Okazuje się, że bez większego echa ani wielkiego larma, zanim jeszcze skończył się 2022 r., doszło do bardzo istotnej i (według mnie) brzemiennej w skutki transakcji. Uniwersytet Śląski w końcu zdołał pozbyć się niechcianego „ascetycznego molocha” (tak nazwał budynek w Gazecie Uniwersyteckiej z lutego 2007 r. autor skrywający się pod inicjałami A.M.)

Tym molochem, budynkiem znanym katowiczanom z wielu interesujących wcieleń jest dawna siedziba między innymi Prokuratorii Generalnej (niemającej nic wspólnego z prokuraturą), Kuratorium Szkolnego, niemieckiej policji i wreszcie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Po zakończeniu żywota przez ostatnią użytkowniczkę, budynek w 1991 r. przejął Uniwersytet. Po ponad 30 latach eksploatacji obiektu, postanowił się go pozbyć. Udało się znaleźć chętnego, który za 27 milionów budynek kupił. Kupującym jest Sąd Apelacyjny w Katowicach.

Zakup roku, a może dekady

Wymiar sprawiedliwości (zwłaszcza ten katowicki) to kawał mojego życia. Byłem przez prawie dwadzieścia lat jego częścią. Najpierw jako aplikant, potem asesor (czyli taki „sędzia na próbę”) potem sędzia, a wreszcie prezes sądu.

Spędziwszy sporo czasu w służbie praworządności, czuję się uprawniony do zabierania głosu w tych sprawach. Znam się, to się wypowiem. Ten interes wybitnie sądownictwu nie wyszedł. Transakcja jest wielkim nieporozumieniem.

Konia z rzędem temu, kto bez podpierania się internetową wyszukiwarką lub telefonem do przyjaciela (najlepiej adwokata) wskaże wszystkie katowickie siedziby sądów. Stolica województwa pełni bowiem rolę „stolicy sądowej” – ma w niej siedzibę Sąd Apelacyjny, Sąd Okręgowy oraz dwa sądy rejonowe.

Poza sądem apelacyjnym, mieszczącym się na pograniczu Koszutki i Wełnowca, w zabytkowym budynku spółki Hohenloe, każdy z katowickich sądów mieści się w dwóch budynkach.

Tym samym, siedzib sądów w Katowicach jest siedem. Są od siebie oddalone, średnio skomunikowane, położone w odległych dzielnicach, nieskomunikowane. Pamiętam, że hasło „bomba w sądzie w Katowicach” paraliżowało całe miasto – każdy z budynków był ewakuowany, przyjeżdżali strażacy i policyjni pirotechnicy. Ruch w mieście dochodził do siebie przez kilka następnych godzin.

Zgodnie z informacją – na Placu Sejmu Śląskiego ma znaleźć swój dom Sąd Rejonowy Katowice – Zachód. Ten, którego siedzibami są obecnie dawny budynek starostwa na Warszawskiej oraz dawna willa dyrektora pruskich kolei na Placu Wolności.

Doskonały pomysł, milordzie

Zamienił stryjek siekierkę na kijek. Zamienił sąd dżumę na trąd – chciałoby się powiedzieć. Śródmiejskie lokalizacje mają ustąpić jeszcze bardziej śródmiejskim. Przyjdzie się zmagać z korkami, brakiem miejsc parkingowych, ułomnym dostępem do komunikacji miejskiej. Z siedmiu siedzib być może zrobi się sześc. A może jednak coś się nie zmieści i będzie ich dalej siedem.

Sądowym interesantom przyjdzie rywalizować z setkami petentów urzędu wojewódzkiego, urzędu marszałkowskiego czy drugiego sądu rejonowego w Katowicach. Część z nich będzie jeszcze bardziej (jeśli to w ogóle możliwe) zdezorientowana. Brawo! Deal roku.

Dostęp do sądu to nie wygoda sędziów czy pełnomocników. To możliwie najłatwiejsza i najprostsza droga do rozstrzygnięcia swojej sprawy. Także przez fizyczny dostęp do budynku sądu.

Czy taki będzie dostęp do sądu na Placu Sejmu Śląskiego? Nie sądzę.