Tenisowe marzenia
Jerzy Dyrda ukończył z wyróżnieniem Państwowe Gimnazjum Matematyczno-Przyrodnicze w Królewskiej Hucie, a w 1928 roku Wyższą Szkołę Handlową w Warszawie. Niedługo potem założył w rodzinnym mieście klub tenisowy, któremu prezesował i w barwach którego rywalizował. Początkowo korty tenisowe znajdowały się na terenie tzw. zameczku w Piaśnikach, a później przy ulicy Nowowiejskiej, gdzie zimą organizowano lodowisko.
Czas wojny
W 1933 roku Jerzy Dyrda otrzymał stopień podporucznika jako oficer rezerwy. Pracował w Syndykacie Hut Żelaznych w Katowicach, Wspólnocie Interesów oraz w Hucie Trzyniec, gdzie pełnił funkcję zastępcy dyrektora. Podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku walczył w obronie Polski, a po kapitulacji znalazł się na Węgrzech, w Jugosławii, Francji i Wielkiej Brytanii.
W Wielkiej Brytanii trafił do 118. oddziału 4 Kadrowej Brygady Strzelców, gdzie ze względu na znajomość języków został adiutantem gen. Stanisława Sosabowskiego. Brał udział w operacji Market Garden i walczył pod Arnhem. Jego niezwykłe umiejętności i odwaga zostały docenione zarówno w Polsce, jak i za granicą.
Komunistyczne kajdany wolności
Po wojnie pracował w Centrali Żelaza i Stali w Katowicach. W 1949 roku został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa i skazany na 5 lat więzienia, jednak po apelacji wyrok został unieważniony. Mimo to Dyrda pozostawał pod stałym nadzorem Urzędu Bezpieczeństwa.
Poświęcił się pracy z młodymi tenisistami w klubie Baildon, przyczyniając się do rozwoju tej dyscypliny w Polsce. Wychowankowie jego szkółki sięgnęli po drużynowe mistrzostwo Polski juniorów w 1961 roku.
Ostatni skok ku pamięci
Za wojenne zasługi został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych i innymi prestiżowymi wyróżnieniami. Był jednym z założycieli VII Oddziału Katowice Związku Polskich Spadochroniarzy, który obecnie nosi jego imię.
Jerzy Dyrda zmarł 3 stycznia 1996 roku. Spoczął na cmentarzu w Katowicach, a jego pogrzeb zgromadził liczne delegacje wojskowe i poczty sztandarowe.

Może Cię zainteresować:
Studniówkowe imprezy sprzed lat, czyli obowiązkowe białe bluzki i granatowe spódnice

Może Cię zainteresować:
Blady i ja. Marian Piegza wspomina Stanisława Grosmana, dyrektora świętochłowickiego liceum

Może Cię zainteresować: