9 maja w Rosji to Narodowy Dzień Zwycięstwa, kiedy świętuje się zakończenie II wojny światowej. Tym razem Władimir Putin nie ma jednak powodów do świętowania, ponieważ nie odniósł żadnego dużego sukcesu podczas wojny w Ukrainie. Jak wytłumaczy to Rosjanom?
- Kłamstwem. Władimir Putin będzie musiał kłamać wobec swojego społeczeństwa, czy też poddanych, ponieważ będzie musiał uzasadnić zwycięstwo w Ukrainie, którego nie ma - powiedział Jarosław Makowski, teolog i radny katowickiej Platformy Obywatelskiej, który w poniedziałek, 9 maja, był gościem Rozmowy Dnia Radia Piekary.
Tymczasem nie milkną echa skandalicznych słów papieża Franciszka, który podczas jednego z wywiadów powiedział, że być może „ujadanie NATO pod drzwiami Rosji” skłoniło Władimira Putina do rozpętania wojny.
- Franciszek jest znany z tego, że używa potocznego języka, ale mamy do czynienia z ogromnym dramatem ludzi i kiedy formułuje tezy geopolityczne, musi uważać na słowa - ocenił Jarosław Makowski.
Jego zdaniem oburzenie, jakie wywołały te słowa, jest słuszne.
- Dla nas sytuacja jest klarowna. Mamy złego agresora, czyli Rosję, i ofiarę, czyli Ukrainę. Papież, relatywizując spór pomiędzy agresorem i ofiarą, wprowadza zamęt moralny, dlatego ludzie słusznie się oburzają - wyjaśnił na antenie Radia Piekary.
Jednocześnie podkreślił, że Franciszek pochodzi z zupełnie innej części świata, dlatego zaszłości historyczne i geopolityczne Europy mogą być dla niego obce, choć to go nie usprawiedliwia, ponieważ ma od tego w swoim gronie wielu doradców.
- Kościół do tej pory nie otrząsnął się po skandalach pedofilskich, a teraz znów traci mandat moralności - powiedział Jarosław Makowski.