Jaromir jagr numer 68 hokej polityka

Jarosław Gwizdak: Putin i Łukaszenka na lodzie, czyli jak hokej wpływa na politykę i odwrotnie. Pamiętacie numer 68 Jagra?

Jarosław Gwizdak: Putin i Łukaszenka na lodzie, czyli jak hokej wpływa na politykę i odwrotnie. Pamiętacie numer 68 Jagra?

autor artykułu

Jarosław Gwizdak

Od urodzenia uwielbiam hokej. Na lodowisko w „Spodku” spaceruję 10 minut. Naprzeciw „Jantoru” mieszkała (za czasów Kwasigrocha, Adamca i Hanisza) rodzina, moja żona pochodzi z Tychów i zna Czerkawskiego.

Czytelnicy mogą o mnie tego nie wiedzieć. Byłem kiedyś sędzią. Technicznym sędzią hokeja na lodzie. Nie decydowałem o losach meczu na tafli, bywałem jednym (z ośmiu) sędziów technicznych najszybszej gry świata.

Dwadzieścia cztery lata temu, przy okazji triumfu Czechów na igrzyskach w Nagano, świętowałem rozgrywany o świcie mecz finałowy. Luty 1998 r., reprezentacja Czech wygrywa z Rosją. Jedyną bramkę dla zwycięzców zdobywa nie kto inny, jak Petr Svoboda (!) – bo historia sportu uwielbia takie momenty.

Gwiazdą mistrzowskiej reprezentacji jest wtedy Jaromir Jagr, grający z numerem 68 na koszulce. Tym numerem w każdej swojej drużynie upamiętnia „Praską Wiosnę” i radziecką inwazję na Czechosłowację.

Zamieszki pod „Aerofłotem”

W 1968 r. Związek Radziecki postanowił przypomnieć, używając czołgów, o swojej dominacji w regionie.

Hokejowe mistrzostwa świata wiosną 1969 roku rozgrywano w Szwecji. Szwecja zastąpiła Czechosłowację, bo światowa federacja uznała, że nasz okupowany przez Związek Radziecki południowy sąsiad nie jest dobrym miejscem na turniej.

Czechosłowacja zagrała ze Związkiem Radzieckim na turnieju dwukrotnie. Oba spotkania wygrała. Po drugim, wygranym 4:3 meczu, prowokatorzy zainspirowali zamieszki pod praskim biurem Aerofłotu (dla młodszych – radzieckiej linii lotniczej).

Zamiast radości stutysięcznego tłumu zaczęły się uliczne walki, stłumione przez milicję. W konsekwencji zamieszek od władzy odsunięto Aleksandra Dubčeka, zastępując go Gustavem Husákiem, i w CSRS zaczęła się tak zwana „normalizacja”. Tak zwana, bo polegała głównie na represjach i utrwalaniu partyjnego betonu. Brzmi znajomo?

Na lód wyjeżdża Putin

O miłości Putina i Łukaszenki do hokeja na lodzie wiadomo nie od dziś. Widujemy ich nie tylko w propagandowych materiałach z meczów pokazowych. Turnieje mistrzowskie czy olimpijskie (zwłaszcza na wschodzie) goszczą w honorowej loży obu przywódców.

Jak przystało na prawdziwego dyktatora, Putin sprawił sobie kosztowną igraszkę – własną ligę hokejową, ustępującą rozmachem jedynie NHL. KHL – Kontynentalna Hokejowa Liga organizuje rozgrywki od 2008 r., a zwycięska drużyna dostaje Puchar Gagarina i tytuł mistrza Rosji.

Słyszałem z całkiem wiarygodnego źródła, że Putin nakazał zorganizowanie tych rozgrywek po upokarzającej porażce rosyjskiej drużyny w prestiżowym Pucharze Spenglera w 2007 r. Saławat Juliajew Ufa przegrał w finale z Team Canada (co mogło się zdarzyć), ale w ostatnim meczu grupowym hokeiści śmieli przegrać z HC Davos, drużyną ze Szwajcarii. I tego było carowi zbyt wiele.

Hokejowych upokorzeń Putin musiał przeżyć niemało. Od 2014 r. (turniej rozgrywany był na Białorusi) Rosjanom nie udało się wygrać mistrzostw świata. Ostatnio często zdarza im się obrywać od sąsiadów – Finów.

Co wydarzyło się w Soczi

Zupełnym przypadkiem inwazja Rosji na Krym zaczęła się tuż po porażce 1:3 (już w ćwierćfinale igrzysk) w Soczi, gdzie gospodarze mieli wygrać złoto, a nie dostali się nawet do półfinału.

Na niedawno zakończonych igrzyskach w Pekinie – w rozgrywanym 20 lutego 2022 r. finale – z reprezentacją Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Finowie znów wygrali.

Co zaczęło się cztery dni później, już wiemy.

Mówią, że to piłka nożna jest najważniejszą z nieważnych rzeczy na świecie. Dla mnie równie ważny jest hokej na lodzie. Przypominam, bo już wkrótce półfinały polskiej ligi. Nie brakuje w nich drużyn ze Śląska. Póki co, możemy się bezpiecznie emocjonować rywalizacją.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon