Katowicki cmentarz przy ulicy Brackiej to miejsce wiecznego odpoczynku części mojej rodziny. Przed moim urodzeniem, w 1971 r., został tam pochowany mój dziadek. Właśnie o tym roku w historii Katowic i mojej rodziny chciałbym opowiedzieć.
Po drugiej stronie Chorzowskiej (wówczas zapewne ulicy Feliksa Dzierżyńskiego) od niemal 20 lat funkcjonował już Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku. Obecnie to Park Śląski.
Przyznam się (teraz już chyba można), że raz w końcówce lat siedemdziesiątych XX w. byłem tam z tatą na festynie organizowanym przez „Trybunę Robotniczą”. Jako okoliczność łagodzącą podam, że byliśmy tam krótko, bo z parku przegoniła nas gwałtowna burza.
W 1971 r. Spodek był już wybudowany i oddany do użytku. Na wielkiej gali otwarcia wystąpił zespół „Śląsk” oraz Anna German i Ewa Decówna. Tej drugiej, przyznam się, w ogóle nie kojarzę. Skoro jednak otwierała Spodek, na pewno była znana.
Okruchy historii
Nie wiem, od jakiego momentu można mówić, że coś staje się historią. Od kiedy indywidualna pamięć może posłużyć tej zbiorowej? Przy okazji pogrzebu taty zdałem sobie sprawę, że sięgam do rodzinnej, ale też miejskiej pamięci sprzed ponad pół wieku.
Obok Spodka w 1971 r. trwała od kilku lat budowa. Wznoszono tu od 1965 r. siedzibę Śląskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowej. Budynek opustoszał w 2011 r., kiedy pojawiły się plany transformacji średnio urodziwego biurowca w kompleks Rondo Towers. Od tych zamiarów odstąpiono, bo grunt później sprzedano i po kilku latach powstał tam kompleks .KTW.
Tata był absolwentem Uniwersytetu Śląskiego, a jakże. Nie było to jednak takie oczywiste. Zaczął studiować na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale że niemal pod domem powstawała uczelnia – wrócił studiować do Katowic.
Podczas lat jego nauki filia Uniwersytetu Jagiellońskiego dała początek Uniwersytetowi Śląskiemu w Katowicach, który powstał w 1968 r. jako dziewiąta uczelnia w kraju.
Chodźmy, tato, na szpil
Tak całkiem po śląsku: na pierwszy porządny mecz fusbalu poszedłem oczywiście z tatą. Był 1982 r., świeżo po hiszpańskim mundialu. Legia dostała niezłe baty na Bukowej. Wszystko było zatem jak trzeba.
Ale w pamiętnym 1971 r. tata mógł się złościć, bo na koniec sezonu pierwszej ligi Gieksa została zdegradowana. W dodatku królem strzelców został Andrzej Jarosik z Zagłębia Sosnowiec, ten który w finale igrzysk w Monachium obraził się na trenera Kazimierza Górskiego.
Poza piłką nożną był wtedy w Katowicach hokej, Górnik Katowice grał mecze na Torkacie, który miał za dwa lata niemal doszczętnie spłonąć.
Grano też w Katowicach filmy. Na przykład w kinie Kosmos, całkiem wtedy nowym i nowoczesnym, jak czytam: „wyposażonym w jedyny w regionie wklęsły ekran panoramiczny”. Również system nagłośnienia kina robił wrażenie na widzach jeszcze w latach osiemdziesiątych. Pamiętam jak dziś oglądane tam „Gwiezdne Wojny” czy westerny.
Raptem 51 lat. 612 miesięcy. Dla miasta ułamek dziejów. Dla mnie kilka lat więcej niż całe życie.