Kluby z województwa śląskiego regularnie dostarczają piłkarzy, którzy potem trafiają do reprezentacji Polski. W tej chwili największe gwiazdy w kadrze z naszego regionu to m.in. Arkadiusz Milik i Kamil Glik. Teraz w drużynie narodowej pojawiła się nowa twarz. To piłkarz, który uczył się futbolu w Jastrzębiu-Zdroju.
Chodzi o Michała Skórasia. Jego nazwisko znalazło się na liście powołanych przez Czesława Michniewicza na wrześniowe mecze Ligi Narodów. 22 września w Warszawie Polska zagra z Holandią, a trzy dni później uda się do Walii. To będzie kluczowe zgrupowanie w kontekście powołań na mistrzostwa świata w Katarze, które odbędą się na przełomie listopada i grudnia.
Dla zawodnika pochodzącego z Jastrzębia-Zdroju prawdopodobnie będzie to jedyna okazja, aby powalczyć o spełnienie marzeń, czyli wyjazd na mundial. Już samo powołanie jest dużym zaskoczeniem, bo jeszcze niedawno niewiele wskazywało na to, że ten moment nadejdzie tak szybko.
Od dziecka był materiałem na piłkarza
Skóraś jest wychowankiem MOSiR-u Jastrzębie-Zdrój, czyli tego samego klubu, w którym futbolu uczył się Kamil Glik. Michał postanowił trenować piłkę nożną, bo wcześniej jego ojciec był piłkarzem. Wprawdzie wielkiej kariery w futbolu nie zrobił, ale w synu zasiał ziarno pasji do tego sportu i dziś może z dumą oglądać, jak potomek świetnie się rozwija.
- Krzysiek, ówczesny czterdziestolatek wciąż był w dobrej formie, grał w niższych ligach. Problem z kondycją? Nic z tych rzeczy. Tata zaszczepił w nim miłość do piłki, chociaż wiem, że nie wywierał zbytniej presji na synu. Michał sam uznał, że zostanie piłkarzem. Razem chodzili na halę, orlika. Dużo grali ze sobą - opowiadał w portalu sport.pl Łukasz Włodarek, czyli jeden z trenerów Michała jastrzębskiej akademii.
Szkoleniowiec MOSiR-u przyznał wówczas, że szybko dostrzegł, że Skóraś ma duże szanse, aby przebić się do profesjonalnego futbolu. Przede wszystkim nie był typem młodej gwiazdy, która myślała, że sam talent wystarczy. Na treningach ciężko pracował i często dodatkowo zostawał po zajęciach, a że miał nieprzeciętne umiejętności, to szybko zaczął się wyróżniać na tle rówieśników.
- Ułożenie stopy, motoryka wynikały z naturalnych zdolności, nad resztą rzeczy pracowaliśmy. Do tego odpowiednia koordynacja ruchowa, myślenie na boisku. Z tego materiału musiał powstać piłkarz - wspomina Włodarek.
Po kilku latach nauki w Jastrzębiu-Zdroju przyszła propozycja z Lecha Poznań. Skóraś nie bał się tego wyzwania i w 2015 roku trafił do stolicy Wielkopolski. Trafił do akademii, w której nie brakowało zawodników, którzy byli od niego lepsi. Michał jednak bez przerwy sumiennie trenował i małymi krokami robił postępy.
W drużynach młodzieżowych nigdy nie był pierwszoplanowym talentem, o którym mówiło się, że zostanie gwiazdą pierwszej drużyny. Możliwe, że to mu pomogło. Bez zbędnego rozgłosu zaczął wchodzić do seniorskiej piłki. Najpierw były wówczas III-ligowe rezerwy Lecha. Potem poszedł na wypożyczenie do I-ligowego Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, a następnie spędził pół roku w Rakowie Częstochowa, w którym miał okazję zasmakować PKO Ekstraklasy.
Wyrósł na lidera Lecha
Skóraś wrócił do Lecha ponad dwa lata temu. Wiosną 2020 roku rozegrał pierwsze pięć spotkań w pierwszym zespole. Potem poszło z górki. Sezon 2020/21 to 26 występów i dwa gole w Ekstraklasie. W poprzednich rozgrywkach na boisku pojawiał się 29 razy, strzelił dwie bramki, a dodatkowo wywalczył z klubem mistrzostwo Polski.
Największy przełom nastąpił w obecnym sezonie. Lech latem stracił kilku zawodników, pozyskał przeciętnych i było wiadomo, że 22-latek będzie regularnie występować. Za zaufanie zaczął odpłacać się na boisku. Już teraz ma na koncie trzy gole w Ekstraklasie i drugie tyle w Lidze Konferencji Europy. Kilka dni temu strzelił jedną bramkę Villarrealowi.
Michał Skóraś najczęściej gra na prawym skrzydle. To, co od razu rzuca się w oczy podczas oglądania meczów Lecha, to przebojowość. Nie boi się wchodzić w pojedynki jeden na jeden, często bierze ciężar gry na siebie i nęka bocznych obrońców. Nie zawsze daje to efekt, często straci piłkę lub źle dośrodkuje, ale wraz z nabieranym doświadczeniem może być tylko lepiej.
Co ciekawe, już tego lata mówiło się, że wychowanek jastrzębskiego MOSiR-u może wyjechać z Polski. Na taki krok zdecydował się inny talent Lecha, czyli Jakub Kamiński, który odszedł do VfL Wolfsburg. Tak się składa, że on też pierwsze kroki stawiał w naszym regionie, a konkretnie w Szombierkach Bytom. Skóraś jednak uznał, że dla niego jest jeszcze za wcześnie na zagraniczny wyjazd. Wolał zostać w Poznaniu, aby ogrywać się w Ekstraklasie.
Jak widać, takie podejście się opłaciło. 22-latek dostał powołanie do reprezentacji, a chwilę później... nowy kontrakt w Lechu. Umowa obowiązuje do 2026 roku.
- Bardzo się z tego powodu cieszę. Dziękuję za to kolejne zaufanie ze strony całego klubu. Jestem niezwykle szczęśliwy, że na kolejne lata będę mógł zostać w tym zespole i cały czas reprezentować niebiesko-białe barwy - komentuje piłkarz z Jastrzębia-Zdroju.
Teraz pozostaje mocno trzymać kciuki za Skórasia. Oby dopisywało mu zdrowie i żeby nadal się rozwijał jak do tej pory. Kto wie, może za kilka miesięcy będziemy go oglądać na boiskach w Katarze? A nawet jeśli nie pojedzie na mundial, to przecież jest na tyle młody, że potem będzie przed nim jeszcze wiele imprez.