Poprzedni felieton, o „katowickiej konspiracji” zawdzięczam wyjazdowi na prawniczą konferencję w Pradze. Nie byłoby go jednak, gdybym z albańskim sędzią widział się jedynie w kuluarach, podczas krótkich przerw kawowych. Mieliśmy więcej czasu, żeby pogadać.
Udało mi się usłyszeć katowicką legendę podczas dłuższego spaceru. Z sędzią Florianem maszerowaliśmy z praskich Vinohradów na stadion Sparty Praga, położony na wzgórzu Letna.
Ten teren kojarzył mi się szczególnie miło, bo na letneńskich błoniach, 27 lipca 2003 r. zagrali Rolling Stonesi i był to ich drugi koncert, który widziałem na żywo (a o piątym z kolei, tym w Mediolanie w czerwcu 2022 r., również pisałem w Ślązagu).
Maszerowaliśmy więc na mecz czeskiej ekstraklasy, rozmawiając nie tylko o Katowicach. Stadion był wyprzedany, mieliśmy wiele szczęścia, że udało się nam kupić ostatnie bilety. Mieliśmy okazję zobaczyć derby Pragi i żaden z nas nie żałował, że z wszystkich sobotnich atrakcji czeskiej stolicy wybraliśmy piłkarski wieczór.
Sparta-Prag! Sparta-Prag!
Przed meczem Sparta zajmowała pierwsze, a Slavia drugie miejsce w grupie mistrzowskiej. Czesi po sporej części sezonu zasadniczego podzielili ligę na dwie sześciozespołowe grupy.
Pierwsza szóstka gra o mistrzostwo i miejsca w europejskich pucharach; druga szóstka walczy o utrzymanie. Banik Ostrava, bliski sercom niektórych katowiczan, gra w drugiej szóstce, ale zapewnił sobie utrzymanie w lidze.
Wróćmy na praski stadion, jak już wcześniej wspomniałem, wyprzedany do ostatniego krzesełka. Unosił się nad nim, charakterystyczny dla wszystkich czeskich imprez plenerowych, zapach mieszaniny pivečka, klobasy i czosnku – stadionowe grille pracowały pełną parą, czyli płomieniem.
Pracownicy punktów gastronomicznych nalewali złoty trunek do plastikowych kubków przypominających kufle – były spore i miały porządną rączkę. W dodatku (pomysł do wprowadzenia na śląskich stadionach!) kufle wydawano za kaucją.
Można je było oczywiście wynieść ze stadionu jako pamiątkę (powstrzymałem się), ale można je było też zwrócić. Świetne rozwiązanie ułatwiające utrzymanie obiektów w czystości i ograniczające zużycie plastiku.
Mecz zaczął się wyprowadzeniem na murawę chorągwi Sparty przez maskotkę klubu „Rudego”, który wygląda jakby dotarł na mecz prosto spod Troi. To wtedy po raz pierwszy spartańskie gardła ryknęły z pełną mocą. I odzywały się tak wielokrotnie w trakcie meczu.
Jak zostałem kibicem Slavii
Oczywiście energia meczów derbowych, a zwłaszcza takich na szczycie tabeli (ale i na jej dnie), wyzwala w kibicach całą energię, również tę mroczną. Nie przyszło mi na to czekać długo. Przychodziłem na stadion bez żadnych preferencji klubowych (bo w czeskiej lidze blisko mi do ostrawskiego Banička), ale dość szybko postanowiłem kibicować Slavii, czyli gościom.
Po jednym z ostrzejszych zagrań gości trybuny ryknęły coś na kształt: „Jugoslavia, Jugoslavia”. Kiedy się jednak dokładniej wsłuchałem, usłyszałem okrzyk, w którym wybrzmiewało słowo „Jude”. W Pradze. W maju 2023 r. W mieście naznaczonym historią żydowskich współmieszkańców. Żałosne.
Moja drużyna dwukrotnie doprowadziła do wyrównania w meczu. Bramkowe akcje, rajdy skrzydłowych, parady bramkarzy. W meczu było wszystko, a nawet więcej, bo gdy dobiegała końca 97 minuta i podział punktów był niemal pewny, w polu karnym gości obrońca „wyciął” napastnika Sparty.
Karnego zamienił na bramkę kapitan gospodarzy, Ladislav Krejči. Było 3:2, za moment zabrzmiał końcowy gwizdek i stadion prawie eksplodował. Sparta właściwie zapewniła sobie mistrzostwo Czech. To były „derby stoleti” (jak napisała następnego dnia prasa), nie da się ukryć.
Widziałem czeskie derby stulecia. Już w sobotę (27 maja 2023 r.) derby Śląska w polskiej pierwszej (przed denominacją zwanej drugą) lidze.
Zagrają na Bukowej Gieksa i Ruch. Chciałbym, żeby takie mecze – jak w Czechach – decydowały o mistrzostwie kraju. Pomarzyć przecież dobra rzecz.
Może Cię zainteresować: