2 maja 2023 roku. Arsenal podejmuje na własnym stadionie Chelsea w derbach Londynu. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie „Kanonierów" znalazł się Jakub Kiwior, 23-latek z Tychów. Gospodarze wygrywają 3:1, a Polak dostaje za to spotkanie doskonałe recenzję. I to wszystko w momencie, gdy polscy kibice i dziennikarze zdążyli już wyrazić swoje fachowe opinie o tym, że Premier League to dla młodego tyszanina zbyt duży rozmiar kapelusza.
Kiwior gra też w kolejnym spotkaniu - z Newcastle. Arsenal znów wygrywa, a piłkarscy eksperci na wyspach mówią jednym głosem - „Kanonierzy" mogą mieć znakomitego obrońcę na lata. Angielscy kibice zaczęli gdybać co by było, jakby trener Mikel Arteta wcześniej postawił na Polaka. Są zdania, że Kiwior mógłby pomóc wcześniej Arsenalowi w walce o mistrzostwo Anglii.
- Ten mecz był jak papierek lakmusowy dla Kiwiora po imponującej grze przeciwko Chelsea. Polak prawie się nie mylił. Gdyby tylko Arteta zdecydował się włączyć go miesiąc wcześniej... - napisał portal paininthearsenal.com.
Kiwiora chwalił również Kamil Kosowski, były piłkarz reprezentacji.
- Oczekiwałem, że Kiwior zacznie grać, ale myślałem, że będzie dłużej czekać na szansę. Pomogły mu w tym kontuzje innych Kanonierów i porażka z Manchesterem City. To właśnie po niej zaszła widoczna zmiana wyszło na prowadzenie zaszła pewna zmiana i Jakub zaczął grać w wyjściowym składzie. W meczu z Chelsea wystąpił od pierwszej minuty, ale nie był to prawdziwy sprawdzian. Przed spotkaniem z Newcastle miałem obawy, bo Sroki mają świetnych ofensywnych zawodników, ale Jakub dał radę - powiedział Kosowski w rozmowie z „Faktem"
Od Chrzciciela Tychy przez Belgię, Słowację aż na piłkarskie salony
Kariera piłkarska Jakuba Kiwiora jest jedną z cyklu tych nieoczywistych. Dlaczego? Bo młody piłkarz oszukał system. System szkolenia w Polsce. Nie wspinał się po szczeblach kariery w jednej z piłkarskich akademii. Nigdy nie zadebiutował też w Ekstraklasie. Wyjechał grać za granicę właściwie przy pierwszej lepszej okazji. Ale po kolei.
Pierwsze kroki na piłkarskich boiskach Kiwior zaczął stawiać już w wieku 4 lat. Rodzice zapisali go do akademii Chrzciciela Tychy. To piłkarska szkółka działająca przy pobliskiej parafii. Młody Jakub już wówczas się wyróżniał. Był ofensywnym zawodnikiem i nie przeszkadzało mu to, że musi grać z kolegami ze starszych roczników.
- Wśród dzieci wyróżnia się blondynek, któremu piłka wręcz klei się do buta. No, może tylko do lewego, ale zawsze. To nasz Roberto Carlos! Potrafi pięknie złożyć się do strzału. Wykonuje rzuty wolne i rożne. Brazylijczycy polskiej piłki rodzą się w Tychach. Kuba pytany o ulubione przedmioty odpowiada jednym tchem: podbijanie piłki, kiwanie, strzelanie - mówił o nim trener Krzysztof Berger, który zwerbował Kiwiora do zespołu UKS Grom Tychy.
Niewiele czasu minęło, a Kiwior już znalazł się w pierwszej drużynie GKS-u Tychy. Droga do debiutu w seniorskiej piłce stała dla niego otworem. Wtedy przyszła oferta, która wpłynęła na karierę młodego zawodnika. Nadarzyła się okazja, żeby wyjechać za granicę. Po Kiwiora zgłosił się Anderlecht Bruksela. Belgowie dostrzegli potencjał w zawodniku GKS-u. Zapewnili jak najlepsze warunki jemu i jego rodzicom. W ten sposób cała familia Kiwiorów przeniosła się do Brukseli, żeby pomóc synowi w osiągnięciu sportowego sukcesu.
Podczas dwóch lata spędzony w Anderlechcie Kiwior zdobył zdobył mistrzostwo Belgii U-17. Rozegrał także 5 spotkań w Lidze Młodzieżowej UEFA. Wciąż daleko mu było do debiutu w seniorskiej piłce, dlatego zdecydował się na wyjazd do... Słowacji. A konkretnie do klubu FK Železiarne Podbrezová, który za młodego Polaka zapłacił Belgom 10 tysięcy euro.
- Chciałem w końcu trafić do seniorskiej piłki. To była główna przyczyna zmiany klubu. Wiedziałem, że w Anderlechcie miałbym ciężko przebić się do pierwszej drużyny, a to był już czas najwyższy. Nie chciałem też iść, by ewentualnie być tylko w szerokiej kadrze. Potrzebowałem szansy na grę. Pojawiła się opcja ze Słowacji i z tego skorzystałem - wyjaśnia Jakub Kiwior.
W reprezentacji ma być nowym Glikiem, ale na zaufanie kibiców trzeba zapracować
Na Słowacji Kiwior grał jeszcze w MKS Żilina, czyli czołowym klubie tamtejszej ligi. Tam dostrzegli go skauci z włoskiej Spezi Calcio. Transfer o wartości 1,5 mln euro stał się faktem, a dobre występy we Włoszech sprawiły, że młody tyszanin doczekał się powołania do reprezentacji Polski od Czesława Michniewicza.
Już podczas swojego pierwszego pobytu na zgrupowaniu kadry Kiwior zrobił ogromne wrażenia na... Robercie Lewandowskim.
- Kiwior? To jest zawodnik! Na treningu może tego od razu nie widać, ale jak zobaczyłem go na rozgrzewce przed meczem z Holandią… Przerzuty, sposób poruszania, ustawienie stopy, wszystko. Z Holendrami zagrał mega, ma olbrzymi potencjał - powiedział "Lewy".
Dobrą grą Kiwior zasłużył sobie na grę w wyjściowym składzie reprezentacji Polski na mistrzostwach świat. Grał we wszystkich meczach Polaków na mundialu w Katarze i walnie przyczynił się do awansu polskiej drużyny do 1/8 finału turnieju.
Polscy kibice oczekują, że Kiwior na stałe zastąpi Kamila Glika w roli lidera defensywy biało-czerwonych. Niestety pierwsze mecze tyszanina pod wodzą nowego selekcjonera - Fernando Santosa - nie były specjalnie udane. Na Kiwiora spadła fala krytyki, wielu zarzuca mu brak agresywności i tego „serducha" na boisku, które za każdym razem prezentuje Kamil Glik. Wady młodego zawodnika Arsenalu obnażyli Czesi, którzy przejechali się w Pradze po naszym zespole, strzelając aż dwa gole w ciągu ledwie dwóch minut gry.
Jakub Kiwior już zaczął być doceniany na wyspach, ale teraz musi jeszcze zapracować sobie na szacunek polskiego kibica, który jest zdecydowanie bardziej wymagający. Pamiętajmy, że tyszanin ma tylko 23 lata i być może przez kolejną dekadę będzie jednym z najważniejszych ogniw reprezentacji Polski.
Może Cię zainteresować:
Tyszanin Jakub Kiwior oficjalnie Kanonierem. Transfer jak z bajki i ogromne wyzwanie
Może Cię zainteresować:
Z Tychów do Londynu. Jakub Kiwior trafi do Arsenalu za 25 milionów euro
Może Cię zainteresować: