„Reprezent, reprezent Kato” – rymował Mioush i wielu mieszkańców Miasta Ogrodów przedstawiało się w ten sposób. Katowice identyfikowano w Polsce także z dudniącą dyskoteką na Plebiscytowej oraz katowickimi nocami – z innej chwytliwej piosenki „Katowice nocą”. Nie znam jednak katowickiego hymnu miejskiego na miarę „Warszawy” T.Love. Ten zespół w moich czasach licealnych był na tyle popularny, że niektórzy uczniowie „Nowoty” na Koszutce byli przekonani, że „IV Liceum Ogólnokształcące” to właśnie pieśń o naszej szkole.
Dziwne, że nikt nie sprawdził, czy na przerwach słychać dźwięk „tej starej armaty”, o której śpiewał Muniek Staszczyk. Moje miasto kojarzy się przecież zupełnie inaczej. I to jak!
Gdy miałem okazję zamienić kilka słów z byłym premierem Finlandii i jej wieloletnim ministrem spraw zagranicznych, Alexandrem Stubbem, ten od razu „załapał”, skąd jestem. „Katowice? No przecież tam były mistrzostwa świata w hokeju na lodzie! I chyba wtedy wygraliście z Sowietami, nieprawdaż?”. Potwierdziłem to momentalnie, dodając, że te mistrzostwa odbyły się mojej dzielnicy.
Poznani kiedyś fińscy prawnicy kojarzyli nawet pojedynki pucharowe Gieksy, również te niechlubne (dla nas) z Rovaniemi Palloseura. Oczywiście w fińskiej drużynie grał wujek jednego z obiecujących teoretyków prawa, którego poznałem.
Spisek! Po prostu spisek!
Wszystkich moich dotychczasowych rozmówców przebił właśnie jeden człowiek: albański sędzia Florian Kaleja, którego poznałem podczas weekendowej konferencji w Pradze.
„Chłopie, jesteś z Katowic” – zaczął Florian – „nieźle się twoje miasto zapisało w historii mojego kraju, gratuluję. My wszyscy dobrze wiemy, gdzie leżą Katowice”.
Zacząłem się zastanawiać, jakie są związki mojego miasta z Albanią i poczułem pustkę w głowie. „Nie rozumiem” – odpowiedziałem – „powiedz coś więcej”.
„To w Katowicach Gorbaczow ustawił naszą przyszłość!” – wypalił Albańczyk. „Przed upadkiem komunizmu spotykał się tam z przywódcami socjalistycznego bloku. Wszystko poustawiali, zanim runął Mur Berliński. Potem te ustalenia dotarły do nas, a ówczesny przywódca Albanii Ramiz Alia zastosował się do wszystkich uzgodnień”.
Przyznaję się do nieznajomości najnowszej historii Katowic, ale nie miałem o tym pojęcia. Sprawdzałem w czeluściach internetu i nadal nie wiedziałem więcej.
A potem Florian zaczął przysyłać mi linki do rozmaitych albańskich publikacji. Było ich sporo. Zrozumiałem dwa wyrazy: Katovica (bo tak pisano) oraz Gorbaczow. Resztę przetłumaczyła sztuczna inteligencja.
Może Cię zainteresować:
Jarosław Gwizdak: Gdyby Śląsk leżał we Włoszech to bylibyśmy bogatą północą
Spotkali się w Katowicach
Okazało się, że w Katowicach w 1987 r. (albo w 1986 r., lub 1988 r. – to przecież tajne!) Michaił Gorbaczow miał się spotkać z szefami innych państw na zjeździe komunistów.
Gorbaczow w naszym mieście wygłosił ponoć ważne przemówienie (ale jego tekst się nie zachował). W ramach ustaleń wszechwładni komuniści godzili się z nadchodzącą utratą władzy, ale postanowili mieć wpływ na przyszłość swoich krajów.
Działacze i ich rodziny miały się uwłaszczyć na państwowym majątku, przejąć media – zasadniczo, mimo utraty władzy, nadal sprawować rząd dusz.
Nawet dzisiaj w publicznej dyskusji w Albanii pojawia się argument „spisku w Katowicach” i często zamyka dyskusję.
Po spojrzeniu w albańskie materiały zająłem się sprawdzeniem faktów. Nie ustaliłem ponad wszelką wątpliwość, czy Gorbaczow był kiedyś w Katowicach. Na pewno przy okazji państwowej wizyty w lipcu 1988 r. kwiaty pod Pomnikiem Powstańców Śląskich złożyła jego żona Raisa. Coś mogło być na rzeczy, Michaił na pewno w tym czasie spiskował.
Mam jeszcze jedno wyjaśnienie: Albańczycy piszą o Katovicy, nie Katowicach. Być może był to kryptonim miejsca położonego zupełnie gdzie indziej?
Czy cała historia katowickiego spisku jest prawdziwa? Z pewnością. Jest przecież tak tajna, że nigdy o niej nie słyszałem. Myślę, że to wystarczająco potwierdza jej autentyczność. I kropka. Spiskowe teorie trzymają się mocno, również Katowic.