeladzi Zbigniew Szaleniec.
Ponadto Muzeum Saturn w Czeladzi korzysta z dwóch obiektów dawnej kopalni. To tzw. Pałac pod Filarami, czyli dawna willa dyrektora, oraz zakładowa elektrownia. Z kolei w dawnym obiekcie dyrekcji działa prywatny Pałac Saturna - Termy Rzymskie. Przemysłowe dziedzictwo miasta to także duża kolonia robotnicza, która rozrastała się latami i nadal służy mieszkańcom.