Przez trzy kwartały 2022 roku ZYSK górnictwa wyniósł ponad 7,3 mld. Rok temu było 2,3 mld STRATY Co się dzieje? Górnictwo okazało się być rentowne?
- To po prostu efekt wzrostu cen - uspokaja Jerzy Markowski, ekspert ds. górnictwa, były wiceminister gospodarki.
- Przecież ten rok zamykamy cenami, których w ogóle nie widzieliśmy w czasach powojennych. W tym roku był moment kiedy na rynkach światowych tona węgla kosztowała 340 dolarów. A jeszcze rok temu kosztowała 80 dolarów. Więc to się musi gdzieś skumulować. Skumulowało się na wynikach spółek węglowych. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że te pieniądze pozostaną w sektorze - powiedział Markowski w rozmowie dnia Radia Piekary.
Ekspert dodał, że najważniejsze jest to aby wypracowane zyski posłużyły do inwestycji w górnictwo.
- Przecież jakoś trzeba wydobywać ten węgiel, tym bardziej, że nie widać innych alternatyw na najbliższe 15 lat. Mam nadzieję, że Ministerstwo Aktywów Państwowych zostawi te pieniądze w sektorze, a nie zabierze ich jako dywidendę do skarbu państwa - powiedział były wiceminister gospodarki.
Pod względem zysków w górnictwie Barbórka będzie w tym roku radosna. Na pewno górnikom życzenia składać będzie premier albo minister aktywów państwowych. Z pewnością nie zabraknie też zapowiedzi pewnych działań dla górnictwa w nadchodzącym roku.
- Spodziewałbym się, oprócz tego głaskania, które mamy co roku, podkreślania roli i rangi górnictwa itd.,itp., wizji polityki energetycznej państwa i wizji zachowania się wobec całego sektora. Rząd ma narzędzia potrzebne do ustalania pewnych zasad funkcjonowania tego sektora (...). Interesuje mnie sprawa odpraw jednorazowych. Trzeba to ukrócić, bo rząd wydaje miliony na to, żeby górnicy odchodzili z pracy. A brakuj pracowników - mówił Markowski.
Fundusz Transformacji Śląska, czyli 500 milionów złotych przez 5 lat. Co z tym zrobić?
Prowadzący rozmowę Marcin Zasada zwrócił uwagę na to, że jest jeszcze obiecana ustawa o Funduszu Transformacji Śląska, którą wychwalał sam Jarosław Kaczyński na spotkaniu z wyborcami w Katowicach. Jerzy Markowski był zapytany o ty, czy rzeczywiście jest to coś, co ruszy energetyczną transformację na Śląsku.
- Każdy pieniądz, który nam dają, trzeba brać. Sugeruje jednak przyjrzeć się cyfrom. Każdy pieniądz darowany Śląskowi ma wymiar pewnej jałmużny, któremu daje się temu regionowi. Sektor, który w samym górnictwie ma w tym roku 7 miliardów zysku, nie potrzebuje 500 milionów złotych na mocy ustawy - powiedział ekspert górniczy.
Dodał, że te 500 milionów to jest dokładnie koszt likwidacji jednej kopalni w Polsce.
- Wystarczy nie likwidować tych dwóch kopalń, to skarb państwa nie wyda miliarda, nie będzie musiał wydawać 500 milionów na fundusz i jeszcze będzie miał więcej węgla - stwierdził Markowski.
Ukraińcy uratują sektor górniczy w Polsce?
Na mocy umowy społecznej podpisanej ze związkami zawodowymi w 2021 r. i rozpoczęcia (teoretycznego - umowa wciąż nie została notyfikowana przez Komisję Europejską) wygaszania kopalń w Polsce do 2049 roku rząd przyznał jednorazowe odprawy górnicze i wysłał na wcześniejsze emerytury 2,2 tys. górników. Budżet państwa kosztowało to 186 mln zł. W efekcie w kopalniach brakuje dziś rąk do pracy.
Najnowszy pomysł polskiego rządu jest taki, że do śląskich kopalń zostaną sprowadzeni górnicy z Ukrainy, którzy mają wypełnić lukę w zatrudnieniu „na grubach".
Pozostaje jednak pytanie czy to się uda, skoro wydany na początku wojny w Ukrainie dekret prezydenta Zełeńskiego o mobilizacji wszystkich poborowych i rezerwistów wciąż obowiązuje. Teoretycznie więc mężczyźni w wieku 18-60 lat mają zakaz opuszczania granic Ukrainy.
- Patrząc na doświadczenia europejskie, zwłaszcza niemieckie, to tam górnicy spoza Niemiec byli potężną siłą zatrudnienia. Polacy, Ślązacy, Turcy, Włosi. Ja tam na dole widziałem tych ludzi pracujących. Na kopalniach w Westfalii można było swobodnie porozmawiać po Śląsku. Natomiast czy to jest pomysł? Górnicy na Ukrainie stracili swoje miejsca pracy, więc wiem z własnego doświadczenia, że są to wybitni pracownicy, nic im nie można zarzucić. Wciąż pozostaje pytanie po co wyprowadzamy polskich górników ze śląskich kopalń? Tego nie rozumiem.
Patrząc w drugą stronę: Czesi chcą wciąż fedrować w swojej jedynej kopalni węgla kamiennego. I tam polscy górnicy są potrzebni.
- W szczycie zatrudnienia, czyli lata 1990-2000, w czeskich kopalniach pracowało 1200 polskich górników. Teraz około 300 (...). Wiem, że tam rozważają wznowienie wydobycia w kopalniach, które już dawno nie fedrują. Oni o tym myślą! - powiedział Markowski.
Cała rozmowa do zobaczenia i posłuchania poniżej
Może Cię zainteresować:
Jerzy Markowski wyjaśnia podwyżki cen węgla. "Popyt rośnie, bo ludzie kupują, żeby mieć"
Może Cię zainteresować: