Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, kontynuuje objazd do Polsce. W końcu pojawił się też na Śląsku. Dzisiaj (19 listopada) pojawił się w Katowicach, w Muzeum Śląskim. Po południu będzie w Jastrzębiu-Zdroju. Jutro - w Gliwicach oraz w Kędzierzynie-Koźlu (woj. opolskie).
Jarosław Kaczyński przemawia w Katowicach
W Katowicach prezes odniósł się m.in. do "Gazety Wyborczej". - "GW" napisze oczywiście, że gadam brednie, tak jak mówiłem, że na Pomorzu ludzie wykopywali kartofle sadzone dla dzików i je jedli. A ja mogę przysiąc, że to prawda. Była taka sytuacja, była taka nędza. Ci, którzy to wspierali, nie chcą tego przyjąć - mówił Kaczyński.
Odniósł się też do tradycji przemysłowych Śląska. - Śląsk ma wspaniałą tradycję ciężkiej pracy, która zbudowała zagłębie górnicze, hutnictwo. Z czasem dołączały ośrodki akademickie. Mamy tu pożyteczne uzupełnienie. Mamy program stworzenia na Śląsku ośrodka najnowocześniejszych gałęzi przemysłu - przekonywał z mównicy w Muzeum Śląskim.
Miał też dobrą wiadomość dla Śląska. - Projekt stworzenia Funduszu Restrukturyzacji Śląska jest już w Sejmie, został wniesiony 12 listopada. Podstawa dla dalszego rozwoju, dla inwestycji zostaje stworzona. Fundusz będzie miał formę spółki akcyjnej. Mogą powstać bardzo duże środki zmierzające do tego, by w następnych latach budować coś zupełnie nowego. Choć na Śląsku jest wielka trudność, jeśli chodzi o tereny przemysłowe - mówił.
Jak Tusk chciał zostać dużym misiem
Nie brakowało oczywiście nawiązań do Donalda Tuska. - Skoro Tusk chciał zostać dużym misiem i chciał odejść z tego, nie powiem, brzydkie słowo, nie będę mówił, bo panie na sali, musiał dostać poparcie Niemiec. A obecny przewodniczący UE jest bardziej liczącym się politykiem niż Donald Tusk. Wiadomo, że nie o to temu panu chodziło. Druga sprawa, głębsze układy, w tej chwili trudne do opisania, ale jest ta stawka na Niemcy. Ma dwa wymiary: jeden dotyczy kwestii naszych sojuszy w dłuższej perspektywie - mówił.
Inny ulubiony temat prezesa, czyli LBGT+, również został wzięty na tapet. - Można powiedzieć rzecz oczywistą, że z pary dwóch mężczyzn nie ma dzieci i mieć policję w domu. W Anglii można być skazanym. Albo że kobieta i mężczyzna się różnią. Tych ograniczeń wolności jest coraz więcej. To obejmuje uczelnie, następuje penalizacja, następuje radykalne ograniczenie wolności słowa. Co to ma wspólnego z demokracją?
Prezes mówił sporo o tym, dlaczego to prawica powinna dalej rządzić w Polsce.
- W niektórych krajach mogą być wybory, ale między opcjami lewicowymi, bo jeśli dojdzie do głosu opcja prawicowa, to koniec demokracji. Opozycja demokratyczna? Obóz Bieruta z lat 40. wprowadzający radziecki totalitaryzm też się określał jako demokratyczny. Wiadomo, co się w Polsce działo. Może dziś jest zupełnie inaczej, ale wolność pozostanie? Przypomnijcie sobie, że oni mają zamiar ewentualną opozycję, czyli nas, zlikwidować. Stworzyć państwo policyjne, które uniemożliwia funkcjonowanie innych partii. To też jest stawka tych wyborów, czy Polacy mają być wolni czy nie - twierdził.
Jarosław Kaczyński wykazał się w Katowicach też poczuciem humoru i autoironią. - Jeśli w Polsce obowiązuje dyktatura, macie rzadką okazję, żeby spotkać się z dyktatorem. Precz z Kaczorem-dyktatorem! Często to słyszę - żartował.
Na koniec spotkania, po tradycyjnych pytaniach z karteczek, prezes dostał bukiety kwiatów i grafikę z widokiem Muzeum Śląskiego.
Przed Muzeum Śląskim zjawili się też przeciwnicy Jarosława Kaczyńskiego, którzy ustawili się z plakatami m.in. głoszącymi "Precz z Kaczorem dyktatorem".
Może Cię zainteresować: